Mariusz Gierej: Panie Januszu, ostatnie 25 lat był Pan poza Parlamentem. Jak się Pan czuje wracając do pełnego życia parlamentarnego i to na wyższym poziomie, na pewno finansowym?
Janusz Korwin-Mikke: Istnieje życie pozaparlamentarne. Nie wiem czy zrobiłem więcej w Parlamencie czy poza Parlamentem.
Mariusz Gierej: Podobno mają Państwo 2500-3000 zgłoszonych tzw. członków kandydatów, nie robicie z nich członków pełnoprawnych. Czy to jest związane z wyborem władz na jesieni?
Janusz Korwin-Mikke: Co znaczy: nie robimy? Członkowie kandydaci po pół roku stają się niemal z automatu członkami zwyczajnymi chyba, że z jakiegoś powodu podpadną komuś. Odrzucić kandydaturę może zarząd oddziału, zarząd koła i regionu. Jednak można się odwołać do prezesa. Jeżeli kogoś nie przyjmowano, to były to jakieś wyjątkowe przypadki. Po za tym: ja nie panuję nad sytuacją. Każdy oddział przyjmuje lub nie przyjmuje członków. Ja nawet na ten temat nie mam żadnej informacji.
Mariusz Gierej: Patrząc na listy do Europarlamentu zauważyłem, że jedynki dostała Pana „stara gwardia”, a jednocześnie Pan krytykuje taki „kolesiowski” charakter ugrupowań parlamentarnych. Czy KNP też dryfuje w tę stronę?
Janusz Korwin-Mikke: Czegoś nie rozumiem, chyba naturalne jest to, że „stara gwardia” dostaje jedynki. Jak to mogłoby być inaczej?
Mariusz Gierej: No tak, ale mamy zrzut np. na Warszawę Pana Marusika, który z Warszawą nie ma nic wspólnego.
Janusz
Korwin-Mikke: Pan Marusik, został zaproszony przez oddział warszawski i ja nie
miałem na to żadnego wpływu. Nawet wyrażałem wątpliwości, czy to jest dobry wybór.
Jednak okazał się dobry. Pan Marusik wszedł, jest europosłem. To nie ma nic wspólnego
ze mną. To nie do mnie pytanie.
Przypominam, że to oddziały składające się z ludzi młodych decydują kogo
wystawiają na listach. Oddział warszawski to są akurat wyjątkowo młodzi ludzie
i nowi. Nie bardzo rozumiem, czemu ludzie starzy, zasłużeni nie mają być
wypychani na jakieś posady reprezentacyjne. Być może chcieli go wypchnąć do
Unii by nie siedział w Polsce, ale to trochę bezsensowne, bo to by wtedy tylko Gdańsk tak chciał. Nie bardzo rozumiem. Kolega
Marusik po prostu dobrze mówi, ma dobre przemówienia, jest bardzo uczciwym,
rzetelnym człowiekiem i widocznie chcieli, żeby był w
tej Unii.
Mariusz Gierej: Czy Donald Tusk jako „Prezydent” Unii Europejskiej jest dla Pana teraz głównym przeciwnikiem politycznym, bo zapowiadał Pan zniszczenie Unii. Czy może coś się po wyborze Polaka zmieniło w tym względzie?
Janusz Korwin-Mikke: Moim przeciwnikiem politycznym nie był p.Donald Tusk, ale ustrój. Czy rządziłby pan Miller, Kaczyński czy Piechociński czy kto inny, to byłby to dla mnie dokładnie taki sam przeciwnik. Istnienie Unii ani na jotę nie zależy od Jego Ekscelencji Donalda Tuska (tytułuję Go tak, bo jeszcze jest Premierem Polski, mówię ceremonialnie). Funkcja Przewodniczącego Rady Europejskiej polega na zwoływaniu posiedzeń, udzielaniu głosu i tak dalej. Jest to tylko jeden głos w Radzie Unii Europejskiej i choć Rada Europejska jest znacznie poważniejszym organem niż Parlament Europejski, to funkcja Przewodniczącego jest bardzo ograniczona. Jak był nim p.Herman van Rompuy to był pośmiewiskiem. Powiedzmy sobie jasno, z p.van Rompuy wszyscy się śmiali, bo jest to kompletne zero. Myślę, że p.Donald Tusk nie będzie zero, ale powiedzmy jedna dziesiąta. Jest poważniejszym człowiekiem niż p.van Rompuy i myślę, że zostanie w pamięci jako ostatni Prezydent Rady Europejskiej i to będzie dobre zakończenie tej instytucji.
Mariusz Gierej: Proszę wymienić trzy punkty Pańskiej oferty dla Europy? Co powinna Europa zrobić ze sobą?
