Przez kilka ostatnich dni robiłem to, czego nie robię na co dzień, czyli oglądałem telewizję, a głównie programy informacyjne. Moją uwagę zwróciło embargo na partię Korwin oraz wyraźna nadreprezentacja Nowoczesnej.pl i Ryszarda Petru.
Wrzucam sobie w gugla nazwisko tego ostatniego i przeglądam notkę o nim na Wikipedii. Lista instytucji, w których pracował niby sprawia wrażenie, nie wiem, co dokładnie robił w nich Petru, ale sądząc po stanowiskach, jakie piastował - a przewija się tam najczęściej asystent, konsultant, główny ekonomista, strateg, itp. - nie wydaje się, aby "najzdolniejszy uczeń Balcerowicza" ubabrał się żmudną pracą operacyjną, podpisywaniem kwitów, podejmowaniem decyzji, sygnowaniem ich swoją twarzą i braniem za nie osobistej odpowiedzialności. Mądrzyć się i doradzać to potrafi niemal każdy, ale ja jakoś nie dowierzam takim typom.
To jedno, ale główny problem, jaki mam z Petru polega na tym, co w przekonaniu zwolenników jego formacji jest jej największą zaletą, a mianowicie na ich wierze w to, że sprawna technokracja równa się sprawnej polityce. Jest to przekonanie błędne, a to z tej prostej przyczyny, że polityka i jej problemy mają najczęściej inną naturę niż problemy, które rozwiązują technokraci. Ukraina, Grecja czy uchodźcy - by hasłowo wymienić kilka poważnych i typowo politycznych spraw z ostatnich lat - jestem naprawdę ciekaw jak rżnący pewnych siebie i chwalący się swoimi zawodowymi sukcesami w biznesie kandydaci Nowoczesnej poradziliby sobie z tymi problemami

Ich specjalistyczna wiedza i umiejętność poruszania się w świecie korporacji na wiele się tu nie zdadzą, poza tym większość technokratów patrzy na polityczne problemy w taki sposób, jakby to były kolejne projekty do zrobienia w korpo, a więc przede wszystkim przez pryzmat skuteczności i szybkości, często nie uwzględniając tak ważnych w polityce czynników jak emocje czy tzw. koszty społeczne. Sztandarowym przykładem takiego podejścia do polityki jest zresztą guru Petru, czyli wszechwiedzący Leszek Balcerowicz. Owszem, technokraci w państwie są przydatni, ale w momencie, gdy zaczyna im brakować wyobraźni i gdy w swoich reformatorskich zapędach zaczynają posuwać się za daleko, powinni wkraczać politycy i pokazywać im miejsce w szeregu.
A tak w ogóle, to uważam, że wbrew swojej nazwie Nowoczesna jest tak naprawdę anachroniczna, bo promuje neoliberalne rozwiązania gospodarcze, które po prostu się nie sprawdziły.
O tym, że Nowoczesna jest ekspozyturą interesów wielkiego biznesu i ma na celu petryfikację obecnego układu w Polsce pisać mi się nie chce, bo już inni napisali o tym dość. Tak czy owak, nie polecam tego allegrowicza.
Autorem tekstu opublikowanego za wiedzą i zgodą autora jest Krzysztof Rek; tekst pochodzi z jego profilu na Facebooku.