Pamiętam
moje dyskusje, a właściwie wyśmiewanie mnie przez pewnego znajomego
lewaka, gdy mówiłem o podejrzanych samobójstwach zaraz po Smoleńsku.
Niestety ów znajomy się na mnie od tego czasu obraził, wypisał się z
kręgu moich znajomych i zapewne już nie przeczyta tego, co tu piszę. A
szkoda. On nie wierzył w żadne spiski. Nie wierzył w żadne układy, dla
niego świat wyglądał tak, jak mu to pokazywała telewizja. Prosto,
zwyczajnie. Jak w Misiu z Okienka i w Gąsce Balbince. Ciekaw jestem jak
wyjaśniłby dzisiejszy BRAK pewnych zjawisk. Bo czasami to, że coś się
NIE DZIEJE jest równie ważne, jeśli nie bardziej znaczące od sytuacji, w
której się coś dzieje.
Zauważyli Państwo, że ostatnio nie ma
już spektakularnych samobójstw? Że znani ludzie nagle przestali masowo
strzelać sobie w łeb i wieszać się? Że pracownicy wywiadu nie topią się w
Wiśle w sposób taki, by można było odczytać dokumenty z kieszeni, że
wojskowi po treningach komandosów, również psychologicznych nie
strzelają już sobie nagle w łeb po ogłoszeniu, że ujawnią jakąś tam
tajemnicę? Zauważyli Państwo, że różni przestępcy jakoś przestali się
ostatnio wieszać w celach?
Coś się chyba złego stało z seryjnym samobójcą. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
Wiem! Pomyślą Państwo pewnie, że może popełnił samobójstwo...
Nie!
Sądzę, że ma się dobrze.
Sądzę,
że w związku z niedawnymi zapowiedziami PiS utworzenia komisji
sejmowych, których zadaniem będzie wyjaśnienie przeróżnych przekrętów
poprzednich właścicieli Polski, całkiem niewykluczone jest, że niedługo
seryjny samobójca przypomni nam o swojej obecności. Będzie mu oczywiście
trudniej, bo niełatwo będzie nadal utrzymać tezę, że w weekend nie da
się przeprowadzić sekcji zwłok ani w ogóle prowadzić śledztwa, ale
wierzę, że da radę.
Seryjny samobójca to zuch chłop, niektórzy twierdzą wręcz, że молодец! Z pewnością będzie potrafił sobie poradzić.