Janusz Korwin-Mikke: Po pierwsze Europa powinna pozbyć się Unii Europejskiej, to jest najważniejsza sprawa. Jest taka piękna książka S/F , którą gorąco polecam: Izaaka Asimova „Koniec Wieczności” gdzie złem było samo istnienie "Wieczności". Podobnie jak i samo istnienie Unii Europejskiej - nie jej poszczególne działania, ale samo istnienie - jest złem.
Mariusz Gierej: A co w zamian w takim razie?
Janusz Korwin-Mikke: Nic. Europa żyła przez kilka tysięcy lat bez Unii Europejskiej.
Mariusz Gierej: Mieliśmy wtedy dużo wojen.
Janusz Korwin-Mikke: I dzięki temu, że były wojny, byliśmy agresywni, bitni i podbiliśmy cały świat. Natomiast jak nas wychowuje Unia na pacyfistów, to nas w tej chwili kolonizują Arabowie, Chińczycy i wszyscy inni. Wojny powinny być bardzo rzadkie - ale wymuszają pewną konkurencję, ludzie są agresywni. Oczywiście, wojny to ogromny koszt, to trzeba powiedzieć jasno, bo niektórzy twierdzą, że się opłacają w sensie gospodarczym. To nieprawda. W sensie gospodarczym to potworny koszt, ale za to się wyrabiają bardzo ciekawe cechy męskiego charakteru, które umożliwiają działanie na różnych polach.
Mariusz Gierej: Biłby się Pan?
Janusz Korwin-Mikke: Teraz mam 72 lata, nie wiem czy by mnie przyjęli do wojska, ale postrzelałbym sobie … z przyjemnością.
Mariusz Gierej: Czy popiera Pan standard sjesty stosowany w Hiszpanii, oczywiście trochę żartobliwie w nawiązaniu do Pańskiej drzemki w Parlamencie Europejskim? Czy nie warto wprowadzić takiej zmiany w Polsce?
Janusz Korwin-Mikke: To zależy od klimatu. Sjesta jest w krajach południowych, gdzie w południe jest upał nie do wytrzymania. Ja zresztą nie drzemałem tylko słuchałem z zapartym tchem przemówienia, ale jak pan widział miałem słuchawki na uszach, nie od walkmana tylko do tłumaczenia. Lepiej się słucha z zamkniętymi oczami, przynajmniej ja lepiej słucham z zamkniętymi oczami nie widząc co się dzieje naokoło. Czasami teraz też zamykam oczy. Jakby mi Pan zrobił zdjęcie to okazałoby się, że śpię w rozmowie z panem. Ale gdybym spał to nie byłoby to nic strasznego, bo to by znaczyło, że to było bardzo nudne przemówienie.
Mariusz Gierej: Powróćmy na chwilę do przeszłości. W tej chwili mamy rocznicę 25-lecia powołania rządu Mazowieckiego. Za moment będzie okrągła rocznica listy Macierewicza. Jedni mówią, że to śp. Lech Pruchno-Wróblewski przygotowywał tę ustawę związaną z dekomunizacją, a Pan ją tylko zgłosił. Jakby Pan to ocenił po latach? To był dobry ruch, zły ruch?
Janusz Korwin-Mikke: Ustawa była przygotowywana przeze mnie przy współpracy dwóch posłów w tym Lecha Pruchno-Wróblewskiego. Przy czym powiedzmy sobie jasno, zdecydowanie większym zwolennikiem tej ustawy niż ja, był śp. Lech Pruchno-Wróblewski. Gdybym wiedział co nastąpi, to bym jej nie zgłaszał. Jeżeli mamy wrzód, to wrzód trzeba albo zostawić w spokoju żeby się rozlazł, albo wycisnąć do końca. Wtedy nacięto ten wrzód i on ropieje do dzisiaj. Macierewicz po prostu nie wykonał ustawy lustracyjnej. To jest najważniejsze. Macierewicz jej nie wykonał! Pomijając poprawki, wprowadzone przez Sejm podczas mojej nieobecności, bo musiałem wyjść na audiencję u księdza Prymasa Glempa, zrobiono ich cztery przeciwko, których Pruchno-Wróblewski zresztą nie oponował, bo mógł to zrobić w moim imieniu. Można by powiedzieć, że częściowo to też "wina" Lecha Pruchno-Wróblewskiego, bo ta ustawa była napisana w pięć minut, ona nie była przygotowywana, była napisana dosłownie na kolanie. Było to posiedzenie Sejmu, zwołane specjalnie z powodu wizyty w Polsce Prezydenta Izraela. Wygłoszono przemówienia i Marszałek Sejmu chciał jeszcze kilka rzeczy zrobić. Ja wtedy spojrzałem na ławę, wtedy to się nazywało Unii Demokratycznej wcześniej ROAD to miało różne nazwy, to zobaczyłem, że z powodu zaproszenia przez Prezydenta Izraela na lunch dziwnym trafem samych ludzi z Unii Demokratycznej, całej ich czołówki nie było, całego ich przywództwa. Nie wiem czemu akurat z Unii Demokratycznej, ale akurat tylko ich zaprosił. Została banda gęsi, która bez przywództwa nic nie potrafiła zrobić i stwierdziłem, że jest szansa przepchnięcia tej ustawy, no i napisaliśmy ją na kolanie. Ta ustawa jest zresztą z jednym błędem formalnym. Oprócz tego błędu formalnego, zrobiliśmy też drugi błąd trzeba było zacząć tę lustrację od Trybunału Konstytucyjnego, a żeśmy zapomnieli, że w myśl polskich przepisów sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie są sędziami. Tam było oczywiście o sędziach, ale nie było Trybunału Konstytucyjnego. Od tego trzeba było zacząć. My nie pomyśleliśmy, a oni pomyśleli i obsadzili swoimi agentami Trybunał Konstytucyjny.
