Zbrodnia została ukarana!
Sąd orzekł, że kot Patryka Hałaczkiewicza zanieczyszczał ogródek sąsiada i wyjadał rybki z oczka wodnego. Zdaniem sądu, właściciel nie dopilnował zwierzęcia, za co otrzymał naganę. Musi także zapłacić 100 zł.
- Jeden z moich sąsiadów zgłosił do straży miejskiej, że rzekomo moje koty przechodzą na jego posesję i wyjadają mu rybki z oczka wodnego - jeszcze przed ogłoszeniem wyroku mówił Patryk Hałaczkiewicz, jeden z liderów Bezpartyjnych Samorządowców na Dolnym Śląsku, a także właściciel dwóch kotów. - Straż miejska tak naprawdę po jednej wizycie zdecydowała się wnieść sprawę do sądu - dodaje.
Zdaniem Hałaczkiewicza przed sądem nie przedstawiono niezbitych dowodów na to, że winne wyjadania rybek ze stawu były akurat jego koty. - Sąsiedzi sami przyznali, że nie widzieli momentu łowienia rybek. Na Ołtaszynie są kuny, lisy, które też mogły te rybki złapać - tłumaczy Patryk Hałaczkiewicz, ale wrocławskiego sądu nie udało mu się przekonać. Hałaczkiewicza uznano za winnego niedopilnowania kotów. Został za to upomniany przez sąd naganą, musi też zapłacić 100 zł.
- Obwiniony miał obowiązek trzymać koty w taki sposób, by nie wydostały się poza teren zamieszkiwanej nieruchomości - tłumaczyła w uzasadnieniu wyroku sędzia Aurelia Krajczy-Kozłowska z Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki. - Tymczasem kot obwinionego wielokrotnie wydostawał się poza teren nieruchomości, przechodząc na posesję sąsiada - mówiła sędzia.
Cała sprawa jeszcze się nie kończy, bo Patryk Hałaczkiewicz już zapowiedział, że odwoła się od decyzji sądu. - W tym momencie chyba wszyscy właściciele kotów we Wrocławiu mogą drżeć, bo straż miejska będzie miała co robić. Niedługo inni właściciele kotów mogą znaleźć się przed sądem - mówił Patryk Hałaczkiewicz już po ogłoszeniu wyroku.
źródło: onet.pl