Sąd bawi, sąd uczy ...
Znane z licznych absurdów sady olsztyńskie podjęły misję edukacji
"Wywierć dziurę w ścianie bankomatu. Gumowym wężykiem wpuść do środka gaz acetylen - kupisz go w sklepie z artykułami spawalniczymi. Zrób lont z rozlanej benzyny długi na kilkanaście metrów. Ukryj się i podpal niczym Bruce Willis w filmie Szklana Pułapka 2. Po wybuchu nienaruszone kasetki z pieniędzmi same wypadną na ulicę. Można liczyć na ponad 87 tys. złotych."
Instrukcję wysadzenia bankomatu zamieścił całkiem oficjalnie Sąd Rejonowy w Olsztynie. Skazując gang wysadzający bankomaty niefrasobliwie opisał w wyroku ich metodologię. A to wszystko wylądowało na Portalu Orzeczeń Sądowych.
Kiedy w 2013 roku gangster Rafał G. planował ataki na bankomaty w Olsztynie ni w ząb nie wiedział jak się do tego zabrać. Informację o tym, jak wysadzić bankomat znalazł dopiero w niemieckim internecie. Na Zachodzie wysadzanie bankomatów to od lat prawdziwa plaga, w Polsce fala takich przestępstw dopiero wzbiera. Już nie trzeba przeszukiwać tajnych forów internetowych. Niedawno szczegóły zostały opisane w opublikowanym w internecie wyroku oraz uzasadnieniu.
Trotyl czy inne materiały są oczywiście trudno dostępne. Ale podobnie wybuchowy efekt przyniesie mieszanina używanych do spawania gazów acetylenu oraz tlenu. Ponieważ wewnątrz bankomatu znajduje się powietrze (z tlenem) wystarczy tylko butla z acetylenem. Rafał G. kupił ją w internetowym sklepie spawalniczym podając zmyślone nazwisko. To ważne, sklepy rejestrują sprzedaż gazów technicznych, robią to jednak pobieżnie, nikt nie weryfikuje prawdziwości danych.
Do przeprowadzenia skoku potrzebował już tylko kawałka węża ogrodowego, wiertarki z solidnym wiertłem i kanistra z benzyną. Miał też łom – gdyby po wybuchu trzeba było rozbebeszać fragmenty maszyny. Oto wskazówka sądu:
"Wtedy podeszli do bankomatu. Poprzez przewód wpuścił do nawierconego wcześniej otworu gaz-acetylen. R. podlał benzyną bok bankomatu, a następnie rozlewając benzynę zrobił ścieżkę w stronę parkingu, którą następnie podpalił. Odbiegł ukrywając się za budynkiem. W skutek denotacji z bankomatu wypadły kasetki z pieniędzmi".
Policja i banki zazwyczaj unikają informowania o wartości skradzionych pieniędzy, żeby nie podsycać apetytu przestępców. Zagadką zazwyczaj pozostaje ile pieniędzy jest w bankomacie. Nie jest jednak trudno to obliczyć.
W świeżo napełnionej maszynie znajduje się kilka kaset z pieniędzmi, a każda zawiera około 2000 banknotów. Łącznie daje to możliwą do kradzieży kwotę kilkuset tysięcy złotych. Zależy ona od tego, czy maszyna obsługuje również wypłaty 20-złotówkami, oraz ile do tej pory wypłacili z niej klienci.
Oto wskazówka sądu:
"Rafał G. namówił do kradzieży znajomego. Polecił mu obserwację bankomatów, kiedy i jak są one napełniane. 23 grudnia w szczycie przedświątecznych zakupów bankomat przy sklepie został zasilony kasetkami z pieniędzmi, co widział R. Uzgodnione było, że każdy z uczestników otrzyma 1/3 z tego, co ukradną."
Z pierwszego wysadzonego bankomatu przestępcy ukradli 88,7 tys.zł. Druga maszyna nie została w pełni zniszczona dlatego ukradziono jedynie 30,5 tys. zł. Dzięki tak fachowym opisom i wymianie informacji przez samych przestępców metoda na acetylen jest teraz jedną z najpopularniejszych w Polsce. Wcześniej bankomaty były na przykład wyrywane ze ściany banku przy użyciu ciągnika, a następnie rozłupywane w ustronnym miejscu.
Mało tego, ataków na bankomaty jest teraz więcej niż zuchwałych napadów na banki. W takich sprawach zazwyczaj sądy orzekają kary na zniszczenie mienia wraz z włamaniem, czyli do 5 lat więzienia. To o wiele mniej, niż przy rozboju.