Ekonomia w samorządzie

Podobno w kwestii doświadczenia w gminnych finansach, nie ma Pani sobie równych. Czy rok wyborczy wiąże się także z wyborczym budżetem?

Bez przesady (śmiech). W tych samorządach gdzie podstawą działalności jest Wieloletnia Prognoza Finansowa, budżetu  „wyborczego” - nie ma. Dlatego, że są tam zapisane w latach ich realizacji kluczowe dla rozwoju danego miasta, czy gminy inwestycje. Najczęściej są to inwestycje w infrastrukturę techniczną, czyli drogi, wodociągi, kanalizację, świetlice wiejskie itp. Natomiast w tych samorządach, gdzie zawodzi długofalowe planowanie, „budżet wyborczy” pojawia się nader często.

Po czym można go rozpoznać?

Przede wszystkim przybiera on formę nerwowego „kupowania” wyborców nieprzemyślanymi, populistycznymi inwestycjami. Często w ostatnim roku sprawowania władzy, przedsięwzięcia realizuje się naprędce, aby pozorować swoją skuteczność. Nieważne, że przespało się poprzednie lata, to są działania stricte socjotechniczne. Aspekty znane nielicznym, ale mające ogromny wpływ na wyborców. Rozumiem, że nie wszyscy mieszkańcy znają się na takich „technikach” i mogą się im podobać niektóre doraźne rozwiązania, jednakże nie powinni dać się zwieść takim zagrywkom. Należy uważnie się im przyglądać, a w konsekwencji rozliczać z wyborczych obietnic.

Czy jest sposób żeby skutecznie rozliczać z obietnic wyborczych?

Każdy szanujący się kandydat na samorządowca przed wyborami przedstawia program wyborczy. Taki program powinien być odzwierciedleniem oczekiwań mieszkańców, ale również powinien oddawać realizm finansowy danej gminy. Wydając swoje pieniądze człowiek ogląda każdą, ciężko zarobioną złotówkę nawet dwa razy. Pieniądze publiczne (samorządowe) winny być „lustrowane” czterokrotnie. Dlatego, że są to pieniądze nas wszystkich i z nich realizowane są wszelkie wydatki dotyczące danej gminy. Tym bardziej kandydat i jego program winien być poddany weryfikacji, aby sprawdzić czy dane obietnice zrealizowano, co w rezultacie pozwoli potwierdzić jego wiarygodność.

Czy burmistrz musi znać się na ekonomii i finansach?

Na pewno nie musi znać się na szczegółach, bo zagadnienia typowo księgowe zna skarbnik. Jednak podstawy ekonomii, finansów publicznych i ich dyscypliny każdy włodarz powinien mieć w tzw. „małym paluszku”. Niemal każda decyzja podjęta przez władzę wiąże się z pieniędzmi, a pieniądze to przecież ekonomia. Dlatego też choć podstawowa znajomość takich zagadnień jak wycena instrumentów finansowych, zarządzanie ryzykiem, czy portfel inwestycji finansowych, jest dodatkowym atutem samorządowca i pozwala mu na precyzyjne planowanie budżetu, inwestycji oraz wieloletniej prognozy finansowej.

Czy w Pani przypadku znajomość praw ekonomii przekłada się na zasobność portfela w życiu prywatnym?

Milionerem nie jestem, więc chyba nie (śmiech). Od ponad 20 lat zajmuję się zawodowo finansami i ekonomią w samorządach lokalnych. Nie mam wątpliwości, że ta wiedza i zdobyte doświadczenie, pozwala mi na świadome podejmowanie decyzji kredytowych, czy kapitałowych w życiu prywatnym. Ta wiedza w jakiś sposób na pewno  przekłada się na umiejętne korzystanie z pieniędzy. Wszyscy wiemy, że zasobność portfela zależy od bardzo wielu czynników, w tym od zaradności i oszczędności. W moim przypadku jeszcze, za każdą podjętą decyzją finansową stoi „trzeźwe” myślenie o skutkach i o możliwościach, co pozwala  na długofalowe planowanie i minimalizowanie ryzyka w finansach, czy to gminnych, czy rodzinnych.

Rozmawiała: Karolina Machnicka