Macierewicz miał ujawnić agentów UB i SB na stanowiskach w oryginalnej ustawie miało to być: senatorów, posłów, ministrów, wojewodów, a po poprawkach również Prezydenta i wójtów, co było strasznym błędem. Dlatego, bo po tym pół Polski się przeciw nam zwróciło i dodatkowo Prezydent. W oryginale tego nie było, ja wcześniej wiedziałem, że Wałęsa jest agentem i nie chciałem tego ujawniać, bo to wstyd. Dlaczego mówię, że Anton Macierewicz nie wykonał tej ustawy? Macierewicz przyznał się publicznie na zebraniach i na piśmie również to jest, że ujawnił tylko tych agentów UB i SB, którzy już nie pracowali dla UOP. Czyli ujawnił mniej więcej jedną siódmą liczby agentów. Część dalej siedziało w Sejmie i Senacie. Przy nazwisku każdego ujawnionego agenta z listy Macierewicza była data kiedy przestał być agentem. Ujawnił nieistotnych ludzi, kompletnie nieistotnych.
Mariusz Gierej: Sądzi Pan, że oni dalej pracują dla służb?
Janusz Korwin-Mikke: Ależ oczywiście, osiemdziesiąt pięć procent agentów UB i SB dalej pracowało dla UOP i pracuje dalej dla ABW oczywiście nie aż tyle, bo część się wykruszyła z wiekiem. Część umarła, część przeszła na emeryturę ale część nadal pracuje. Proszę Pana niech Pan sobie zda sprawę, dlaczego bezpieka tak łatwo opanowała Polskę w 45 roku. Dlatego, że w ręce UB wpadły akta agentów Gestapo. Nie było lustracji. Więc przychodzili i mówili krótko, albo pracujesz dla nas, albo czapa. I mieli od razu gotowy aparat bezpieki.
Mariusz Gierej: Wkrótce mamy wybory samorządowe, patrzę na ofertę kandydatów na prezydentów miast KNP i tego nie można nazwać pochodem tytanów. Nie są to zbyt znane osoby…
Janusz Korwin-Mikke: Od razu Panu przerwę, przy opracowywaniu jakichkolwiek kandydatur na stanowiska polityczne my kładziemy nacisk na to czy oni mają doświadczenie, czy oni umieją się poruszać w obecnym układzie. Jeżeli mają doświadczenie to … nie bierzemy ich za żadną cholerę, bo to jest człowiek, który wie komu i jak dać łapówkę, wie jak się działa. Bierzemy ludzi, którzy nie mają żadnego doświadczenia. Jeżeli Pan chce zrobić odrzutowiec, to nie bierze Pan specjalistów od samolotów śmigłowych. Won i koniec. Nie chcemy mieć ludzi znanych. Człowiek znany to jest popierany przez tych sukinsynów z telewizji państwowej czy sukinsynów z innych mediów, bo jak człowiek jest znany to jest ich człowiek, nie nasz.
Mariusz Gierej: Ale czy to nie oznacza, że po prostu macie braki kadrowe? Przecież istniejecie od 25-lat.
Janusz Korwin-Mikke: Ale jak to braki kadrowe? Pan by chciał, żeby się do nas zapisywali ludzi, którzy pełnią funkcje w aparacie obecnego reżimu?
Mariusz Gierej: Nie. Spodziewam się tylko, że jeżeli formacja istnieje przez 25 lat to akumuluje wokół lidera pewną grupę ludzi, która nie musi funkcjonować w obecnym układzie rządzącym, ale są to ludzie, którzy osiągnęli pewien status w społeczeństwie. Natomiast mamy kandydatów, że tak powiem… przypadkowych trochę.
