Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Trójmiejski porodowy boom za 500 zł

Oddział położniczo-ginekologiczny na gdańskiej Zaspie pobił w 2016 r. rekord urodzeń - na świat przyszło prawie 3,6 tys. dzieci. Zaczyna brakować miejsc. W całym woj. pomorskim żaden szpital nie zanotował spadku urodzeń wobec roku 2015. A wszystko przez 500+.

Trójmiejski porodowy boom za 500 zł
źródło: flickr

Program "Rodzina 500 plus" to sztandarowy projekt Prawa i Sprawiedliwości, który pomógł tej partii wygrać wybory w 2015 roku. Sejm uchwalił go w lutym 2016 roku, a wnioski o wypłatę świadczeń były przyjmowane od 1 kwietnia. Jeśli więc ktoś zdecydował się na dziecko dla 500 zł, prawdopodobnie ma już potomstwo. A czy efekty programu są już widoczne w pomorskich szpitalach?

Według danych z Urzędu Stanu Cywilnego w Gdańsku w 2016 roku na świat przyszło 8 584 dzieci, tj. o 760 więcej niż w roku 2015. W ubiegłym roku najwięcej dzieci urodziło się w sierpniu - 797. Liczba urodzeń zwiększyła się nie tylko w stolicy województwa, ale też w całym regionie. W Gdyni od stycznia do grudnia 2016 roku na świat przyszło 2 271 dzieci. W grudniu 2015 roku urzędnicy zameldowali 157 nowych mieszkańców, rok później - 171.

Jeden z największych oddziałów położniczo-ginekologicznych na Pomorzu znajduje się w Ustce - rodzą na nim głównie kobiety ze Słupska, ale też ze wszystkich sąsiednich miast i wiosek. Od 1 stycznia urzędnicy sporządzili już 52 akty urodzenia. W 2016 roku - 1380, a rok wcześniej - 1257, tj. o prawie 150 mniej. Jeśli chodzi o sam Słupsk, to w ubiegłym roku miastu przybyło 763 nowych mieszkańców - o 36 więcej niż rok wcześniej. Nawet w Sierakowicach, gdzie rodzi się najwięcej dzieci na Pomorzu, liczba urodzeń jeszcze się zwiększyła - z 343 w 2015 do 358 w 2016 roku.

Dr Jerzy Zabul, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie pracuje w tej placówce od 1985 roku. Jak przyznaje, w 2016 roku na jego oddziale padł rekord wszechczasów - urodziło się niemal 3,6 tys. noworodków.

- To ogromna liczba urodzeń - przyznaje dr Zabul. - W ubiegłym tygodniu tylko przez trzy dni odebraliśmy 43 porody. Jednego dnia było 17, drugiego 16 i czwartego 14. Nie mieliśmy gdzie kłaść pacjentek. Ruch ciężarnych i rodzących na izbie przyjęć znacznie się zwiększył. Codziennie rodzi u nas kilkanaście kobiet. Jesteśmy potężnym oddziałem - mamy pięć boksów porodowych i 56 łóżek na dwóch oddziałach A i B - ale zaczyna nam brakować miejsc, nie mówiąc już o miejscach dla kobiet z zagrożoną ciążą. Dwoimy się i troimy, ale nic nie możemy na to poradzić. Kobiety z Gdańska wyjeżdżają rodzić do ościennych gmin - Kartuz czy Wejherowa. Od trzech lat obserwujemy tendencję wzrostową, jeśli chodzi o liczbę urodzeń, ale w ubiegłym roku pobiliśmy rekord - dodaje.

Dr Zabul przyznaje, że spotyka się na oddziale kobiety, które po kilku latach przerwy po pierwszej ciąży decydują się teraz na kolejne dziecko. Wśród takich osób jest m.in. pani Izabela z Gdańska, mama czteroletniej Zuzi i dwumiesięcznego Jurka. - Nie ukrywam, że decyzję o kolejnym dziecku ułatwił nam program 500 plus - przyznaje pani Izabela. - Obydwoje z mężem pracujemy, ale dwoje dzieci to duże obciążenie finansowe, zwłaszcza jeśli myśli się odpowiedzialnie i chce zapewnić dziecku wszystko, co najlepsze. Dodatkowe 500 zł co miesiąc będzie dla nas dużym ułatwieniem.

Grzegorz Piskulak, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego Powiatowego Centrum Zdrowia w Kartuzach, uważa, że porodowy boom czeka nas dopiero w tym roku, bo liczba kobiet zgłaszających wczesne ciąże w tzw. poradniach K znacznie się zwiększyła w  porównaniu z latami poprzednimi. A to tylko część kobiet, które urodzą dzieci w 2017 roku.

Prof. Marek Szymański, socjolog z Uniwersytetu SWPS, przyznaje, że po 1989 roku nie było żadnego programu na tak dużą skalę, który mógłby się przyczynić do wzrostu dzietności w Polsce. A ta, wg prof. Szymańskiego, jest jedną z najniższych w Europie - na 28 krajów członkowskich Polska zajmuje przedostatnie miejsce. Na skutki programu "Rodzina 500 plus" profesor patrzy więc z optymizmem.

- W Polsce wskaźnik dzietności wynosi 1,3. Oznacza to, że 10 kobiet w wieku rozrodczym rodzi 13 dzieci. Żeby Polska mogła normalnie funkcjonować demograficznie, musi to być 21 dzieci na 10 kobiet - wyjaśnia prof. Szymański. - Polska znajduje się w demograficznej zapaści i program "Rodzina 500 plus" nie wystarczy, żebyśmy z niej wyszli, aczkolwiek jest to krok w dobrym kierunku. Na razie my, socjologowie, mamy za mało danych, żeby powiedzieć, czy program przekłada się na wzrost demograficzny. Prawdopodobnie tak się dzieje, ale potrzebujemy jeszcze roku, żeby stwierdzić, czy jest to stały trend, czy chwiejny. Będę bardzo zadowolony, jeśli 500 plus spowoduje wzrost dzietności, zwłaszcza w rodzinach o charakterze niepatologicznym – dodaje.

W Gdańsku do końca ubiegłego roku z programu "Rodzina 500 plus" skorzystało 25,6 tys. rodzin - wypłacono świadczenia na kwotę 150,3 mln zł. W Gdyni ponad 13 tys. rodzin wypłacono do tej pory prawie 87 mln zł. W Sopocie z programu skorzystało prawie 1,5 tys. rodzin, do których trafiło przeszło 8 mln zł.

źródło: trojmiasto.wyborcza.pl

Data:
Kategoria: Polska Lokalna
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.