Odpowiedź wydaje się prosta – Andrzej Lepper był silnym człowiekiem i nie tak łatwo było go złamać!Można było go nie lubić, bo był politykiem, któremu pomimo ładnego garnituru i pudru na nosie nadal słoma z butów wystawała. Jednak zawsze był sobą, nie ukrywał, że nie jest omnibusem, ale nie wstydził się tego! Zawsze mówił, co mu na sercu leżało, w wielu przypadkach szybciej mówił niż myślał.
Jak mówią zawsze dobrze poinformowani ludzie na mieście – Andrzej Lepper miał stanąć jeszcze w tym roku na czele buntów społecznych w Polsce? W tej sytuacji być może okazać się, że został zlikwidowany kolejny opozycjonista po Śp. Lechu Kaczyńskim, który myślał pro państwowo i chciał gruntownych zmian systemu w naszej Ojczyźnie?
Ze względu na jego tragiczną śmierć należy sobie zadać kolejne pytanie, co wiedział Lepper, że był taki groźny dla „grupy trzymającej władzę”? Komu się naraził i z kim w ostatnim czasie zadarł? A może zbyt ostro zaczął pogrywać swoją wiedzą na temat III RP i przez to musiał odejść z tego padołu łez?
Wydaje mi się, że warto wysłuchać tego co powiedział w Chicago. Wtedy w roku 2002 mówił o aferach w Polsce, a więc dzisiaj odpowiedź nasuwa się sama na powyższe pytania? A śmierć Andrzeja Leppera jest tylko początkiem większej operacji „ludzi z układu” w Polsce?
Nie bał się mówić, walił jak karabin maszynowy, ale widocznie powiedział zadużo... Nawet w Brukseli potrafił powiedzieć o końcu UE... A więc był realnym zagrożeniem, bo mógł być przywódcą ponownego polskiego buntu...
Fiatowiec