Witnica: Kto pod kim dołki kopie
Agnieszka Chudziak to radna, która pod koniec ubiegłego roku uzupełniła skład witnickiej Rady Miejskiej. Rozmowa o pierwszych miesiącach pracy dla mieszkańców, napotkanych trudnościach i problemach z jakimi boryka się lokalny samorząd. - Z zazdrością patrzę na Kłodawę, Kostrzyn, Nową Sól i wiele innych samorządów, gdzie współpraca wójtów/ burmistrzów z radnymi i mieszkańcami przebiega wzorowo. Gdzie gminy rozwijają się w szybkim tempie, gdzie rozwój i dialog postawiony jest ponad propagandę sukcesu – mówi Agnieszka Chudziak.
Minęło już trochę czasu od kiedy jest Pani radną, jak ocenia Pani pierwsze miesiące pracy?
Spełniam się, ponieważ mogę rozwiązywać problemy naszych mieszkańców, a jest ich mnóstwo. Czasem są błahe i banalne, w większości jednak poważne i skomplikowane. Mieszkańcy zaufali mi powierzając mandat i za to im dziękuję. Dzwonią, piszą, wielokrotnie proszą o interwencje. Zauważam także ogromne rozgoryczenie sposobem, w jaki są traktowani w urzędzie. Rozumiem, tłumaczę i pomagam w miarę moich możliwości.
Wprowadziła Pani nowe standardy w obradach komisji i sesji - pojawiły się nagrania, w jakim celu stosowana jest taka dokumentacja?
To nie tylko moja zasługa, ale większości rady. To dlatego, że spotykamy się również z zupełnie odmiennymi reakcjami naszych mieszkańców, aniżeli te przytoczone wcześniej. Zarzuca się nam, że „nie dajemy pracować burmistrzowi”, że „rzucamy mu kłody pod nogi”, że „cały czas się czepiamy”. Niestety nie idą za tym żadne konkretne i sensowne argumenty, tylko oklepane wygodne hasła. Dlatego postanowiliśmy nagrywać komisje i sesje i udostępniać je na kanale YouTube: Grupa Radnych Rady Miejskiej w Witnicy. Tym samym, pokazujemy mieszkańcom, jak wygląda rzeczywistość, bez jej komentowania. Oglądając nagrania każdy mieszkaniec może sam ocenić pracę jednej i drugiej strony. Na tym nam właśnie zależało.
Co należy rozumieć pod wspomnianym przez Panią zwrotem „czepianie się”? Podobno są sygnały od mieszkańców, którzy wychodząc z gabinetu burmistrza bez rozwiązania problemu, wychodzą także z informacją - że burmistrz ma związane ręce, nie może czegoś załatwić, czy w czymś pomóc, bo radni na coś się nie zgodzili, nie dali pieniędzy, nie podjęli uchwały. O co w tym wszystkim chodzi?
Radni wykonują swoje ustawowe zadania, czyli zadają pytania - bo te zgłaszają im mieszkańcy. Ponadto interweniują w ważnych sprawach i podejmują uchwały, które przygotowuje burmistrz. Gdzie w tym wszystkim jest „czepianie”? Nie wiem. Taka negatywna ofensywa wobec radnych może świadczyć o chęci celowego podważania ich kompetencji i wiarygodności. Natomiast z nagrań łatwo można wywnioskować, iż to radni są traktowani marginalnie. Na komisje w sprawie budżetu na 2018 r. burmistrz nie przychodzi, odwołuje dyrektorów szkół z komisji oświaty, a pracownicy urzędu nie udzielają wystarczających odpowiedzi na zadawane pytania. Czasem w ogóle unikają odpowiedzi. Jeżeli słyszy się, że urzędnik po raz kolejny nie zna odpowiedzi na zadane pytanie, albo twierdzi, że „odpowie na piśmie”, to nie jest już śmieszne. To jest kompromitacja i drwiny z radnych, ale przede wszystkim z mieszkańców naszej gminy.
Czy częścią tych negatywnych działań, o których Pani mówi są także krążące po mieście plotki na temat odpowiedzialnych za wysokie ceny wody i ścieków w gminie?
