Minęły już trzy lata od upadku piramidy Amber Gold, nazywanej niegdyś "innowacyjną" przez prezydenta matecznika Platformy Pawła Adamowicza. Pieniędzy nie odnaleziono. Słup całej afery Marcin P. siedzi pokornie w więzieniu i milczy. Jak wcześniej Grzegorz Żemek z FOZZ. Po co zmieniać sprawdzone techniki, nieprawda?
W obliczu dziwnej nieaktywności Państwa PO ("państwo zdaje egzamin?") oszukani klienci Amber Gold wzięli sprawy w swoje ręce, ruszyli do akcji i pozywają w sądzie bank BGŻ, który obsługiwał piramidę Amber Gold:
www.pb.pl/4326450,92138,zbiorowy-sukces-ofiar-amber-gold
Oczywiście duży bank BGŻ niczego nie wiedział o kryminalnym procederze Amber Gold, nie wiedział nawet, ile złota przechowuje dla Amber Gold. Bank obudził się dopiero po wizycie panów z ABW:
www.abw.gov.pl/pl/aktualnosci/860,dok.html
Nie ma przypadków, są tylko znaki. Tak się składa, że kilka miesięcy po wybuchu afery Amber Gold wieloletni prezes banku BGŻ, Jacek Bartkiewicz, został ewakuowany na synekurę do zarządu NBP Marka Belki, za zgodą ówczesnego prezydenta Komorowskiego.
Oczywiście, Jacek Bartkiewicz to nie byle kto. Po wielu latach pięknej kariery w PRL-u Bartkiewicz został oddelegowany w 1990 roku na odcinek Banku Śląskiego, a następnie do ministerstwa finansów pod Leszkiem Millerem. W końcówce rządów Millera Bartkiewicz został prezesem BGŻ. Taki człowiek to skarb, nic więc dziwnego, że trzeba było go godnie ratować po wybuchu afery Amber Gold. Nieprawda, panie Komorowski?
O bezcennym prezesie Bartkiewiczu napisał już bloger TrustAndControl, finansista niepokorny, który zna świetnie pachnącą nawozem ściółkę III RP, na której rosną nam piękne finansowe kwiatki:
Taaaak, może nadszedł w końcu czas na postawienie kilku prostych pytań:
- Kto pośredniczył w zakładaniu rachunków bankowych Amber Gold w BGŻ?
- Kto nadzorował operacje bankowe Amber Gold w banku BGŻ?
- Gdzie wypłynęły pieniądze z rachunków bankowych Amber Gold w BGŻ?
Może warto zapytać o to "tą kobietę" Kopacz, skoro kieruje ona podobno państwem ?