W sytuacji sporu szukam porozumienia i kompromisu...
W całym kraju pojawiają się sytuacje w których coraz więcej firm, które odbierały odpady, zrywa umowy. W Gorzowie Wlkp. jeden z odbiorców odpadów, również rozważa taką możliwość. O co tak naprawdę chodzi? – w rozmowie z Arturem Czyżewskim, prezesem spółki Inneko.
Firma odbierająca odpady grzmi, że drastycznie podniósł Pan ceny na składowisku odpadów w Chruściku. Dlaczego?
Warto wspomnieć że ceny nie podnosiliśmy od lat. I od lat Inneko oferuje jedne z najniższych stawek przyjęcia odpadów w Polsce. W tym czasie podatki środowiskowe i inne koszty rosły sukcesywnie. Lawinowo wzrosły też ceny prądu oraz ceny w spalarniach odpadów a te pozycje są kluczowe dla naszej egzystencji. Podniesienie ceny było koniecznością.
Dla firm odbierających odpady, to może być finansowy strzał w kolano. Tego Pan NIE przewidział?
Rozumiem doskonale ich problem bo mam podobny z kosztami. Nie zgadzam się jednak z podnoszonym larum. Oczywiście, że podwyżki dla nikogo nie są łatwe, ale proszę wierzyć dokładnie zbadaliśmy ten rynek. Firmy mające żal, również posiadają własne RIPOK-i … i co ciekawe krytykując naszą ceną 314 zł na własnych instalacjach odbierają odpady od 307zł do 430zł. Średnia cena z tamtych instalacji to około 380 zł. Naprawdę apeluje, aby popatrzeć na te sytuację uczciwie. U nas zapłacą jedynie o 7 zł więcej niż na najtańszym z własnych RIPOK-ów ale za to taniej o 116 zł niż w najdroższym. Szkoda, że krzyczący najgłośniej zapominają o swoich aktualnych stawkach. Logiczne, że u nas opłacało się im bardzo, ale powtarzam – nie stać naszej spółki i mieszkańców na dokładanie do cudziego interesu.
…ale dokładnie, dlaczego konieczne było podniesienie tej stawki? Co złożyło się na te decyzję? Bo chyba nie to, że inni mają wyższe stawki na swoich ROPOK-ach?
Przede wszystkim koszt zagospodarowania odpadów rośnie drastycznie dla RIPOK. Podatek za umieszczenie tony odpadów zwany opłatą środowiskową wzrósł z 75 zł (2017) do 170zł w tym roku. W kolejnym wzrośnie do 270zł. To jakby cena benzyny wzrosła od 1 stycznia z 5 do 11 zł za litr a wiadomo było, że wkrótce osiągnie 18 zł. Idąc dalej. W ślad za rosnącymi kosztami drastycznie zmieniła się cena spalania odpadów zarówno niskokalorycznych jak i wysokokalorychnych (RDF). Spalarnie oczekują dziś 350-400 zł za spalenie tych odpadów których RIPOK nie może składować. Rok temu było to 100 zł mniej. Dla odpadów kalorycznych (RDF) ceny spadły o 80 zł i równocześnie wzrosły wymagania - co sprawia, że coraz mniej odpadów może tam trafić a musi trafić do spalarni. No i cena energii elektrycznej. Ponad 60% wyższa obecnie niż przed rokiem.
Od przewoźników płyną jednak sygnały o tym, że podwyżka jest absolutnym zaskoczeniem. Kalkulowali cenę 285 zł za przyjęcie odpadów, bo taką Inneko podawało im podobno przed przetargiem. Teraz to 314 zł…
Skoro sami wprowadzili tak wysokie ceny u siebie to zaskoczenia być nie powinno. O tym, że ceny wyniosą około 314 zł mówiłem dawno temu. Jednak ja miałem dokładnie ten sam problem z precyzyjnym określeniem ceny jak oni. Ta podwyżka wynika z niestabilności na rynku a nie moich arbitralnych decyzji. Skali podwyżki prądu nie sposób było przewidzieć w czerwcu 2018, bo oficjalna cena została zatwierdzona pod koniec roku. Sygnały jednak były jednoznaczne że będzie. Podobnie ceny w spalarni były w trakcie negocjacji, ale ostateczna nie była znana, ten sam scenariusz dotyczył kolejnego kluczowego elementu czyli kontraktów w cementowniach. Sygnały ostrzegawcze były jednak czytelne dla fachowców i o nich informowałem. Jeśli ktoś nie schowa się, widząc zbliżające się burzowe chmury i zmoknie, to bardziej niż do prognozy pogody powinien mieć pretensje do własnego zdrowego rozsądku.
Przewoźnicy podnoszą, że Inneko to monopolista, który w dodatku nie jest skłonny do żadnych ustępstw. Co Pan na to?
Trudno to komentować. Zaproponowałem przewoźnikom podzielenie się stratami po równo. Ani ja nie odpowiadam za wzrost kosztów ani oni, więc podzielmy je po równo. Nie było jednak zgody. Zaproponowałem więc pomoc w przewozach, tak by ograniczyć ich koszty. Ja byłbym skłonny po cenach przetargowych przewieźć odpady bez strat. To również nie zostało zaakceptowane. Rozumiem punkt widzenia prywatnego przedsiębiorcy – chcemy płacić 285 zł i koniec kropka... Ja jednak reprezentuję mieszkańców Gorzowa. To nie jest łatwy biznes. W sytuacji sporu ja szukam porozumienia i kompromisu… ale każdy ma prawo wybrać własną ścieżkę reagowania na nieprzewidziane sytuacje. A obecnie sytuacja jest niepewna i zmienna.
Jak sobie z tym radzić?
Jest kilka różnych sposobów. Jak widać część firm próbuje za wszelką cenę zachować całość korzyści dla siebie a koszty podrzucić jak kukułcze jajo. Inneko jest w tym zakresie innym przedsiębiorstwem. Dla nas głównym punktem i motorem działania jest chęć racjonalnego czyli możliwie taniego obsługiwania mieszkańców czyli tych osób, które poprzez władze samorządowe powołały nas do życia…
Nie mogę pominąć tego pytania. W kraju coraz więcej firm, które odbierały odpady, zrywa umowy, bo nie może dojść do porozumienia z lokalnymi władzami w sprawie podwyżek. Samorządy niechętnie ogłaszają, że „odbiór odpadów zostaje wstrzymany do odwołania”- czy Gorzów może znaleźć się w podobnej sytuacji?
Obecnie trudno ocenić co zrobią przewoźnicy. My odpady na pewno przyjmiemy jeśli do nas trafią. Ten spór ma raczej charakter cywilny i w najgorszym przypadku winien być rozstrzygnięty na sali sądowej. Zaprzestanie odbiorów przez przewoźników było by pogwałceniem prawa. Gdyby jednak jakikolwiek przewoźnik tak uczynił Inneko zapewni wszelką gotowość do awaryjnych odbiorów. Neapol nam nie grozi. Już nieraz pokazaliśmy, że potrafimy rzucić wszystkie ręce na pokład. Liczę jednak, że dojdziemy do porozumienia, bo nie wyobrażam sobie abyśmy poszli do sądu za 7 złotych.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.