Kontrowersje wzmogły się, po ostatnich konsultacjach premier z 315 posłami Partii Konserwatywnej, którym pokazano prezentację, dotyczącą możliwych scenariuszy w sprawie przyszłego porozumienia handlowego z Unią Europejską i wynikających z nich szans i zagrożeń dla statusu Irlandii Północnej. Zdaniem „Timesa” dyskusje były zorganizowane przez Downing Street bez wcześniejszego porozumienia ze wszystkimi ministrami.

Na zamkniętym spotkaniu Jacob Rees-Mogg, jeden z czołowych eurosceptycznych torysów, miał przekonywać szefową rządu, że gdyby doszło do referendum ws. przyszłości Irlandii Płn., to byłoby ono „łatwe do wygrania”. Według informacji gazety, May odrzuciła jednak te zapewnienia, podkreślając, że „nie byłaby taka pewna” i „nie jest gotowa do podjęcia takiego ryzyka”. Zaapelowała także o rozwagę w dyskusjach na temat przyszłości statusu Irlandii Północnej, w tym na temat przyszłości handlu i kontroli celnej. Jej reakcja została odebrana jako „stanowczy sygnał” w tej sprawie wobec zwolenników Brexitu.

Na mocy porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku brytyjski minister ds. Irlandii Północnej, którym jest obecnie Karen Bradley, jest zobowiązany do zorganizowania głosowania, jeśli będzie istniało prawdopodobieństwo, że większość mogłaby się opowiedzieć za tym, aby Irlandia Północna przestała być częścią Wielkiej Brytanii i stała się częścią zjednoczonej Irlandii.

źródło: gazetaprawna.pl