Witryna się wali

Przy bliższym spojrzeniu ten cały obcmokiwany przez lata "skok cywilizacyjny" na kredyt rządów PO wygląda jak jedna wielka potiomkinowska wioska z kilkoma Pendolino na kredyt i kilkoma pustymi stadionami po Euro 2012.

Dzisiaj rano w Warszawie zderzyły się na głównej alei miasta dwa stare tramwaje miejskie, wyprodukowane w latach 70-tych zeszłego wieku, w epoce Gierka (zdjęcie). 15 osób zostało rannych. Takich starych tramwajów po Warszawie jeździ jeszcze sporo, miasto ma za to dwa nowe stadiony.

Oczywiście ci, którzy przez ostatnie lata obżerali się ośmiorniczkami na koszt podatnika u "Sowy i przyjaciół", tramwajami nie jeżdżą. Jeżdżą wypasionymi BMW i Audi najwyższej klasy. A z tylnego skórzanego siedzenia Audi, tak jak z okna pędzącego Pendolino na kredyt, Polska wygląda podobno fajnie.

"Skok cywilizacyjny" na kredyt sypie się jak piasek w klepsydrze. W trójmiejskim mateczniku i bastionie PO obcmokiwana przez lata witryna "nowej ekonomii" spółka Young Digital Poland (YDP) oznajmiła właśnie, że wywali 25% swoich pracowników:

praca.trojmiasto.pl/Zwolnienia-grupowe-w-YDP-Prace-straci-60-osob-n95628.html

Firma założona w latach 90-tych przez studentów jest teraz w rękach fińskiego koncernu Sonoma, którego akcje lecą w dół już od kilku lat. Koncern matka zarządził więc oszczędności. Finowie zlikwidowali już latem spółkę Sonoma Poland i jeżeli oszczędności będzie za mało, to obcmokiwana przez lata witryna ekonomiczna Trójmiasta YDP poleci z hukiem na śmieci.

Wizjonerzy z PO zapomnieli, że wyprzedana Polska nie ma już prawie żadnej autonomii ekonomicznej i jest tylko pasywną ofiarą ruchów właścicielskich akcjonariuszy z zagranicy.

A tylko rok temu YDP przeniosło się do nowych biur w Trójmieście (zdjęcie), gdzie nowych biur jest dużo, pytanie kto i czym je zapełni? Duże stocznie poleciały, jak wiemy, z hukiem. Zostało kilka małych, a sztandarowy biznes, który jeszcze istnieje w Trójmieście, oprócz armii urzędników, to energetyczny oligopol (LOTOS) i monopol (ENERGA), oba żyjące ze swojej pozycji rynkowej. Innowacyjny był tylko Amber Gold, ale się skończył.

W Warszawie też nie jest lepiej. Pomimo ostatnich lat "skoku cywilizacyjnego" tradycyjna firma cukiernicza Blikle traci kasę rok w rok (średnio 2.5 mln PLN strat rocznie) i przeszła w większościowe posiadanie funduszu inwestycyjnego. Patriarcha firmy Andrzej Blikle, podpora warszawskiego salonu, wycofał się z zarządzania firmą na rzecz syna byłego narkomana, co szybko skończyło się wyprzedażą akcji tej niegdyś tradycyjnej rodzinnej firmy.

Blikle nie był w stanie zarządzić swoimi pączkami, ale za to już krzyczy, że nowy rząd PiS będzie miał "problemy". Ciekawe skąd on czerpie ten swój ekonomiczny "autorytet", na pewno nie z zarządzania swoją firmą.

Jeżeli nawet tradycyjna rodzinna firma taka jak Blikle nie mogła wyżyć ze sprzedaży pączków w latach "skoku cywilizacyjnego", to co będzie teraz, kiedy nadejdzie czas spłacania ogromnego długu publicznego, kredytów za Pendolino i łatania dziur w budżecie pustych stadionów po Euro 2012?

Pomyśleć tylko, co by się działo gdyby "eksperci" ekonomiczni tacy jak Andrzej Blikle dorwali się z ramienia PO do sterów władzy. Nawet pączków by już może nie było ...