Janusz Korwin-Mikke: Ja nie znam kandydatów na prezydentów miast. To jest zresztą kwestia Rady Głównej, co zresztą jest bez sensu zupełnie. Natomiast jeszcze raz mówię, ważnym kryterium jest to, żeby kandydaci się nie znali na obecnym systemie i żeby to nie byli ludzie z układu. A wszyscy ludzie znani z telewizji są w układzie. Więc, jeżeli Pan kogoś zna, to znaczy, że najprawdopodobniej jest to łajdak, złodziej i tak dalej. To jest ogólna reguła.
Mariusz Gierej: Aż się boję, bo obydwaj występowaliśmy w telewizji.
Janusz Korwin-Mikke: Jeżeli kogoś zbyt często pokazuje telewizja to najprawdopodobniej jest to łajdak, złodziej i oszust.
Tomasz Dworzyński: Jak to się ma do Przemysława Wiplera, który zanim był w KNP był w PiS itd.
Janusz Korwin-Mikke: No więc powiedziałem: "najprawdopodobniej" - tylko PRAWIE zawsze.
Mariusz Gierej: Niedawno miałem wywiad z Krzysztofem Bosakiem rozmawiając z nim stwierdziłem następującą rzecz. Zapytałem się go o to. Czy KNP i Ruch Narodowy to nie są dwa koła tego samego roweru? Czy nie powinniście się połączyć? Rozumiem, że największym problemem może być kwestia przywództwa. Jak Pan to widzi? Czy jest to możliwe, czy nie?
Janusz Korwin-Mikke: Nie ma problemu przywództwa przynajmniej z mojego punktu widzenia…
Mariusz Gierej: Bo Pan byłby przywódcą?
Janusz Korwin-Mikke: Nie tylko dlatego. Natomiast jest kwestia taka, że my walczymy o elektorat Platformy Obywatelskiej. My chcemy mieć wolny rynek, wolność gospodarczą i nie tylko. Wszelkie koneksje z Ruchem Narodowym nam niszczą ten wizerunek. Przecież …
Mariusz Gierej: Ale wie Pan, że w wielu miejscach działacze KNP i Ruchu Narodowego przeplatają się.
Janusz Korwin-Mikke: Tak, łączy ich nienawiść do reżimu to pierwsza sprawa, ale druga jest taka, że w Ruchu Narodowym zawsze były dwa odłamy. Jeden mniej liczny, elitarny to jest dawne Stronnictwo Narodowe czyli stara endecja, która była czysto liberalna Rybarski, Heydel, Taylor sam Dmowski zresztą był liberałem gospodarczym. Notabene Dmowski był zwolennikiem teorii ewolucji. Był biologiem, był zwolennikiem darwinizmu społecznego. I drugi nurt, który wyodrębnił się jako młoda endecja, silniejsza to narodowi socjaliści. Dopóki w Ruchu Narodowym znajdują się czyści socjaliści, to my nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego, zresztą nie tylko z pobudek czysto ideowych. Nie ma większego wroga dla konserwatywnego liberała niż narodowy socjalista. To są dla nas wrogowie.
Mariusz Gierej: A niech Pan powie jest Pan zwolennikiem kreacjonizmu?
Janusz Korwin-Mikke: Ja? Nie. Natomiast oczywiście nie ma żadnego dowodu, na to, że Pan Bóg nie stworzył wszystkiego w jednej chwili. Jak Pan doskonale wie, jest całkiem możliwe, że świat został stworzony piętnaście minut temu z Panem, który ma pamięć sprzed stu lat. Pan Bóg mógł stworzyć świat piętnaście minut temu. Nie ma na to dowodu. Pan Bóg jest wszechmocny i może takie rzeczy zrobić.
Mariusz Gierej: Panie Januszu, żeby zrealizować Pańskie postulaty, musi Pan rządzić. Raz Pan mówi, że jest gotowy do koalicji z PiS-em, a raz nie. Czy Pan jest rzeczywiście gotowy wziąć odpowiedzialność za państwo? Czy to jest sposób na zagospodarowanie niszy i istnienie w polityce?
Janusz Korwin-Mikke: Naszym celem, jest przede wszystkim zniszczenie PiS-u jako partii, która udaje prawicę. Trzeba to zniszczyć. Jak już PiS powie, że jest partią narodowo-socjalistyczną, czy państwowo-socjalistyczną to bardzo proszę będziemy się głaskać, ale bez nazywania tego prawicą. W Polsce nawet Hitlera nazywa się prawicą. Oczywiście w PiS-ie są bardzo różni ludzie…
Mariusz Gierej: Ale to Pan liczy na to, że uda się Wam zdobyć powyżej pięćdziesięciu procent, żeby rządzić samodzielnie?
