Koniec rządów Castro
Miguel Diaz-Canel został wybrany na prezydenta Kuby. Jego wybór kończy prawie 60-letnie rządy braci Castro na wyspie.
Urodzony w 1960 r., a więc po rewolucji kubańskiej, Diaz-Canel był jedynym kandydatem na najwyższy urząd w państwie i zgodnie z oczekiwaniami został wybrany na pięcioletnią kadencję.
Jak ogłosiła szefowa komisji wyborczej Alina Balseiro, podczas głosowania w Zgromadzeniu Narodowym Władzy Ludowej poparło go 603 spośród 604 deputowanych, co oznacza, że zdobył 99,83 proc. głosów.
- Mandat udzielony przez naród kubański temu parlamentowi dotyczy realizowania rewolucji kubańskiej w kluczowym momencie historii, ale też reform gospodarczych zapoczątkowanych przez Raula Castro - oświadczył Diaz-Canel w swym pierwszym wystąpieniu jako głowa państwa i zaznaczył też, że to Raul Castro pozostaje liderem tej rewolucji.
Castro zachowa bowiem funkcję sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Kuby, na czele której będzie stał do 2021 roku, kiedy to skończy 90 lat. Według agencji AP oznacza to, że nadal to on będzie najbardziej wpływową osobą na Kubie, chociaż koniec jego prezydentury jest symbolicznym momentem dla kraju, który od rewolucji znajdował się pod rządami jednej rodziny.
Miguel Diaz-Canel był pierwszym wiceprzewodniczącym Rady Państwa od w 2013 r. Odpowiedzialny za przeprowadzenie historycznych zmian po prawie 60-letnich rządach braci Castro, będzie pierwszym kubańskim przywódcą, który nie brał udziału w rewolucji kubańskiej z 1959 roku.
Stanowisko nowego pierwszego wiceprezydenta przypadło 72-letniemu Salvadorowi Valdes Mesie, członkowi Biura Politycznego Komunistycznej Partii Kuby. W skład Rady Państwa, tak jak oczekiwano, wejdzie 13 nowych członków.
Wybór nowego prezydenta akurat 19 kwietnia nie jest przypadkowy, ponieważ tego dnia przypada 57. rocznica odparcia inwazji w Zatoce Świń, której w 1961 roku dokonali kubańscy emigranci z pomocą amerykańskiej CIA. 19 kwietnia nazywany jest na Kubie dniem "pierwszej porażki jankeskiego imperializmu w Ameryce Łacińskiej".