Unia odgórnie chce ograniczyć prędkość samochodów.
Urzędnicy unijni ciągle próbują udowodnić mieszkańcom Europy, że są im potrzebni i chcą uzasadnić istnienie swoich posad. Tym razem postanowili zadbać o nasze bezpieczeństwo. w roku 2017 na drogach Unii zginęło 25 tysięcy osób. Unijni urzędnicy chcą ograniczyć liczbę wypadków jednym ze sposobów ma być wprowadzenie ograniczników prędkości w samochodach jeżdżących po drogach do 150 km/h.
Plan, który ogłosiła Unia Europejska kilka dni temu zakłada ograniczenie liczby wypadków i ofiar śmiertelnych o połowę do roku 2030. W wielkich planach i wyznaczaniu planów urzędnicy zawsze byli doskonali. Z realizacją jednak zwykle jest gorzej i zwykle odbija się to na wolnościach obywatelskich. Co tym razem dla nas zaplanowali?
Po pierwsze, będzie dodatkowe obowiązkowe wyposażenie pojazdów. Urzędnicy chcą by kierowcy zainstalowali "czarne skrzynki", analogiczne jak te w samolotach, które będą rejestrować działania kierowcy i samochodu, co ułatwi ustalanie przyczyn wypadków. Będzie też elementem ... inwigilacji kierowców i kontroli.
Po drugie. Samochodu mają być wyposażone w ogranicznik prędkości. W nowszych samochodach już dziś jest sygnalizacja przekraczania żądanej prędkości, która według szacunków jest w stanie ograniczać liczbę śmiertelnych wypadków o ok. 5%. Urzędnicy jednak chcą iść dalej. Chcieliby wprowadzić urządzenie ograniczające prędkość niezależnie od woli kierowcy do 150 km/h co pozwoliłoby według urzędników ograniczyć liczbę wypadków o 50%. Decyzje jeszcze nie zapadły, ale biurokracja unijna wydaje się na tyle zdeterminowana, że może to zostać wdrożone szybciej niż nam się wszystkim wydaje. Pytanie tylko wtedy po co komu te wszystkie ferrari, porsche i inne tego typu samochody.
źródło: gazetawroclawska.pl