Janusz Korwin-Mikke: Nie. Oczywiście, że nie. Natomiast jeżeli nie zdobędziemy 50%, a na pewno nie zdobędziemy, to pytanie o koalicję jest mi zupełnie obojętne z kim będziemy ją zawierali, pod warunkiem, że druga strona zrealizuje jakieś istotne nasze postulaty. Jak nie to nie będziemy sobie brudzili rąk i niech sobie sami rządzą.
Mariusz Gierej: Dobrze to w takim razie trzy punkty programu dla Polski, jakie powinni współkoalicjanci zrealizować? Spotyka się Pan np. z Jarosławem Kaczyńskim i mówi: To, to i to i jedziemy.
Janusz Korwin-Mikke: Takie postulaty, które trzeba by zrobić… Po pierwsze. Polska powinna mieć rząd. Nie mamy rządu w Polsce. Żadne państwo europejskie nie ma w tej chwili rządu, mają tylko rady ministrów, która jest trzecią izbą Parlamentu, a nie rządem. Nie mamy władzy wykonawczej, krótko mówiąc. Władzę wykonawczą w Polsce sprawują podsekretarze stanu. Czyli trzeba stworzyć rząd. Nie może być tak, żeby w ramach rządu projektowano ustawy. Ten kto wykonuje ustawy nie może ich projektować. To jest naruszenie zasady rozdziału władz. Rząd nie może mieć inicjatywy ustawodawczej, powiem więcej, jeżeli jakikolwiek minister rządu powie, że trzeba zrobić jakąś ustawę to zasługuje od razu na pięćdziesiąt tysięcy grzywny. Rząd nie ma prawa myśleć o tworzeniu ustaw, tylko o ich wykonywaniu. Do tego trzeba zmienić oczywiście Konstytucję. To jest realnie do zrobienia, bo mógłbym przekonać do tego nie tylko PO i PiS ale być może nawet SLD, a może i PSL. To jest sprawa ponadpartyjna. Z kolejnych postulatów praktycznych, które trzeba by było zrobić co też wymaga zmiany Konstytucji to wprowadzenie zasady „chcącemu nie dzieje się krzywda”. Bez zmiany Konstytucji możemy zlikwidować podatki dochodowe, i podatki od kupna sprzedaży. Te podatki istnieją tylko po to żeby gnębić ludzi. Nie finansowo, tylko żeby mieć władzę nad ludźmi, by mieć możliwość powiedzieć każdemu przedsiębiorcy: Jak nie będziesz posłuszny to Ci naślemy kontrolę finansową. Podatki dochodowe nie mają żadnego innego uzasadnienia i są idiotyzmem. Podatek od kupna sprzedaży podobnie, to trzeba zlikwidować. Z prostych rzeczy. Trzeba przywrócić karę śmierci.
Mariusz Gierej: VAT zostawiamy?
Janusz Korwin-Mikke: Nie możemy VAT-u zlikwidować, bo nam Unia nie pozwala. Nie wiemy czy się da VAT obniżyć czy podwyższyć, teraz tego nie wiemy. Naprawa sądownictwa to również bardzo ważny postulat.
Mariusz Gierej: Ja rozumiem, że zlikwidowanie podatków jest związane z cięciami w administracji, cięciami w socjalu?
Janusz Korwin-Mikke: Likwidacja podatku dochodowego nie oznacza cięcia w administracji, bo po obcięciu podatków raczej wpływy wzrosną do budżetu, a nie zmaleją. Z VAT-u wpłynie o wiele więcej pieniędzy, bo drastycznie ruszy działalność gospodarcza. Zdaje Pan sobie sprawę, że co drugi przedsiębiorca uruchomi drugą, trzecią zmianę. Natychmiast uruchomi, jak nie będzie miał podatku dochodowego. Bezrobocie zniknie w ciągu trzech dni, czterech dni, pięciu dni. Czas mniej więcej tego rzędu. Oczywiście, zawsze zostanie bezrobocie frykcyjne jeden lub dwa procent to jest nieuniknione. Poza tym trzeba zlikwidować zasiłki dla bezrobotnych, dopóki będą zasiłki dla bezrobotnych dopóty będą bezrobotni.
Mariusz Gierej: Likwidujemy pomoc socjalną dla osób bez rąk, bez nóg, którymi rodzice się opiekują?
Janusz Korwin-Mikke: Na to się koalicjant, jeżeli mówimy o PiS-e na pewno nie zgodzi. Natomiast w tym celu należy podjąć radykalną redukcję aparatu państwowego, dopiero wtedy kiedy ludzie się wzbogacą możemy zlikwidować pomoc dla tych, którzy biorą zasiłki.
