Właśnie pokonałam 24h podróż do kraju, niemal bez snu, bo jak zliczyć chwile drzemki w pozycji siedzącej?
Wracałam tak, żeby zdążyć zagłosować (co już uczyniłam ‘z marszu’ po dotarciu na miejsce), jednak nie to jest sensem dzisiejszego wpisu.
W czasie tej podróży dowiedziałam się, że siedzący obok mnie towarzysz podróży, Polak mający podwójne obywatelstwo, odbywa tę podróż tylko w jednym celu, czyli pokonuje trudy tej podróży w ścisku, na siedząco i prawie bez snu tylko po to, żeby zagłosować!
Jakże małe dzisiaj wydało mi się moje ‘poświęcenie’ dla spełnienia obywatelskiego obowiązku w porównaniu do jego determinacji!.
Przecież ja wracałam do domu także z jakimiś konkretnymi planami rodzinnymi.
A On mógł przecież głosować tam na miejscu, w konsulacie, jednak stwierdził, że tym razem, w tym dniu, chce być tu, na miejscu!
Zastanawialiśmy się, czy reszta naszych ściśniętych jak śledzie współpasażerów, też jedzie w tym celu? ;-)
WIELU WYSPANYCH Polaków ma zdecydowanie bliżej do swoich Komisji Wyborczych – proszę powiedzcie im to :-)
Teraz słucham konferencji PKW dotyczącej frekwencji (16,47% na godzinę 12.00) i wstyd mi, że mój towarzysz podróży też tego słucha po tej trudnej dla niego podróży ...
A ja sądziłem że to moja siostra ma bzika przylatując na głosowanie z Norwegii :P (dodam że mogła legalnie głosować listownie) Cóż ona też z wyborców PIS-u jak Pani ,może to poświecenie dotyczy tego elektoratu :)
Panie Jacku, proszę pozdrowić siostrę :-) i zapewnić ją, że nie ma bzika ;-)
Odpowiadam dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników, bo nie ukrywam, że drżałam o tę ilość miejsc w Sejmie,bo teraz widać jak ważne jest takie 'poświęcenie elektoratu'.
Na tych korespondencyjnych z Londynu, czekaliśmy wczoraj bardzo długo ...
Pozdrawiam :-)