Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Fetyszyzacja inwestycji

Najwyższą stopę oszczędności i inwestycji mieliśmy w Polsce za PRL. Jak skończył PRL wszyscy wiemy. Od tego czasu mamy mniej inwestycji, ale bardziej trafione. Wzrost gospodarczy napędzają nam niższe, ale bardziej efektywne inwestycje oraz rosnąca konsumpcja.

Fetyszyzacja inwestycji
źródło: www.mPolska24.pl

Od lat mamy niższy wskaźnik inwestycji niż wiele podobnych nam państw (Polska to czerwona linia):

Źródło: World Economic Outlook, October 2017

Ale rośniemy nie gorzej niż one:

Źródło: Rocznik Statystyczny, różne wydania

(tak wiem, że jest efekt bazy, od przyjętego roku zależy czy Polska będzie pierwsza, czy tylko jedna z pierwszych, jak się chcesz pobawić danymi z powyższego wykresu to plik daję: tutaj ).

Z wysokości wskaźnika inwestycji niewiele wynika. Ważny jest, nie sam poziom inwestycji, a zachowanie w średnim okresie odpowiedniej proporcji pomiędzy inwestycjami, a konsumpcją oraz efektywność inwestycji. Szybsze niż w innych państwach urynkowienie gospodarki oraz jej otworzenie na handel ze światem, umożliwiło nam wygenerowanie wyższego wzrostu przy mniejszych inwestycjach.

Fetyszyzowanie poziomu inwestycji jest mało pożyteczne i częste wśród makroekonomistów nadto przywiązanych do swoich modeli, gdzie inwestycje zawsze przekładają się na wzrost. W praktyce w gospodarce rozmiarów Polski, inwestycje kilku większych przedsiębiorstw państwowych mogą nam szybko i na dość długo wywindować wskaźnik inwestycji. To jest o tyle istotne, że dużą część spadku inwestycji przedsiębiorstw, o którym ostatnio tak głośno, tłumaczy spadek inwestycji w górnictwie oraz wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię:

Źródło: Główny Urząd Statystyczny, Biuletyn Statystyczny

Dla kontrastu inwestycje wzrosły w takich gałęziach przemysłu jak produkcja wyrobów farmaceutycznych, produkcja komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych oraz produkcja urządzeń elektrycznych:

Źródło: Główny Urząd Statystyczny, Biuletyn Statystyczny

(gdybyś sam chciał/a pobawić się danymi o inwestycjach to plik z danymi za ostatnie 8 lat z biuletynu statystycznego daję: tutaj ).

Nie wchodząc w szczegółową analizę dostępności mocy produkcyjnych poszczególnych branż i stopnia ich zużycia to, że akurat rosną inwestycje w nowoczesnych branżach, a mniej się inwestuje w górnictwie mnie raczej cieszy.

Istotniejszym od pytania o poziom inwestycji jest dla nas pytanie o wpływ otoczenia społeczno-gospodarczego na liczbę opłacalnych projektów inwestycyjnych.

Liczby inwestycji w Polsce nie ogranicza, niższy niż gdzie indziej poziom oszczędności. Bo gdyby inwestycje były ograniczone dostępnym finansowaniem to widzielibyśmy wysoki koszt kapitału. A jest niski. Widzielibyśmy wysoką elastyczność inwestycji w stosunku do kosztu kapitału – tj. podczas spadku stóp procentowych, mocno by rosły inwestycje. Nie ma takie zależności. Widzielibyśmy wysoki napływ kapitału zagranicznego. Jest niski. Wśród krajowych przedsiębiorstw widzielibyśmy wysokie użycie środków własnych na inwestycje. Widzimy raczej skłonność do trzymania gotówki przez przedsiębiorstwa.

Częściowo niższy poziom inwestycji niż w podobnych nam państwach czy w państwach rozwiniętych tłumaczy większy sektor rolniczy. Pochłania wiele zasobów (ludzi!), ale nie bardzo da się tam dużo inwestować z wysokim zyskiem. W rolnictwie o takiej strukturze obszarowej jak nasze, szybko wyczerpują się korzyści z inwestycji w maszyny, budynki i budowle, itp. Z kolei przejście na wielkoobszarowe rolnictwo podobne do tego w USA czy choćby Europy Zachodniej na razie się nie zapowiada oraz może być uznawane, za wątpliwe z powodów jakości żywności oraz wpływu na środowisko naturalne.

Kolejną część różnicy in minus w poziomie inwestycji tłumaczy uboższe społeczeństwo, czyli mniejszy rynek oraz otoczenie społeczno-gospodarcze. Na rozmiar rynku mierzony liczbą konsumentów i ich zamożnością nie mamy w średnim okresie dużego wpływu.

