Maryja narodziła się taka, jakimi byliśmy wszyscy na samym początku. Jej poczęcie przypomina nam, jaki człowiek był. Niepokalany, czyli dobry, bez skazy. Człowiek był „jak” Bóg, stworzony na Jego obraz. I choć dużo w nas tego zostało, to jednak sporo straciliśmy i sporo tracimy każdego dnia. Różnica między nami a Maryją jest taka, że Ona ze względu na urodzenie Syna Bożego została obdarowana łaską bycia niepokalanej, a my co dzień mamy się takimi stawać. Stawanie się niepokalanym to nic innego, jak codzienny wybór opcji: tak, idę za moim Ojcem, chcę się stawać takim, jak On. To nie jest proste. Widać to w dzisiejszej Ewangelii: „jakże się to stanie”? Życie z Bogiem, stawanie się takim, jakim On nas – sobie wymarzył, to stawianie pytań sobie, ludziom i Bogu. Jak Maryja. Jej pytanie nie było formalnością. No weźmy się postawmy w Jej roli. Nie dość, że przychodzi do nas Anioł, to jeszcze mówi, że będziemy w ciąży bez faceta. No, halo! To nie jest normalne. A ile jest takich nienormalnych sytuacji w naszym życiu? Ile razy, kiedy nie wiemy, co robić – nie pytamy? Gdy tymczasem mamy właśnie pytać. Stawianie pytań Bogu wcale nie znaczy, że jesteśmy niepokorni. Wręcz przeciwnie. Przez stawianie Jemu pytania, uznajemy Go za godnego partnera. Ani siebie w sposób sztuczny nie umniejszamy, ani nie oddajemy Mu nieszczerej czci. Słowo na cały dzisiejszy dzień brzmi: „z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów i córki”. Przypominajmy sobie dziś te słowa i konsekwentnie dążmy do tego, jakimi nas chce Bóg i jacy, jako ludzie, byliśmy na początku.
Żeby narodziło się dziecko, potrzeba mężczyzny i kobiety. Jeśli idzie o Jezusa, Ojciec poradził sobie z mężczyzną, ale kobieta była konieczna. I to jest genialna myśl na dziś: kobiety są niezbędne. Panowie, okazujmy wdzięczność wobec kobiet, panie, patrzcie na swoją kobiecość z wdzięcznością. Żeby był Jezus na ziemi, potrzeba było Maryi. Nie jest Ona drugim Bogiem. Jest zwykłą kobietą. I to jest najpiękniejsze, że Bóg aż tak wciągnął nas – ludzi – do tego, by On stał się człowiekiem.
W raju Adam zwala winę na Ewę, nie bierze odpowiedzialności ani za czyn, ani za kobietę. W Ewangelii jest już inaczej. Maryja bierze odpowiedzialność za to, co Bóg Jej zaproponował. W konsekwencji także i Józef weźmie odpowiedzialność za to co zaczęło się dziać.
A więc znów mamy dziś wybór. Albo – jak w raju – możemy zwalać na drugiego człowieka, albo podejmować wyzwania, czasem po ludzku strasznie trudne. Niech ten dzień będzie kolejnym zwycięstwem w szukaniu dobra w nas i w innych. Niech będzie wzięciem odpowiedzialności za to, co naszym życiem jest. Bo ono jest dobre.
Odśwież pamięć i żyj.