Ta agresja w zasadzie nie dziwi. Lewica i liberałowie znani byli zawsze z tego, że stosowali przemoc. Niedawno w wywiadzie dla - a jakże - "Gazety Wyborczej" reżyser obecnie promowanego spektaklu "Król" - Paweł Demirski mówi, iż "dla mnie przemoc, która jest odpowiedzią na politykę, jest intrygująca". Dalej zaś już bez krępacji dodaje: "Prawica przejeżdża teraz po nas czołgiem, a lewica biega po mieście z białymi różyczkami. - Lewica ma też wsiąść do czołgu? – Nie wiem, ale chyba mi tego brakuje." No właśnie tego im brakuje... To stąd te ciągłe prowokacje, to jątrzenie, ta fale hejtu, kłamstw i pomówień.
Sam Twardoch jako autor książki na podstawie której Demirski skonstruował spektakl napisał "Króla" jako książkę o przemocy i jej afirmacji - oczywiście li tylko w lewicowym wydaniu. Zapominając jednak, iż narodowi-socjaliści tłuką się z socjalistami, a nie z prawicą. Zapewne nie przypadkowo, bo Demirski nie jest tylko "twórcą" ale również publicystą lewicowej "Krytyki politycznej".
Tak wykuwa się język brutalizacji życia publicznego i poparcia kręgów "opiniotwórczych" dla przemocy. Tak właśnie lewica w sojuszu z liberałami nawołuje do powszechnej przemocy i agresji. Tak powstają etatowe "brygady zadymiarzy" jeżdżące po całej Polsce za politykami PiS-u. Ci sami, którzy awanturowali się na spotkaniu z premierem Morawieckim znani są z innych akcji. Te same twarze widzieliśmy już na niejednej zadymie KOD-u czy "obywateli RP". Już bez mała dwa lata temu dosłownie Ci sami ludzie zakłócali otwarcie w Suwałkach wystawy o gen. Władysławie Andersie!
Białe różyczki, niepełnosprawni, konstytucja, i inne instrumentalnie dobierane "gadżety" to tylko tarcza i zasłona dymna przy dokonywania zmasowanego ataku. Z czasem ataki takie prowokują do rozlewu krwi (vide śmierć pracowników biura poselskiego PiS) i podpaleń biur poselskich.
Dziś zamiast swastyk i napisów "JUDE!" lewica bazgrze wulgaryzmy na witrynach biur parlamentarzystów PiS. Wciąż jednak druga strona zachowuje zimną krew i spokój. Totalna opozycja może tylko pomarzyć o użyciu karabinków "gładkolufowych", którymi - gdy była u władzy - strzelała do górników, by złodziejskie procedery mafii VAT-owskiej nie były zakłócane przez protestujących robotników.
Lewica i liberałowie wciąż jednak muszą odrobić lekcję z nauk społecznych i wrażliwości dla kondycji większości - że o mniejszości nie wspomnę. Ciągle im się bowiem wydaje, że filmowa fikcja wykreowane prze Quentino Tarantino w "Bękartach wojny", będzie u nas rzeczywistością i ulicznym boksem przy pomocy zagranicy brutalnie rozprawią się z demokracją oraz demokratyczną większością. Skąd u nich ta ciągła wiara w marksistowski dialektyzm i rewolucję? Może z brukselskiego establishmentu, który niedawno poprzez swojego czołowego przedstawiciela odsłaniał w niemieckim Trewirze pomnik Karola Marksa?