Gazeta Polska pisze dziś: "Państwo Islamskie reprezentuje islam w stu procentach".
Już
samo to zdanie jest wielkim kłamstwem, a jeśli od tego rozpoczyna się
rozmowa, to nie świadczy to najlepiej o reszcie. Jeśli nie zostało to
zmanipulowane oczywiście.
Państwo Islamskie reprezentuje bardzo
mniejszościowy, agresywny odłam, a właściwie sektę islamską - wahabizm.
Nurt ten w islamie powstał w XVIII wieku, a umocnił się dopiero na
poważnie po drugiej wojnie światowej, gdy Amerykanie postanowili
powierzyć kontrolę na polami roponośnymi w Arabii rodzinie lokalnego,
beduińskiego kacyka z rodu Saudów. Ten ród wyznawał właśnie tę odmianę
islamu.
Jest to sekta, która nawet pozwoliła sobie na coś, na
co sobie nie pozwolił NIKT w islamie, to znaczy na zmiany brzmienia
niektórych Sur w Koranie. Są to tacy popieprzeńcy, że jak przejęli
pełną władzę nad Mekką i Medyną, to całkowicie zniszczyli groby rodziny
Proroka tak, że nie pozostał po nich żaden ślad.
Znaczy trochę jak Świadkowie Jehowy, tylko nie w łagodnej wersji, ale w jak najbardziej wojującej, agresywnej i zaborczej.
To,
jak funkcjonuje wahabizm w wymiarze godności ludzkiej i ogólnie praw
człowieka, wiemy z relacji. Tych relacji, które najczęściej niestety
sugerują, że to jest właśnie islam. Ważne jest jednak to, do czego on
dąży.
Otóż jak większość sekt - a jest to faktycznie sekta -
ma swoich wrogów. Ważniejszych i mniej ważnych. Największym wrogiem
wahabizmu jest szyizm, inna odmiana islamu, dominująca w Iranie i w
Iraku oraz częściowo na południu Półwyspu Arabskiego. Kolejnymi wrogami
są sunnici, czyli ci muzułmanie zwyczajni, tacy z dnia codziennego,
których na każdym kroku spotyka się w Tunezji czy w Egipcie. Tacy, o jakich opowiadał
znajomy, polski lekarz swego czasu pracujący w północnej Afryce, zastraszeni przez żony.
Kolejnym
wrogiem wahabitów są wszystkie państwa o większości islamskiej, ale
świeckie, rządzące się innym prawem niż szariat. Wahabici uważają, że w
Koranie jest odpowiedź na każde pytanie i nie ma potrzeby jakiejkolwiek konstytucji czy innych praw. Koran według nich jest uniwersalny. Stąd
tak wielka nienawiść do Syrii, stąd próby rozbicia Tunezji czy Egiptu
(ale już nie Maroka czy Jordanii, które są monarchiami, więc państwami
o sposobie działania bliższymi "ideałom" wahabizmu).
Chrześcijaństwo
i ogólnie nasza kultura jest dopiero następnym wrogiem wahabizmu. Po
drodze są teoretycznie jeszcze Żydzi, których jednak obecnie nie
atakują, co wzbudza jak najdalej idące wątpliwości i podejrzenia co do
tego, kto to wszystko finansuje.
Państwo Islamskie jest
finansowane przez Arabię Saudyjską i sprzymierzone z nią państwa znad
Zatoki Perskiej, w tym najbogatszy tam Katar. Ponieważ są to państwa
będące najbliższymi, bezwzględnymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych w
tym regionie, to w połączeniu z faktem, że zupełnie, ale to nawet na
sekundę nie wspominają Izraela jako swojego wroga, można podejrzewać,
że Państwo Islamskie nie powstało bez wiedzy i zgody Waszyngtonu. Wielu
obserwatorów ocenia, że po prostu trochę wyrwało się spod kontroli.
Ale tylko trochę.
W każdym razie nieprawdą jest, że Islam to
to, co nam prezentuje Państwo Islamskie reprezentujące najbardziej krwawą
twarz wahabizmu. Gdyby tak było, to nie powstałyby najpiękniejsze
zabytki sztuki islamu, a Arabowie nie przechowaliby dla nas
najcenniejszych skarbów wiedzy starożytnej w tym pism Arystotelesa na
przykład.
To, że zdanie z początku jest fałszem, zaświadczy
każdy, kto choć raz był na wakacjach w państwie, gdzie jest większość
muzułmańska i choć na moment wyszedł z hotelu i spróbował poznać nieco
ludzi, którzy tam mieszkają. Pod warunkiem oczywiście, że nie były to
wakacje w Arabii Saudyjskiej.
Wahabizm jest niczym innym jak islam w dosłownej nieskrępowanej postaci