Pierwsza ofiara wojny celnej miedzy USA a Chinami?
Od czasu jak Donald Trump został prezydentem USA rozpoczęła się wojna celna między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami. Od lat Chiny więcej eksportowały na rynek amerykański, niż USA na rynek chiński, który Chińczycy sprytnie bronili różnymi wybiegami. Nierównowaga handlowa była gigantyczna, co według amerykańskiego prezydenta powodowało zwijanie się gospodarki amerykańskiej, więc to on oddał pierwszy strzał taryfami celnymi w stronę Chin.
Obecnie oba państwa wzajemnie okładają swoje towary karnymi cłami na coraz większą liczbę produktów i ta obejmuje on coraz większą wartość we wzajemnym handlu. Rykoszetami trafiana jest również Europa. Donald Trump próbuje stosować metodę kto nie z nami ten przeciw nam, w gruncie rzeczy uderzając w jedność Unii Europejskiej i próbując negocjować stawki celne oddzielnie dla każdego z państw.
Sytuacja ta znajduje swoje obbicie już na rynku chińskim.
Oto czwarty co do wielkości producent smartfonów i sprzętu elektronicznego na świecie, chiński koncert Xiaomi, który bywa nazywany "chińskim Applem" zanotował nieoczekiwaną porażkę.
Chciał zadebiutować na giełdzie. W ofercie publicznej chciał pozyskać 6 mld dolarów na rozwój.
Mimo, że firma sprzedaje 92 miliony smartfonów rocznie po debiucie na poziomie 17 dolarów hongkońskich zanotowała spadek notować o 2,4% i zamknęła kurs na poziomie 16,6 dolara hongońskiego. A wycena całej spółki przypomina przekłócie balona, spadła z ponad 100 miliardów do ok. 54 miliardów.
Xiaomi, bowiem bardzo boleśnie odczuło skutki polityki gospodarczej Donalda Trumpa.
źródło: wyborcza.pl