Pisze ten tekst teraz, bo pisanie go w bliższych okolicach rocznicy ludobójstwa na Wołyniu nie ma najmniejszego sensu - zostanie się zakrzyczanym przez hurrapatriotow i nie ma w zasadzie szans, żeby spokojnie rozmawiać.
Dla porządku przypomnę tylko ze wszelkie awantury polsko-ukraińskie
są podsycane przez Moskwę. Jak to opisała "Ukrainskaja Prawda" w
zasadzie wszystkie antypolskie organizacje na Ukrainie są opłacane
stamtąd.
No ale my najmądrzej się również nie
zachowujemy. Ja się nawet w zasadzie nie dziwie rozgoryczonych rodzinom
ofiar, ze prowadzą dość agresywna komunikacje - ileż można czekać? Za
PRL nie można było o tym mówić, a wszyscy przywódcy III RP zamiatali
sprawę pod dywan w imię kluczowych dla nas dobrych stosunków z Ukraina. I
słusznie. Niesłusznie, ze nie prowadzili innych działań, a powinni je
prowadzić.
Zacząć należy od tego, ze Ukraina
nie Gruzja i świadomość historyczna tam właściwie nie istnieje. Według
badań o ludobójstwie Wielkiego Głodu wie zaledwie około 30% Ukraińców.
To mniej więcej to samo jakby o Oświęcimiu czy Katyniu wiedziała 1/3
Polaków.
O ludobójstwie na Wołyniu zaś wie zapewne kilka procent Ukraińców. Nawet kijowskie elity na ten temat wiedza niewiele, albo nic.
Czy
w takiej sytuacji my mamy szanse cokolwiek w tej sprawie osiągnąć? Nie
mamy. To tak samo jakby Parlament Szwecji przyjął uchwale, ze
protestuje przeciwko masowymi kazirodztwu w Polsce. Bylibyście
zdziwieni? To nie dziwcie się, ze są zdziwieni Ukraińcy - bo oni nie
wiedza o co chodzi.
O ludobójstwie na Ukrainie
rozmawiałem z kilkunastoma politykami i dziennikarzami na Ukrainie.
Rozeznanie w tej sprawie mieli Oleksander Morozow (minister spraw
wewnętrznych u Tymoszenko) i Darka Czepak (obecny rzecznik prasowy
Janukowycza, wielki przyjaciel Polski). Reszta nie wiedziała nic lub
prawie nic!
Ale naszych hurapatriotow to przed niczym nie powstrzymuje.
Stosunki
z Ukraina, a przede wszystkim to, żeby Ukraina nie była w strefie
wpływów Rosji, są dla nas rzeczą absolutnie fundamentalna i
nie powinniśmy niczym narażać tych relacji. Nawet kwestią ludobójstwa
wołyńskiego.
Ale można i powinniśmy ta tragiczna sprawę załatwić inaczej. Trzeba skorzystać z najlepszych wzorów niemieckich i izraelskich.
SPRAWĘ WOŁYNIA NA UKRAINIE MUSZA WSTAWIĆ DO AGENDY SAMI UKRAIŃCY.
Żeby
to zrobili - trzeba wysupłać kilka milionów dolarów i uruchomić rożne
fundacje na Ukrainie, sfinansować po cichu kilka filmów,
książek,konferencji, parę kampanii prasowych, ufundować trochę rożnych
stypendiów badawczych, sfinansować jakaś katedrę na uniwersytecie w
Kijowie . Itd. Itp. Niech za wzór posłużą nam niemieckie "niezależne i
prywatne" fundacje w Polsce. Nic nie trzeba wymyślać - mamy gotowce!
Trzeba po prostu skorzystać z "najlepszych wzorców niemieckich".
Jeśli
chcemy to zrobić skutecznie i bez szkody dla naszych narodowych
interesów powinniśmy zacząć ta operacje natychmiast. Pierwsze efekty
mogą być po kilku miesiącach, jeszcze przed kolejna tragiczna rocznica
Jeśli MSZ nie wie jak to zrobić to mogę im powiedzieć, albo nawet
zrobić.
Cezary Kaźmierczak
B: CK - https://www.mpolska24.pl/blog/b-ck
Robiłem w życiu różne rzeczy: konspirowałem przeciw komunistom, byłem dziennikarzem, managerem, przedsiębiorcą...
Mieszkałem w kilku krajach, najdłużej 7 lat w USA; w 1996 wróciłem do Polski, gdzie również robię sporo różnych rzeczy, m.in. piszę tego bloga...
Poglądy, myśli i myślątka zawarte w tym blogu są tylko i wyłącznie moimi prywatnymi poglądami i w żadnym stopniu nie odzwierciedlają stanowiska firm i instytucji z którymi jestem związany.