Protestujący chcą uwolnienia polityków
Demonstranci, których wg. policji było ponad 300 tys., domagali się wypuszczenia aresztowanych liderów ruchu niepodległościowego Katalonii, którym władze Hiszpanii postawiły zarzut rebelii.
Demonstracja została zorganizowana przez dwie organizacje proniepodległościowe - Zgromadzenie Narodowe Katalonii (ANC) oraz Omnium, ale wspierały ją także oddziały największych w kraju związków zawodowych Hiszpanii, Komisji Robotniczej (CCOO) i Powszechnej Unii Pracujących (UGT). Manifestacja wywołała jednak sprzeciw niektórych członków związków, którzy nie popierają katalońskiego separatyzmu.
- To nie jest proniepodległościowa demonstracja. Czas budować mosty, a kataloński problem nie może zostać rozwiązany poprzez sądy, ale poprzez dialog i politykę - odpowiadał na zarzuty sekretarz generalny katalońskiego oddziału UGT Camil Ros.
Natomiast byłemu premierowi Katalonii Carlesowi Puigdemontowi, który jest oskarżony o rebelię i malwersację funduszy, grozi nawet 30 lat więzienia. Chodzi o wydanie przez jego gabinet środków na nieuznawane przez Madryt referendum niepodległościowe z 1 października 2017 roku. Kataloński parlament ma czas na wybór nowego premiera do 22 maja. Jeśli do tego czasu nie uda sie wyłonić szefa rządu, rozpisane zostaną nowe wybory.
źródło: wp.pl