Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Watykanem rządzi mafia homoseksualistów

Najpierw sex potem msza

                                                                                          

Księża - dla niektórych osoby prawie święte. Opowiadający z ambony piękne kazania, głoszący prawdę o Bogu i Kościele. Pełni
prawości i cnót wszelakich. Słowem jak z obrazka. Niestety tylko na pokaz. Prawdziwe oblicze kleru jest zupełnie inne od tego, 
które widzimy na co dzień. Większość panów w koloratkach skrzętnie ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. To, o czym za chwilkę
napiszę, wielu z Was uzna za przejaw mojej nienawiści wobec Kościoła i kleru. Otóż nic bardziej mylnego. Nigdy nie byłem
wrogiem Kościoła. Jestem wrogiem zakłamania w nim panującego i prób tuszowania tego, o czym i tak opinia publiczna wie albo
się domyśla. Z góry przepraszam, jeśli mój artykuł obraził czyjeś uczucia religijne. Nie to jest moim celem. Moim celem jest 
przedstawienie suchych faktów i zmuszenie czytelnika do oceny postępowania księży. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są tacy 
jak ci, których zaraz opiszę. Ale ta mniejszość wpływa na niekorzystny obraz całego Kościoła. Jeśli pozwolicie, zacznę od początku. 
Papież Franciszek od dawna szukał zaufanego księdza, który zajmie się przywracaniem ładu w IOR (Instytut Dzieł Religijnych)
zwany także Bankiem Watykańskim. Gdy przejrzał akta księdza Battisty Ricci, był wręcz zachwycony. Było czym się zachwycać. 
Ricci miał nieposzlakowaną opinię, doświadczenie na najwyższych stanowiskach w Watykanie oraz 15 lat pracy w nuncjaturach 
rozlokowanych po całym świecie. W oczach Papieża był idealnym kandydatem na stanowisko w IOR. Bałagan, jaki panował w owym instytucie, 
można śmiało nazwać religijnym Armagedonem. Konta należące do mafii i - co oczywiście się z tym wiżże - pralnia brudnej forsy.
Instytucje finansowe, schowane za Spiżową Bramą, brały udział w takich operacjach, że aferka ze SKOKami to przy tym dziecięca igraszka. 
Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne rzecz jasna wybuchł skandal, którego echa pobrzmiewają do dziś. Za rozbicie mafijnego układu 
trzymającego łapę na watykańskich finansach wziął się Benedykt XVI. Jak się okazało, był dosyć skuteczny w swoich działaniach. 
Szkoda, że abdykował. Franciszkowi pozostało dokończyć dzieło poprzednika. Jak wiadomo, Watykan rządzi się swoimi prawami. Za jego kulisami
piszą się scenariusze, których nie powstydziłby się żaden szanujący się reżyser filmów sensacyjnych. Wszędzie tam, gdzie wielka 
kasa, tam też są i wielkie namiętności. Gdy wydawało się, że sprawa IOR wchodzi na ostatnią prostą, nagle pojawił się ostry
zakręt. Papież Franciszek dobrze znał Riccę. Według opinii ludzi blisko związanych z Papieżem mógł go nazywać przyjacielem.
Obaj jadali wspólnie posiłki i dużo ze sobą rozmawiali. Gdy kardynał Bergoglio został nowym Biskupem Rzymu, zdecydował się
zamieszkać w apartamencie w watykańskim Domu Świętej Marty, którego ksiądz Ricca był zarządcą mianowanym z ramienia 
sekretariatu stanu. I wtedy Franciszek przeżył szok. Okazało się, że ów idealny kandydat na papieskiego legata jest rozwiązłym
homoseksualistą, zamieszanym w skandale obyczajowe. Ksiądz Ricca przyjechał do nuncjatury w Montevideo w Urugwaju wraz ze swoim
kochankiem - szwajcarskim oficerem Patrickiem Haari. Obaj panowie mieli gdzieś wszelkie konwenanse. Nawet nie próbowali ukrywać,
że łączą ich bardzo intymne relacje. Ricca zapewnił kochankowi mieszkanie i pracę w nuncjaturze. Jak wiadomo, ludzie mają oczy
i uszy. Wieści szybko się rozniosły, a miejscowa ludność miała coraz więcej powodów do plotek. Nowo powołany nuncjusz - polski
biskup Janusz Bolonek, postanowił przerwać sielankę Riccy i jego kochanka. Poinformował Watykan o sekscesach Monsignore Ricciego,
a jemu samemu kazał odprawić kochanka. Niestety koneksje księdza Riccy okazały się na tyle mocne, że mógł sobie poczynać coraz
śmielej. Którejś nocy wdał się w wymianę ciosów w jakimś gejowskim barze. Na pomoc przyszli mu dwaj inni księża, którzy również
siedzieli w tym barze. Innym razem nakryto księdza Riccę uprawiającego sex z młodym mężczyzną w windzie. Biskupowi Bolonkowi ostatecznie
udało się pozbyć księdza seksoholika. Ricca został oddelegowany do odległego Trynidadu i Tobago. Szybko dał o sobie znać, wywołując
kilka gejowskich skandali. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego ów ksiądz w dalszym ciągu sprawował swoją posługę? Czyżby nie na rękę było 
Watykanowi odwołanie księdza? Kochanek Riccy został rzecz jasna zwolniony z pracy. Gość był na tyle bezczelny, że zażyczył sobie,
