Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

No i co, Panie Zdrojewski

Od paru dni wsłuchuję się w zgodny chór złożony z byłego i aktualnego ministra kultury i dziedzictwa narodowego, wspartych przez prezydenta Wrocławia. Wykonane przez nich pienia opiewają zaangażowanie i bezkompromisowość prawicowej władzy w walce o EXPO 2012 dla Wrocławia – naturalnie w kontrze do starań mojego gabinetu o...

Od paru dni wsłuchuję się w zgodny chór złożony z byłego i aktualnego ministra kultury i dziedzictwa narodowego, wspartych przez prezydenta Wrocławia. Wykonane przez nich pienia opiewają zaangażowanie i bezkompromisowość prawicowej władzy w walce o EXPO 2012 dla Wrocławia – naturalnie w kontrze do starań mojego gabinetu o EXPO 2010.

„Rząd Leszka Millera w ogóle nie interesował się wystawą i nie był przygotowany do walki o nią”, teraz jest zupełnie inaczej – radośnie oświadczył nowy minister kultury, pan Zdrojewski. „Dobrze przerobiliśmy lekcje rządu Leszka Millera i to nas różni od poprzedniej ekipy” – wtórował mu stary minister kultury, pan Ujazdowski.  „W 2002 r. Wrocław został osamotniony wskutek obojętności rządu Millera” – łkał śpiewnie prezydent Wrocławia, pan Dutkiewicz. Chór zakończył efektownym crescendo, w którym potężniały żale, jak to rzekomo wszystkie starania o EXPO leżały na barkach prawicowego samorządu miasta. Niedobry rząd z Warszawy wsparł te wysiłki nędzną kwotą pół miliona złotych, co było kroplą w morzu potrzeb. Teraz na szczęście rządzą „nasi” i wszystko będzie dobrze.

 

Prawda jest taka, że wrocławskim EXPO 2010 mój rząd zajął się zaraz po utworzeniu. W dniu 8 stycznia 2002 roku przyjęliśmy rozporządzenie w sprawie ustanowienia pełnomocnika Rady Ministrów do spraw EXPO 2010 we Wrocławiu, z szerokimi i realnymi uprawnieniami.  Mimo dramatycznej sytuacji budżetowej rząd przeznaczył na ten cel 5 mln zł. Miasto zaplanowało drugie 5 mln na wydatki związane z promocją wystawy. Owe pół miliona, które wypomina mi pan Dutkiewicz, dorzuciłem dodatkowo, podczas wizyty we Wrocławiu, narażając się zresztą na zarzuty marnotrawienia publicznego grosza, bo mało kto wierzył, że stolica Dolnego Śląska może wygrać z Szanghajem. Moje rozmowy z szefami wielu rządów i ofensywa dyplomatyczna nie mogły zrównoważyć przewagi azjatyckiego tygrysa.  Zagraniczni partnerzy nie ukrywali, że największa – 18 milionowa chińska metropolia i trzeci port morski na świecie góruje mocno nad wszystkimi zgłoszonymi rywalami. 

Teraz miało być inaczej. I mogło. Marokański Tanger i koreańskie Yosu w niczym nie przypominają potężnego konkurenta sprzed lat.

 

Cud się jednak nie zdarzył. Wrocław przegrał już w pierwszej turze i to nie z żadnym światowym gigantem. Uległ wskutek obojętności obu panujących Pałaców i nieporadnych działań przygotowawczych. Mimo wcześniejszych deklaracji na końcową rozgrywkę do Paryża nie pojechał ani prezydent Kaczyński, ani premier Tusk, ani nawet wicepremier Schetyna. Nie zawiódł jedynie Lech Wałęsa. Na parę dni przed terminem z wyjazdu zrezygnował minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Czasu nie miał marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski. W przeddzień finału zrezygnował Bogdan Borusewicz. Marszałek Senatu nie ukrywał, że do Paryża miał jechać „z łapanki”, ponieważ nie było innych chętnych.  W poniedziałek Borusewicz dał się jednak namówić i na kilka godzin pokazał się w stolicy Francji.  Kiedy wsiadał do samolotu mógł usłyszeć wicepremiera Pawlaka, który mówił w radiu, że sukces jest nieosiągalny.  Na szczęście o tej porze roku Champs-Élysées są już świątecznie iluminowane, więc dla marszałkowskiego oka dobre i to. 

Przy całym szacunku dla prestiżu marszałka Senatu – jego kilkugodzinna wizyta nie mogła zrównoważyć ekipy złożonej z prezydenta i króla – jak w przypadku Maroka; czy też prezydenta i premiera – którzy reprezentowali Koreę. Nie dało się ukryć, iż Wrocław miał zdecydowanie najsłabszą reprezentację ze wszystkich miast – kandydatów, co wywołało fatalne wrażenie i nie pozostało bez wpływu na końcowy wynik.

 

W miarę ubywania patronów chór na wrocławskim rynku cichł spłoszony i tylko smętnie coś bąkał o fałszywych przyjaciołach. Aż wreszcie zamilkł całkowicie.

No i co – panie Zdrojewski. To nie takie łatwe, prawda?

 

 

 

 

 

 

 

 

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.