Polskę zalewa partyjny beton
Bezpartyjni chcą jednoczyć samorządy w całym kraju, aby nikt z zacisza partyjnych gabinetów nie szarpał za rozwojowe cugle lokalnych społeczności. - Samorządowcy każdego dnia przekonują obywateli do siebie swoją ciężką pracą i efektywnym dbaniem o „małe ojczyzny”. Swoimi spracowanymi dłońmi rozwijają Polskę Lokalną, a obrośli w polityczny tłuszcz kumple parlamentarni zajmują się przede wszystkim nakładaniem pudru na twarze przed awanturami w studiu telewizyjnym – mówi Łukasz Mejza, rzecznik prasowy Ruchu Samorządowego „Bezpartyjni”. Rozmowa o sile samorządu i wielkiej krucjacie przeciw partyjnym "szkodnikom".
Powiedział Pan niedawno, że tłuste partyjne koty nie zapieprzają, nawet nie chodzą - im się po prostu nic nie chce. Czy uważa Pan, że partia depcze zapał?
Z pewnością deptanie zapału to właściwe określenie, ale mam wrażenie, że nazbyt delikatne. Ja poszedłbym dalej i powiedział, że partie wręcz hodują oportunistów. Są wylęgarniami ludzi biernych, ślepo oddanych organizacji, którzy stracili z oczu dobro mieszkańców, a także społeczności, które reprezentują. Ograniczani są horyzontem interesu partyjnego. Oczywiście w partiach również znajdują się wyjątki od tej zasady i krzywdzące dla niektórych, byłoby stwierdzenie, że te słowa dotyczą każdego, ale z przykrością należy stwierdzić, że mówię o znakomitej większości członków partii.
Czy samorząd to jedyna przestrzeń dla Bezpartyjnych, czy zamierzacie sięgać również po mandat polityki wyższego szczebla?
Najbliższe rozdanie wyborcze, to właśnie wybory samorządowe i to jest nasz główny cel. Samorządowcy, którzy nie posiadają legitymacji partyjnej mają bardzo duży mandat społeczny, zdecydowanie większy, niż politycy partyjni, którzy swoją pozycję zawdzięczają często szyldowi partyjnemu, a nie osobistym staraniom i ciężkiej pracy dla regionu. Poza tym znakomita większość samorządowców, bo aż 90 proc., jest bezpartyjna i bardzo często właśnie ci dobrzy, sprawdzeni gospodarze wygrywają wybory już w I turze, co oznacza, że są bardzo dobrze oceniani przez swoich mieszkańców. Dlatego uważam, że Polacy chcą, aby samorządowcy wykorzystali swoje doświadczenie i umiejętności również poza gminą, powiatem, czy województwem. Zresztą potwierdza to również sondaż, opublikowany w ostatnich dniach na łamach „Rzeczpospolitej”, w którym ponad 50 proc. badanych wyraziła stanowisko, że oferty polityczne partii są dla nich niewystarczające. Do tego w kolejnym pytaniu, aż 65 proc. respondentów, wskazało, że chce, aby w najbliższych wyborach wystartował ruch bezpartyjny. Te liczby robią ogromne wrażenie i nie da się przejść obok nich obojętnie.
Ogólnopolski szyld i wspólna idea w 16 województwach, czym chcecie przekonać ludzi do nowej jakości? Jaki jest Wasz program?
Przede wszystkim autentycznością. Samorządowcy każdego dnia przekonują obywateli do siebie swoją ciężką pracą i efektywnym dbaniem o „małe ojczyzny”. Swoimi spracowanymi dłońmi rozwijają Polskę Lokalną, a obrośli w polityczny tłuszcz kumple parlamentarni zajmują się przede wszystkim nakładaniem pudru na twarze, przed awanturami w studiu telewizyjnym. Nasz szczegółowy program zostanie przedstawiony przed wyborami, ale już teraz możemy powiedzieć, że naszym głównym celem jest zakończenie, tej niepotrzebnej i wysoce szkodliwej wojny polsko –polskiej, która trapi nasz kraj od wielu lat i próbuje tylnymi drzwiami wejść również do samorządów.
Zbieraliście podpisy pod projektem ustawy, co dalej?
Chcemy nadal rozwijać nasze gminy, miasta, powiaty i województwa, ale nie mamy zamiaru opowiadać się po żadnej ze stron tego polsko – polskiego konfliktu. Jako samorządowcy nie możemy też pozwolić, aby ktoś z zacisza partyjnego gabinetu w Warszawie szarpał za rozwojowe cugle naszych społeczności. Dlatego trzeba dać odpór centralistycznym zakusom partyjnych notabli, na sferę zarezerwowaną dla mieszkańców. To można zrobić tylko poprzez dalszą ciężką i konsekwentną pracę, a także przez dobre pomysły na Polskę, które będziemy sukcesywnie przedstawiać.
Przyłącza się do Was coraz więcej samorządów, czy macie już struktury w całej Polsce, czy w dalszym ciągu są to tylko struktury regionalne?
Funkcjonujemy już praktycznie w całym kraju, ale cały czas pokornie pracujemy, aby o naszej inicjatywie było coraz głośniej. Każdego dnia napływają do nas nowe zgłoszenia. Rozmawiamy z wieloma środowiskami, takimi jak: przedsiębiorcy, działacze społeczni, eksperci. Po niezwykle udanej I Ogólnopolskiej Konwencji naszego Ruchu, mówiąc kolokwialnie jest ogromna energia i moc, dlatego z optymizmem patrzymy w przyszłość.
Wielu uważa, że Bezpartyjni to partia obrony „własnych stołków”? Jak Pan się odniesie do takiego stwierdzenia?
Taka opinia, to zdanie polityków partyjnych, którzy wyraźnie przestraszyli się zjednoczenia samorządowców i będą robić wszystko, by do niego nie dopuścić, włączając w to wygłaszanie tez, które przytoczyła Pani redaktor i które świadczą o tym, że niektórzy wzięli rozwód z rozumem. Po prostu przyzwyczaili się do pewnego stanu rzeczy i są przekonani, że będą tak funkcjonować już cały czas. Mam też wrażenie, że coraz mocniej dochodzą do nich sygnały, że wyborcy nie chcą Polski scentralizowanej, dławionej przez partyjnych szkodników i awanturników. Stąd ten strach i wynikające z niego egzotyczne stwierdzenia.
Czy będzie bezpartyjny kandydat na prezydenta?
Priorytet to wybory samorządowe, jednak jak już mówiłem wcześniej, ostatnie sondaże wskazują, że wyborcy mają zdecydowanie dość oferty partii politycznych i pragną prawdziwej alternatywy, która zakończy proces zalewania Polski partyjnym betonem. Jeśli stworzenie tej alternatywy, będzie wiązało się z koniecznością wystawienia kandydata na Prezydenta RP, to z pewnością to zrobimy. Ale teraz obieramy kierunek na samorząd i rozpoczynamy długi marsz, do którego zapraszamy wszystkich dla których ważne jest dobro swojego regionu, a nie interes partyjny.
Rozmawiała: Karolina Machnicka