Idzie na nas imigranckie tsunami. Najpierw nie wolno było odmawiać
prawa imigrantom do zamieszkania u nas. Teraz już wolno. Rozkazy
zmieniły się nagle, szybciej nawet niż gazety są w stanie nadążyć.
Jeszcze tylko telewizje nadążają jakoś... Papież też nadąża ale sprawia
wrażenie, że razem z mediami przekazuje tak samo sprzeczne informacje.
Manifestacja przeciwko imigrantom w Warszawie nie zrobiła na nikim
wrażenia, manifestacja za imigrantami w Warszawie nie miała wielkiego
nagłośnienia, a wszystko dlatego, że nie wiadomo, co myśleć.
Biedne
dziecko biednych uchodźców utonęło z naszej winy w morzu? Trzeba
ratować uchodźców... chociaż może wcale nie, bo to dziecko paskudnego
przemytnika, który chciał tylko zęby sobie naprawić.
Informacja
nadchodzi za informacją, ale każda kolejna jest sprzeczna z poprzednią.
Niemcy zamknęli granicę z Austrią? Jak to? Przecież na filmie w youtube
widać, że wcale granica nie jest zamknięta. Schengen? Mamy w nosie
Schengen, Anglicy tyle lat bez Schengen żyją i jest dobrze. Strefa euro
jest i pozostanie na zawsze? To się zobaczy, zobaczymy co z Grecją.
A o wszystkim i tak decyduje Merkel.
Komisja
w Brukseli zeszła na drugi plan i nikt już nawet nie próbuje udawać, że
to nie Niemcy rządzą Europą. Nikt już nie sugeruje nawet, że można by
mówić o jakimś wspólnym działaniu Unii Europejskiej – sprawa jest jasna,
zrobimy to, co każą Niemcy. Bo tak.
A Hitler siedzi w kotle w piekle i się śmieje, a z nim Kajzer i Bismarck... Gratulują sobie zwycięstwa.
Zwycięstwa, bo bez wątpienia Niemcy osiągnęły lokalną dominację, ale chyba jeszcze nie jest to ostateczne zwycięstwo.
Otacza
nas chaos. Nikt przeciętny już nie jest w stanie ogarnąć sytuacji
światowej, wskazać, w którym kierunku idziemy, do czego dążymy. Jeszcze
30 lat temu świat był zrozumiały, dziś już nikt nie wie, o co w tym
wszystkim chodzi.
Kiedyś był wróg do pokonania – ZSRR i jego
satelity, było niebezpieczeństwo – wojna atomowa, która zmiecie
wszystko, był cel – dobrobyt, konsumpcja, podbój i zdobycie kosmosu. Nie
było wątpliwości co do tego, dlaczego ZSRR jest zły. Był zły
bezwzględnie. Nie było wątpliwości co do tego, że jak wybuchnie wojna,
to zginiemy wszyscy. Sprawa była prosta. Konsumpcja szła ramię w ramię z
dobrobytem, były nierozłącznymi siostrami, a umieszczenie na orbicie
teleskopu Hubble'a wzbudzało entuzjazm wszystkich. Ci trochę starsi
pamiętają z pewnością jak ważnym wydarzeniem było najpierw odkrycie
„wady wzroku” teleskopu, a potem naprawa tej wady.
Czy dziś
ktoś jeszcze ma takie marzenia o kosmosie? Dziś są tylko wrogowie, ale
zmieniają się ciągle i nie wiadomo już za dobrze, kto i dlaczego nimi
jest. Raz jest to Rosja, sugeruje się, że mogą to być Chiny, innym razem
jest to „światowy terroryzm”, który jest zjawiskiem na tyle
nieokreślonym, że właściwie nie wiadomo, czego należy się bać poza
brodatymi ludźmi o ciemniejszej karnacji...
Dziś zaś mamy
skrawki informacji, często sprzecznych, niewystarczających, by wszystko
ogarnąć, ale najważniejsze jest to, że nie widać żadnego celu. Wrogiem
raz jest Iran, który od 200 lat na nikogo nie napadł, innym razem Rosja,
Al Kaida, czy znów pojawiający się jak królik z kapelusza terroryści. W
dwa lata budują państwo, wyposażają armię i rozpoczynają podboje. Al
Kaida to zatwardziały wróg Państwa Islamskiego, ale Hezbollah to też
wróg Al Kaidy i wróg Państwa Islamskiego... A Iran to przyjaciel
Hezbollah, wróg państwa Islamskiego i wróg USA, ale razem z USA zwalcza
Państwo Islamskie.
A Rosja wspólnie z rządem Syrii
przeciwstawia się Państwu Islamskiemu i rebelii prowadzonej między
innymi przez Al Kaidę, co nie podoba się USA, które zwalcza Państwo
Islamskie, ale nie rebelię w Syrii, którą wspiera. No i USA zmusza
swoich wasali do wprowadzenia sankcji przeciwko Rosji, zakazując im w
zasadzie w ogóle handlu z Moskwą jednocześnie intensyfikując z Rosją
kontakty handlowe, kupując od Rosji silniki rakietowe niezbędne do
obsługi stacji kosmicznej, których sami nie mają jak zbudować. Budują
też w Rosji fabryki helikopterów.
Chaos. To nie jest „skomplikowana sytuacja międzynarodowa”. To jest CHAOS.
A
gdyby nie było celu globalnego? A gdyby chaos był stanem, który
odpowiada bardzo nielicznej grupie ludzi, którzy od kilkunastu lat
przechwytują światowe bogactwa prowadząc świat do stanu takiego, jak
pokazał nam na przykład film Elizjum, zmieszanego ze światem z filmu
Brazil Terry Gilliama, 1984 Orwella, i Huxleyowskiego Nowego,
wspaniałego? Może to na tym ma wszystko polegać i nikt nie ma żadnego
planu długofalowego? Może chaos jest sposobem na jeszcze większe
wzbogacenie? Albo na zabawę, albo na jedno i drugie?
Podobno
100 ludzi na świecie kontroluje ponad 50% bogactwa i procent ten
wzrasta. Co można kupić, jak się ma już wszystko? Pewnie nic, bo kolejny
Rolls Royce w garażu nie sprawia już żadnej satysfakcji, a dziecka nie
da się umieścić jednocześnie w trzech najlepszych szkołach świata. Można
co najwyżej zakładać się, kto szybciej doprowadzi do upadku Syrię, kto
skuteczniej zdestabilizuje Europę, albo ile będzie ofiar w wojnie na
Ukrainie. Można budować nowe państwa – jak Państwo Islamskie – w 2 lata
wystawiając i uzbrajając wielotysięczną armię, zakazując jednocześnie
uczestnikom zabawy przysłania wojsk naziemnych do jej zniszczenia. Bez
specjalnego jednoznacznego celu, skoro i tak wiadomo, że to tylko taka
zabawa.
Mamy wciąż tendencję by wierzyć, że to wszystko ma
jakiś cel. Że rządzący wiedzą, co robią. Że dokądś nas prowadzą, i
prowadzą świadomie.
A gdyby właśnie chaos i zabawa były celem i w tym kierunku jesteśmy prowadzeni?