aby jego bagaże przesłać pocztą dyplomatyczną do Rzymu, a ściślej do mieszkania należącego do księdza Riccy. Biskup Bolonek pokazał
klasę i odmówił wysłania bagażu pocztą dyplomatyczną. Ostatecznie bagaż pana Haari wylądował na ulicy, przed bramą nuncjatury.
Gdy po jakimś czasie zdecydowano się otworzyć walizki, by poddać utylizacji ich zawartość, w środku znaleziono broń, całkiem spory zapas
prezerwatyw i całe mnóstwo pornograficznych pisemek. A to ci oficerek. Ten to zapewne miał potrzeby. Ricca przybył z powrotem do Watykanu.
Zerwał z panem Haari i zaczął piąć się po szczeblach kariery. Ostatecznie został doradcą watykańskiego sekretariatu stanu, zyskując tym samym
dostęp do najwyższych urzędników kościelnych. Powierzono mu także opiekę i nadzór nad kardynalskimi rezydencjami. To właśnie tu ksiądz
Ricca poznał przyszłego Papieża - kard. Bergoglio. Jak to przeważnie w takich delikatnych sprawach bywa, teczka z dokumentami 
świadczącymi o przeszłości księdza Riccy "zaginęła" gdzieś w przepastnych archiwach Kurii Rzymskiej. Żaden z wiedzących "o co kaman" 
urzędasów nie miał odwagi poinformować Franciszka o przeszłości księdza Riccy. Dopiero gdy kariera Riccy zaczęła kłuć w oczy, znalazł się jeden
skruszony i podsunął Franciszkowi brakujące dokumenty. Mamy pośredni dowód na to, że w Watykanie istnieje homoseksualna mafia, którą nazywają również
lawendową. Franciszek stwierdził że kler w znacznej mierze jest homoseksualny. Kolejnym przykładem na to niech będzie artykuł, który ukazał się w 2010 roku
na łamach włoskiego tygodnika "PANORAMA", noszący tytuł "Szalone noce księży gejów". Autor owego artykułu dziennikarz Carmelo Abbate, przez dwa m-ce udawał geja.
Wraz ze swoim "przyjacielem" włóczyli się po rzymskich gejowskich knajpach. Już pierwszego dnia trafili na księdza, który zaprosił ich 
do swojego domu. "Przyjaciel" dziennikarza wylądował w łóżku z duchownym. Żeby było ciekawiej, ów ksiądz na następny dzień, odprawił dla nich 
mszę. Z kolei inny duchowny z Rzymu, którego Abbate opisał w swoim reportażu, zaprosił "przyjaciela" dziennikarza do swojego mieszkania
w rezydencji kościelnej przy Panteonie, gdzie uprawiał z nim seks sadomaso. Abbate opisuje: 
"Poznałem wielu księży w gejowskim miasteczku Gay Village, uczetniczyłem w rzymskiej Gay Pride, na której również obecni byli duchowni.
Wielu księży poznałem przez portale internetowe dla mężczyzn. Wielu z nich składało mi tak perwersyjne propozycje, że nie zdecydowałem się
ich opisać w swoim artykule"
Reportaż Abbate wstrząsnął Watykanem. Na początku próbowano udowodnić dziennikarzowi, że zmyśla. Kiedy jednak opublikował nagrania wideo
nakręcone jako uzupełnienie do tekstu, Stolica Apostolska zmieniła front. Urzędnicy kościelni bagatelizowali sprawę twierdząc, że to nikły
odsetek, margines, "zgniłe jabłka". Reszta Kościoła jest zdrowa. Po kilku tygodniach starano się aferę wyciszyć. Rok później Carmelo Abbate
napisał książkę"Sex and the Vatican", w której obnażył podwójną moralność Kościoła. Jasno z niej wynika, że księża homoseksualiści
mogą tak długo funkcjonować przez nikogo nie niepokojeni, jak długo nie wywołają skandalu. Tezy Abbate potwierdzały się na każdym kroku.
Mamy tu brytyjski akcent w sprawie księży homoseksualnych. Tamtejszy kardynał Keith O'Brien przez wiele lat był uznawany za jednego z największych
"tępicieli" związków homoseksualnych. Wiadomo, że największymi przeciwnikami par homoseksualnych, są właśnie geje. I tak też się stało w przypadku
O'Briena. Dwa lata temu brytyjska prasa ujawniła, że jest gejem. "The Herald" donosił, że O'Brien przez wiele lat był w związku z mężczyzną.
Później okazało się, że nakłaniał do seksu młodych księży. Zapraszał ich często do siebie na "prywatną spowiedź", która kończyła się
stosunkiem seksualnym. O wielu innych przypadkach nikt nie mówi. Macki homoseksualnej mafii sięgają bardzo daleko. Przerażająca jest
natomiast hipokryzja wielu duchownych, którzy z ambony pieprzą głupoty, nakazują wiernym żyć w zgodzie z "Dekalogiem", a sami, gdy nikt nie widzi,
oddają się wszelakim uciechom, włączając w to orgie homoseksualne. Wiele z takich przypadków nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Wiele spraw zostanie zatuszowanych, niewygodni duchowni zostaną przeniesieni na jakąś "pipidówę", co niekoniecznie zamknie usta opinii
publicznej. Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego, że w Watykanie wciąż obowiązuje zasada, którą kiedyś wypracowała armia amerykańska
"Don't ask, don't tell" - Nie pytaj, nie mów. Ocenę moralności Kościoła pozostawiam Wam drodzy czytelnicy

Przemek Trenk                             
 




Data:
Kategoria: Świat
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.