Patrz na to, co kupujesz
Działająca w Polsce niemiecka sieć sklepów Lidl została ponownie oskarżona o sprzedaż własnych produktów, do złudzenia przypominających dobrze znane marki. Tym polski producent lodów nasłał na Niemców komornika.
Lidl, podobnie jak inne sieci marketów, tworzy własne marki produktów. W przeciwienstwie do konkurencji, która wyraźnie oznacza produkty sprzedawane wyłącznie we własnych sklepach, niemiecki koncern stosuje opakowania łudząco podobne do produktów znanych marek. Co więcej, własne produkty eksponuje w tych miejscach, w których do niedawna stały droższe produkty znanych marek.
Tak było w przypadku polskich lodów Grycan. Wedłu polskiego producenta, sklep wypuścił dużą ilość lodów własnej marki Ballino w opakowaniach łudząco podobnych do produktów Grycana i ustawionych tam, gdzie wcześniej stały polskie produkty. Producent uznał to za element nieuczciwej konkurencji. Stronom nie udało się polubownie rozwiązać sporu.
10 lutego sąd przyznał rację Grycanowi, a sieci Lidl zakazał produkcji i wprowadzania do sprzedaży lodów ich własnej marki. W asyście komornika zajęto 46 tys. opakowań lodów Ballino, w siedmiu centrach dystrybucji Lidla. Sam niemiecki dyskont zobowiązany był do wycofania swoich lodów ze swoich wszystkich 600 sklepów. Polacy zapowiedzieli też, że będą domagać się odszkodowania.
Przedstawiciele Lidla dopiero na tym etapie sprawy zabrali głos i wydali oświadczanie, w którym napisano, że „w sprzedaży dostępne są setki produktów, a – podążając za najnowszymi trendami – rynek ma tendencję do przenikania i wykorzystywania tych samych kodów znaczeniowych na opakowaniach, np. umieszczenie gałki lodów na opakowaniu lodów. Nikt takich oznaczeń nie może zmonopolizować i każdy może je stosować na opakowaniach swoich produktów. Lody marki Ballino wpisują się w najnowsze trendy i cieszą się dużym uznaniem wśród konsumentów”.
Niemiecki koncern w nasladownictwie nie ogranicza się wyłącznie do produktów spożywczych. Dwa lata temu w Lidlu pojawiły się buty łudząco podobne do iproduktu New Balance. Oba produkty miały ten sam schemat kolorów, a różniły się przede wszystkim brakiem znaczka „N” z boku buta oraz ceną – oryginalne buty kosztowały ok. 350 zł, niemiecka podróbka – 59 zł. Inna afera dotknęła Lidla w 2016 r., kiedy to jedna z rozczarowanych klientek zauważyła, że sprzedawane za niską cenę ekskluzywne torebki „Wittchena” miały logo „Wittcehn”.
źródło: gf24.pl