Mariusz Gierej: Czyli za pomocą likwidacji podatków, likwidacja bezrobocia zadziała natychmiast, natomiast tu na efekty musimy poczekać?
Janusz Korwin-Mikke: Oczywiście przy bezrobociu tak to zadziała, natomiast tutaj nie możemy zrobić, bo jeżeli mówię o zasiłku dla samotnych matek no to oczywiście ogłosimy, że trzeba znieść takie zasiłki, bo to jest zachęta żeby kobiety chciały mieć dzieci z byle kim. Jednak to będzie się tyczyło dzieci urodzonych dopiero po dziesięciu miesiącach. Te kobiety, które poczęły dzieci z nadzieją, że będą miały zasiłki one też muszą się z czegoś utrzymywać. My jesteśmy konserwatyści i dotrzymujemy słowa. Parę dni temu rozmawiałem z człowiekiem z naszej administracji i pytam: Jak wy niszczycie plantatorów tytoniu, tą akcyzą od tytoniu. A facet mówi, a to po to żeby ludzie nie palili. Ja rozumiem, że akcyza od wódki jest po to, żeby ludzie nie pili. A podatek dochodowy jest po to, aby Polacy nie zarabiali. A zasiłek dla samotnych matek, jest po to aby kobiety miały dziecko z byle kim i były samotnymi matkami. Każde tego typu działanie powoduje pewne konsekwencje. To jest tak, że jak daję zasiłek samotnej matce to ja pomagam tej babce z jej dzieckiem, ale daję również sygnał pięciu następnym, że mogą sobie spokojnie spać z byle kim, bo dostaną zasiłek. To jest demoralizujący system.
Mariusz Gierej: Ale samotne matki to nie tylko te, które mają dzieci bez związku małżeńskiego, ale są również takie przypadki tragiczne, w którym ojciec rodziny ginie np. w wypadku samochodowym.
Janusz Korwin-Mikke: No dobrze, ale nie od tego jest państwo. Od tego jest rodzina, żeby pomagała takim ludziom, są sąsiedzi, znajomi, ale nie państwo. Dlaczego Pan, który nie jest ojcem dziecka ma płacić jakieś alimenty na cudze dziecko? Pan płaci podatek na to. To jest niemoralne.
Mariusz Gierej: Panie Januszu czy fakt, że nie słucha Pan swoich PR-owców wynika z Pana impulsywnego charakteru, czy z faktu, że Pan wie lepiej?
Janusz Korwin-Mikke: To znaczy, po pierwsze nie mam żadnych PR-owców…
Mariusz Gierej: Ale ma Pan ludzi w otoczeniu, którzy zajmują się PR-em i dobrze Panu życzą.
Janusz Korwin-Mikke: Mam ludzi, którzy zajmują się PR-em i doradzają mi sprzeczne rzeczy. Jedni mówią: Panie Januszu trzeba było ostrzej, ostrzej. Drudzy: Spokojniej, spokojniej. Dają tego typu informacje. Dają informację: Jak Pan mówi to powinien mieć Pan uniesioną głowę i mówić swobodniej, swobodniej Panie Januszu. Gdybym ja zaczął się słuchać tego typu porad, to byłoby sztuczne zachowanie i straciłbym wiarygodność. We własnych oczach również. Oczywiście, że wolałbym mieć lepszą wymowę, natomiast nie wierzę w PR-owców, bo gdyby PR-owcy wiedzieli jak wygrać wybory to zamiast doradzać innym, sami by je wygrali.
Mariusz Gierej: Czasami niektórzy nie chcą.
Janusz Korwin-Mikke: Oczywiście, są piłkarze, którzy mają 50 lat i uczą kopać piłkę ale sami już nie kopną, a mogą być dobrymi trenerami.
Mariusz Gierej: Za rok wybory prezydenckie, kandydatem KNP jest…?
Janusz Korwin-Mikke: Nie, nie ma. Jeszcze nie wiemy, czy dożyjemy nawet czy będzie istniała III RP.
Mariusz Gierej: Kto po Janusz Korwin-Mikke? Zostawia Pan następcę?
Janusz Korwin-Mikke: A to inna sprawa. Mam całą masę następców jakieś trzy tysiące…
Mariusz Gierej: Ale mówimy o liderze.
Janusz Korwin-Mikke: Po mojej śmierci na pewno ktoś się znajdzie. Zawsze jak jest potrzeba to człowiek się znajdzie. Już kiedyś Piłsudski wyznaczał następcę i wiemy jak to się skończyło, samobójstwem Walerego Sławka, który nie zgadzał się na sojusz z Anglią i Francją, bo wiedział czym to grozi Polsce znajdującej się między Niemcami i Rosją. Całe dziedzictwo i przestrogi Piłsudskiego nic nie dały. Sanacja zaprzepaściła II RP, bo trzeba było wtedy sprzymierzyć się z Hitlerem.
