Azjatyckie wizyty Trumpa
Donald Trump przybył do Japonii, rozpoczynając swoją pierwszą azjatycką podróż jako prezydent USA. W ciągu 12 dni Trump odwiedzi 5 krajów regionu.
Samolot z prezydentem Donaldem Trumpem i jego żoną Melanią na pokładzie wylądował w amerykańskiej bazie lotnictwa Yakota w mieście Fussa, niedaleko Tokio, w niedzielę rano czasu lokalnego. Tego dnia amerykański prezydent rozegra partię golfa z Shinzo Abem, który został niedawno ponownie wybrany premierem Japonii. W poniedziałek natomiast spotka się z cesarzem Akihito.
Prezydent USA podkreślił, że celem jego wizyty jest utworzenie w przyszłości "wolnego regionu Indii-Pacyfiku" oraz rozwój "wolnego i uczciwego handlu". Japonię nazwał "drogim partnerem i kluczowym sojusznikiem". Jej władzom podziękował za "dekady wspaniałej przyjaźni między naszymi dwoma narodami". Następnym przystankiem w podróży prezydenta USA będzie Korea Południowa, dokąd uda się we wtorek. Później poleci kolejno do Chin, Wietnamu i na Filipiny.
Jeszcze na pokładzie Air Force One Trump powiedział, że "spodziewa się" spotkania w czasie podróży z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, od którego oczekuje pomocy w rozwiązaniu kryzysu północnokoreańskiego. Spotkanie prezydentów USA i Rosji jest możliwe w Wietnamie i na Filipinach, ale wciąż nie jest jasne, czy do niego dojdzie.
Trump dodał, że jego administracja zdecyduje wkrótce, czy dopisze Koreę Płn. do listy krajów wspierających terroryzm. Zdaniem komentatorów to własnie sytuacja na Półwyspie Koreańskim zdominuje agendę podczas najdłuższej wizyty amerykańskiej głowy państwa w Azji od 25 lat. Jednym z kluczowych momentów będzie przemówienie Trumpa w południowokoreańskim parlamencie, gdzie ewentualne groźby pod adresem Pjongjangu mogą być odebrane inaczej, niż te rzucane z odległego Waszyngtonu.
Olbrzymią wagę ma również pierwsza wizyta Trumpa w Pekinie, gdzie prezydent Xi Jinping rozpoczął niedawno swoją drugą kadencję na stanowisku sekretarza generalnego rządzącej Komunistycznej Partii Chin. Napięcie w relacjach na linii Waszyngton-Pekin wynika m.in. z chińskich roszczeń terytorialnych na Morzu Południowochińskim, gdzie Chińczycy budują sztuczne wyspy, które według USA mogą posłużyć do ograniczania swobody żeglugi na tym istotnym z punktu widzenia handlu międzynarodowego akwenie. Komentując wizytę Trumpa, chiński wiceminister spraw zagranicznych wyraził niedawno nadzieję, że niebędące stroną sporów terytorialnych USA będą "pomagać, a nie sprawiać problemy".
źródło: PAP