Jednak dalej już wyjaśnia Boni – „(...) Myślę, że Polska ma horyzont czasowy na podjęcie określonych decyzji. Nie musimy o wszystkim zadecydować w 2010 r. Możemy pracować nad długofalowymi rozwiązaniami, a decyzje podejmować w 2012 czy 2013 r. Te regulacje długoterminowe powinny się zamknąć do 2015 r. A na razie gospodarka ma się dobrze.(...) – podkreśla człowiek, który ma doradzać Tuskowi jak reformować ten kraj.
Przepraszam, bo ja czegoś tu teraz nie rozumie. Wiem, że może jestem „moherem” i mam zawężony poziom myślenia, który koncentruje się na obronie wartości narodowych, ale do cholery jasnej, przecież jeszcze w trakcie kampanii prezydenckiej słyszałem co innego. Czy znowu okazuje się, że był to zwykły blef wyborczy?
Okazuje się teraz bowiem, że rząd nie ma żadnej konkretnej koncepcji ja reformować państwo. „Kumple z boiska” nie mają uginających się szuflad z projektami uchwał, których nie chcieli przez 3 lata wrzucać do sejmu, bo ten „wredny” Kaczyński i tak by im to zablokował. To ja się pytam, co rząd i jego doradcy robił przez ten okres? Za co brali urzędnicy, których notabene przybyło brali pieniądze, a może znowu się okaże oni chcą tylko nie mają jak tego przepchać w sejmie?
Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi Pan Michał – „Decyzje powinny być gotowe, gdy będziemy mieli zagwarantowaną skuteczność ich wdrożenia. Nie ma żadnego sensu przygotowywanie rozwiązań, przy których nie zbudujemy większości w parlamencie. Wkraczamy w cykl kalendarza wyborczego, mamy wybory samorządowe, a w przyszłym roku parlamentarne. Żaden rząd nie wprowadza rozwiązań, co do których nie wie, czy będzie miał większość. Jeśli byśmy ją mieli, to wiadomo, że byśmy niektóre sprawy poruszyli szybciej.(...)” – znowu opowiada Boni to co słyszymy jak mantre od paru lat.
Reasumują wyszło szydło z worka i okazało się, że znowu zostaliśmy wystawieni jako społeczeństwo do wiwatu, bo znowu zbliżają się wybory. Oczywiście nie ma już tego „strasznego” prezydenta, ale nie ma stabilnej większości w sejmie. Panowie i Panie, ale tak można w kółko, przez następne lata, bo zawsze jesteśmy przed wyborami, albo po i przed kolejnymi. Powiem Wam szczerze, że dla mnie to żadne tłumaczenie, a tak się bawią chłopcy na podwórku w podchody, ale co się dziwić skoro jak sam premier Tusk deklarował na nim się wychował. Szkoda mi tylko Polski i Polaków, bo zasługujemy na to by żyło się nam w końcu lepiej.
Widać teraz gołym okiem, że przyszedł czas na radykalne zmiany i musi nastąpić jakieś gwałtowne ostre przesilenie oraz cięcie brzytwą by nie dać kolejny raz zmanipulować. Wszystko to przypomina mi stare, minione czasy, które myślałem, że już dawno odeszły w nie pamięć. Jednak cóż najlepiej się wraca do starych sprawdzonych wzorców. Przecież karły reakcji zwane dzisiaj moherami i tak niczego nie zrozumieją, bo władzy musi żyć się lepiej, ona zawsze się wyżywi.
Fiatowiec
Cytaty wykorzystane w tekście pochodzą z portalu diennik.pl gdzie znajdziecie cały wywiad MARCIN PIASECKIEGO PAWŁA SOŁTYSA.