Ale jest jeszcze duży i podlegający naszej kontroli zestaw czynników tłumaczących niższe inwestycje w Polsce. W regułach życia gospodarczego i otoczeniu społecznym upatrywać należy możliwości zwiększenia inwestycji w Polsce. Niska jakość prawa, wysoka zmienność prawa oraz nieprzewidywalność stosowania prawa zwiększają ryzyko inwestowania i czynią bardziej ryzykowne (czyli n.p. innowacyjne projekty) mniej opłacalnymi.

Niską jakość i nieprzewidywalność stosowania prawa widać np. w solidarnej odpowiedzialność za wyłudzenia VAT. Uczciwy podatnik potencjalnie może odpowiedzieć za to, że któryś z jego dostawców był zamieszany w wyłudzenie VAT. Podobnie zlikwidowanie jedną ustawą branży futrzarskiej. Fakt paskudna branża, ale dawała zarobek wielu Polakom. A kto teraz zapłaci kredyty, które wzięli właściciele farm futerkowych? Zniesienie limitu w kwocie od której płaci się składki ZUS, na koniec roku, gdy firmy mają już porobione budżety, też działalności nie ułatwia.

Otoczenie społeczno-gospodarcze, to na przykład brak wyspecjalizowanych zasobów ludzkich i niższe niż na zachodzie miękkie umiejętności kadry zarządzającej i pracowników. Po ćwierćwieczu reform, nabyliśmy ogromu wiedzy i rozwiązań organizacyjnych, m.in. od podstaw stworzyliśmy sektor bankowy. Ale w wielu gałęziach gospodarki coraz częściej ograniczeniem jest czynnik ludzki, daleko nam do zdolności wyciskania maksimum współpracy z zespołów ludzkich. Często brakuje wyspecjalizowanej wiedzy jednostkom oraz sieci specjalistów, które konieczne są do zwiększania wydajności pracy.

Zamiast dalej biadolić nad niskim poziomem inwestycji, lepiej założyć, że inwestycje w Polsce są optymalne w stosunku do liczby opłacalnych projektów inwestycyjnych i skoncentrować się na zwiększeniu liczby opłacalnych projektów inwestycyjnych. Tu największy i najszybszy uzysk jest w jakości, zmienności i sposobie stosowania prawa…

Data:
Kategoria: Gospodarka

Paweł Dobrowolski

Wirtualna szuflada - https://www.mpolska24.pl/blog/wirtualnaszuflada

Paweł Dobrowolski jest byłym Prezesem Zarządu Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.

Jest absolwentem Wydziału Ekonomii Harvard University (Massachusetts, USA).

Był ekspertem Instytutu Sobieskiego. Członkiem Zarządu Polskiej Fundacji Rozwoju Oświaty.

Był pracownikiem Deutsche Morgan Grenfell i dyrektorem Warsaw Equity Holding oraz Trigon, pracował m. in. z prof. Sachsem.

Do jego zainteresowań naukowych należą: ekonomia polityczna reform, ekonomia instytucjonalna i behawioralna, ekonomia banku centralnego i polityka pieniężna, instytucje finansowe, wymiar sprawiedliwości, rynek radiowo-telewizyjny, prawo upadłościowe, fuzje i przejęcia, organizacja rynku (industrial organization), polityka antymonopolowa, fiskalne konsekwencje starzenia się społeczeństwa.

Od 1995 roku zajmuje się doradztwem gospodarczym. Zawodowo pomaga kupować i sprzedawać firmy,

Autor książki pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydanej nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkudziesięciu artykułów o bankowości centralnej, upadłości, mediach oraz gospodarce.
Pomysłodawca wprowadzenia w Polsce wysłuchania publicznego

Komentarze 1 skomentuj »

"A kto teraz zapłaci kredyty, które wzięli właściciele farm futerkowych?" - ci co brali kredyty je spłacą, to proste. Wiedzieli co robią, wiedzieli jak w Polsce podchodzi się do tego typu działalności. Każdy kto bierze kredyt bierze na siebie ryzyko. Ryzykiem jest potencjalna zmiana w prawie, każdy przedsiębiorca musi się z tym liczyć szczególnie w branży, która jest co najmniej kontrowersyjna. Ci co brali kredyty na rozkręcanie dopalaczy też za poszkodowanych trzeba by uznać. Porównanie z kosmosu bo dopalacze mniej zakończyły żyć niż biznesmeni od futerek.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.