- To minister skarbu jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w spółce - podkreśla Alfred Bujara przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność. Związkowcy przekażą również petycję w sprawie zwolnień w grupie PZU marszałkowi sejmu.
Zarząd PZU przedstawił plan restrukturyzacji zatrudnienia na najbliższe lata. Zdaniem związkowców, tylko w 2010 roku pracę w tej firmie może stracić ok. 2000 osób. W ciągu trzech lat zwolnienia dotkną 4500 pracowników.
Alfred Bujara zaznacza, że część pracowników PZU już otrzymała wypowiedzenia, dlatego rzeczywista liczba zwolnionych może osiągnąć nawet 6000. To prawie połowa wszystkich zatrudnionych w spółce.
Jego zdaniem, tak potężna restrukturyzacja zatrudnienia nie ma żadnego uzasadnienia, ponieważ firma znajduje się w dobrej kondycji finansowej. Redukcja etatów może ją tylko pogorszyć. - Zwolnienia negatywnie wpłyną na wizerunek firmy i jej dalszą działalność oraz spowodują marginalizację PZU na rynku ubezpieczeniowym - ostrzega Bujara.
Zakładowa Solidarność zapowiada, że podejmie działania, którą skłonią zarząd PZU do refleksji i zmiany decyzji. O sytuacji w spółce związkowcy poinformowali już premiera Donalda Tuska, którego poprosili o pomoc.
- Z wypowiedzi Pana Premiera i członków Pana rządu wynika, że najważniejszym celem w dobie kryzysu jest zachowanie maksymalnej liczby miejsc pracy, zwłaszcza w regionach o dużym bezrobociu. Dlatego też mamy nadzieję, (...) że podjęte zostaną zdecydowane działania na uratowanie miejsc pracy, a naszą firmę uchronią przed unicestwieniem - napisali związkowcy z PZU do premiera.
W petycji przekonują szefa rządu, że w sytuacji spółki oszczędności na kosztach osobowych są najmniej racjonalnym sposobem na osiąganie zysków. - Jesteśmy otwarci na zmiany, na restrukturyzację, ale taką, która nie zniszczy firmy i kapitału ludzkiego, w który spółka przez lata inwestowała. Chcemy PZU nowoczesnego, mogącego sprostać wymogom XXI wieku - podkreślili.
Zakonspirowany Dziennikarz
Źródło: NSZZ Solidarność.