To wszystko jest bardzo przykre, ale faktycznie spotykam się z wieloma wyssanymi z palca informacjami, które niewykluczone, że mają swoje źródło w samym urzędzie. Choćby takimi, że cena wody i ścieków jest wysoka tylko i wyłącznie z winy radnych, czy że „Chudziakowa” miesza w radzie. Takich insynuacji jest wiele. Są to informacje zmyślone, celowo obciążające radnych. Wysoka cena za wodę i ścieki jest wynikiem tego, że nowy prezes spółki MZK dokładnie roku temu nie dopełnił obowiązku złożenia taryf w obowiązującym terminie, a burmistrz (wg stanowiska wojewody lubuskiego i WSA w Gorzowie Wlkp.) ich prawidłowo nie zweryfikował. Radni podjęli uchwałę w sprawie dopłat z budżetu gminy, aby zmniejszyć rachunki mieszkańców. Burmistrz jednak tej uchwały nie wykonał i nie przelał na konto MZK środków tytułem dopłat do wody i ścieków, ale za to przelał pieniądze na pokrycie horrendalnej, bo ponad milionowej straty spółki MZK. Takie są fakty. Do zarzutu „mieszania Chudziakowej” odnoszę się zawsze jednym zdaniem – interesuje mnie przyszłość Witniczan, jestem ich reprezentantką, mam wobec nich zobowiązania i je po prostu realizuję, a wszystko co robię jest zgodne z prawem i w ramach przyznanych mi uprawnień.
Czy widzi Pani jakieś plusy obecnej kadencji?
Widzę i chwalę. Powstały odcinki dróg w Nowinach Wielkich (Główna i Wiejska), w Białczu (Kościelna), w Witnicy (Kościuszki). Powstał Senior Wigor+, żłobek, a MDK ma zostać zmodernizowany (nie ma jeszcze podpisanej umowy o dofinansowanie). Niestety potężnym minusem tego wszystkiego jest to, że większość z tych inwestycji sfinansowano z kredytu. Nie pozyskano pieniędzy na drogi, choć były na wyciągnięcie ręki. Należało złożyć jedynie dobrze przygotowane wnioski. Gmina straciła te możliwości bezpowrotnie. Zadłużenie naszej gminy znowu sięgnie ponad 22 mln zł. Nie sposób nie przypomnieć sobie w takim momencie dramatycznego wołania burmistrza, przez pierwszą połowę jego kadencji, o potężnym zadłużeniu gminy, które zastał po objęciu stanowiska i które tak bardzo piętnował. Przypomnę, że zadłużenie to wynikało z licznych inwestycji, ale dofinansowanych ze środków zewnętrznych w co najmniej 50%. Tutaj dofinansowań prawie nie ma, powstaje więc siłą rzeczy mniej za więcej.
Coraz częściej pojawia się pytanie, czy będzie się Pani ubiegać o urząd burmistrza. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że śmiesznie już było – teraz pora, żeby było poważnie?
Przyznam, że z zazdrością patrzę na Kłodawę, Kostrzyn, Nową Sól i wiele innych samorządów, gdzie współpraca wójtów/burmistrzów z radnymi i mieszkańcami przebiega wzorowo. Gdzie gminy rozwijają się w szybkim tempie, gdzie rozwój i dialog postawiony jest ponad propagandę sukcesu. Docierają do mnie sygnały od mieszkańców naszej gminy, że oczekują ode mnie startu w wyborach na fotel burmistrza, niektórzy wręcz namawiają. Dotychczas przyglądałam się sytuacji w Witnicy z pewnej perspektywy, pracując w sąsiedniej gminie, a dochodzące mnie informacje były często bardzo przygnębiające. Teraz, gdy mam wgląd do dokumentów, jest jeszcze gorzej. Przyznam, że będzie to trudna decyzja, ale mając potencjał i poparcie mieszkańców jest to postulat do zrealizowania. Łącząc pasję i marzenia, wspólnie możemy osiągnąć sukces, jednak na jednoznaczne deklaracje przyjdzie jeszcze czas.
Rozmawiała: Karolina Machnicka