Mariusz Gierej: Właśnie, z sanacją wiadomo jak było. Ale teraz należy iść z Niemcami czy z Rosją?
Janusz Korwin-Mikke: Chodzą plotki, że Niemcy postanowiły czy próbują wystąpić z Unii i przystąpić do BRICS czyli porozumienia, Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA.
Mariusz Gierej: A skąd te plotki?
Janusz Korwin-Mikke: Chodzą po Unii Europejskiej. Od dawna chodzą plotki, od szeregu lat, że Niemcy mają wydrukowane marki na wszelki wypadek, gdyby coś stało się z €uro. Gdyby do tego doszło to Polska nie miałaby wyboru i musiałaby zrobić to samo co Niemcy i Rosja. Wystąpić z Unii Europejskiej, byłoby to dobre dla Polski.
Mariusz Gierej: No dobrze, ale idziemy z Niemcami czy Rosją.
Janusz Korwin-Mikke: Na razie nie ma wojny miedzy Niemcami i Rosją, o ile wiem.
Mariusz Gierej: Chyba jest jednak spór o zasięg wpływów między Niemcami, a Rosją przesunął się on w tej chwili na Ukrainę.
Janusz Korwin-Mikke: No tak, ale Krym to w ogóle nie ma żadnego znaczenia, bo gdzie Rzym, a gdzie Krym. Natomiast odcięcie od Ukrainy tych zachodnich regionów, z punktu widzenia Polski nie ma żadnego szczególnego znaczenia. To, że się tam wojska rosyjskie przybliżą o 50 kilometrów, to nie ma znaczenia, bo z Królewca mają bardzo blisko. Proszę zauważyć, że gdy ludzie mówią, że boją się Rosji, to im nie chodzi wcale o Rosję, bo nikt się w Polsce Rosji nie boi: przecież nie fortyfikujemy Froborka?. Problem jest, czy nie rośnie za duże państwo. Proszę zwrócić uwagę, że jak się naruszy równowagę i jakieś państwo stanie się za duże jak np. Stany Zjednoczone na świecie, czy Rosja na wschodzie Europy. To takie państwo ma tendencję do wykorzystywania swojej pozycji i jest to naturalne. Zawsze istnieje taka obawa. Jak z Hitlerem państwo, które zaczęło się rozszerzać będzie się rozszerzało nadal. To jest przyczyna, dla której europejska klasa polityczna oponuje. Innym powodem nienawiści, jaką ona ma do tego co się stało na wschodzie Ukrainy, jest naruszenie świętej zasady, że nie zmienia się granic w Europie. Otóż ta banda złodziei, która rządzi w Europie chciałaby żeby ten świat, w którym oni rządzą trwał wiecznie. A my chcemy zniszczyć ten świat. I szczerze mówiąc …
Mariusz Gierej: Wojny chcecie? Chce Pan wojny?
Janusz Korwin-Mikke: Nie, właśnie niekoniecznie wojną. Natomiast zniszczyć ten świat w którym rządzą. Widzi Pan, dawniej to było tak, że jakiś kraj jak był źle rządzony to sąsiad litował się nad ludnością, napadał na ten kraj i zaprowadzał swoje porządki. Tamten władca był kasowany, szedł na emigrację i ten lepszy system rządził. Był lepszy, bo wygrał wojnę. Natomiast po podpisaniu w Helsinkach paktu o niezmienianiu granic w Europie, wojna zniknęła. Po co łupić inne państwa - gdy taniej i prościej jest łupić własnych obywateli Podatki poszły w górę drastycznie. Można łupić obywateli. Proszę zwrócić uwagę, że obecna klika Kaczyńskiego, Tuska i innych nakłada na mnie podatki 2,5 razy wyższe niż Hitler na mojego ojca. Na początku - potem w miarę trwania wojny podatki rosły: PRAWIE do obecnej wysokości...
Mariusz Gierej: No to nie do końca prawda, już przed wojną były wyższe, polecam Aleksandra Pińskiego, który przeanalizował podatki w III Rzeszy.
Janusz Korwin-Mikke: Ależ skąd mam tabelkę, tam nie było VAT-u, nie było za Hitlera akcyzy na alkohol, nie było akcyzy na tytoń.
Mariusz Gierej: Podatki były poukrywane, jeżeli się je podliczyło były wyższe niż obecnie.
Janusz Korwin-Mikke: Ja bardzo cenię Aleksandra Pińskiego natomiast wiem jakie były podatki. Podatek wynosił od Polaków 34,5% dochodowy, a nie było VAT-u.
Mariusz Gierej: Był ogromny podatek inflacyjny nakładany na obywateli i inne.
Janusz Korwin-Mikke: Czy był podatek inflacyjny w Generalnej Guberni?
Mariusz Gierej: Ale my mówimy o Niemczech przed II wojną światową, kiedy Hitler dopiero zmierzał do wojny.
Janusz Korwin-Mikke: Ale podatek w Niemczech był wtedy 25%.
Mariusz Gierej: Była progresja podatkowa i najwyższy próg wynosił 50%. Zresztą porównanie ówczesnych Niemiec i obecnej gospodarki jest w zasadzie niemożliwe. Zostawmy to.
Janusz Korwin-Mikke: Ale podatek dochodowy był na pewno 25%.
Mariusz Gierej: Dochodziło do tego wiele innych podatków, które powodowały, że ludność po prostu biedniała.
Janusz Korwin-Mikke: To prawda. Jeżeli myśli Pan, że ja bronię socjalizmu to Pan się myli. Ja nienawidzę socjalizmu.
Mariusz Gierej: Wie Pan, posługiwanie się argumentem Hitlera, brzmi tak jakby Pan go bronił.
Janusz Korwin-Mikke: Jeżeli ja mówię, że ktoś jest zły, a ktoś jest jeszcze gorszy to ten zły staje się przez to lepszy? Nie rozumiem. Hitler był zły mimo, że nakładał niższe podatki, natomiast ja chcę unaocznić potworność obecnego ustroju.
Mariusz Gierej: Może Pan trochę przerysowuje?
Janusz Korwin-Mikke: Jak to? Jest rok 1940-ty i dr Goebbels obejmuje swoją „opieką” życie kulturalne Generalnej Guberni. Nikt w Polsce nie chce grać w teatrach kontrolowanych przez niemiecką propagandę. Więc aktorka czy aktor otwierają sobie kawiarnię i z tego żyją. Ludzie idą do znanej aktorki, kawa kosztuje 10 groszy drożej. Ile trwało, żeby taka opozycyjna aktorka dostała zgodę na poprowadzenie kawiarni? Dwa dni. Niech Pan spróbuje w dwa dni uzyskać zgodę. Hitler był liberałem w porównaniu z Kaczyńskim i Tuskiem. Przykro mi bardzo, takie są obiektywne fakty. Hitler to był obrzydliwy socjalista, ale Ci są jeszcze gorsi.
Mariusz Gierej: Przerost biurokracji jest faktem, a Pan w życiu politycznym zdaje się wygrywa głównie na tym, nawet nie na podatkach, tylko zyskuje Pan w sondażach na nieprawdopodobnym zbiurokratyzowaniu naszego życia, zawładnięciu przez urzędników zbyt dużych obszarów.
Janusz Korwin-Mikke: Ja wygrywam na tym, że tłumaczę, że żyjemy w państwie niewolniczym. Czym się różni niewolnik od wolnego człowieka? Niewolnikowi nie wolno mieć broni. Dlatego pod okupacją amerykańską w Iraku i Afganistanie byli ludzie wolni, bo mieli karabiny.
Tomasz Dworzyński: Co Pan sądzi o nowym premierze Ewie Kopacz
Janusz Korwin-Mikke: Nie sądźcie, żebyście nie byli sądzeni. Bardzo mało na ej temat wiem, poza tym, że ona jedna nie wzięła udziału w aferze ze świńską grypą. Nie kupiła szczepionek. Mam nadzieję, że będzie premierem, który nie weźmie udziału w aferze pod tytułem walka z globalnym ociepleniem.
Mariusz Gierej: Czy muszka to jest Pana świadomy zabieg PR-owy, czy lubi Pan ten styl?
Janusz Korwin-Mikke: Muszkę nosiłem od 1957 roku kiedy miałem 15 lat, również do szkoły chodziłem czasami w muszce, bo wtedy do szkoły chodziło się w garniturach, niektórzy chodzili w krawatach. Ja chodziłem do porządnej szkoły do Rejtana, wtedy u nas to była taka szkoła, że gdyby nauczyciel do ucznia powiedział per „Ty” to klasa by wstała i wyszła. Mówiono per „Pan” do nas. Mając 15 lat chodziłem sobie w muszce, bo uważałem, że establishment którego nie znosiłem nosił krawaty, opozycja to była taka hippisowska lewica nosiła tam takie zardzewiałe najprawdopodobniej iki, natomiast porządny konserwatysta nosił muszkę, bo czymś się trzeba odróżniać. Noszę muszkę już 57 lat.
Wywiad przygotował i prowadził: Mariusz Gierej
Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
Blog: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/