POPiS istnieje! Pasożytnictwo to, czy Symbioza? O tym już przestrzegałem, choć nie wiem, czy zapatrzeni w chmury, dokąd sięgają podobno słupki sondaży, zechcieli zauważyć przyziemne rady.
Motto: "A jednak widać można....."
Gdy spojrzy się chłodnym okiem na to, co od kilku lat dzieje się na
polskiej scenie politycznej (czasem w Teatrze na Wodzie) ma się ochotę
wyjść na świeże powietrze i odetchnąć na łonie przyrody.
Czy da się w ten sposób odizolować od polityki? Nie zawsze i nie każdemu
może się udać. Bowiem także obserwacja przyrody skłania do politycznej
refleksji.
Oto moje ostatnie skojarzenia na temat zjawisk w przyrodzie powszechnie znanych.
Symbioza - zjawisko ścisłego współżycia przynajmniej dwóch gatunków,
które przynosi korzyść każdej ze stron lub jednej, a drugiej nie
szkodzi.
Jednak często trudno ustalić dokładny bilans zysków i strat
współżyjących organizmów. W klasycznej teorii symbiozy, zawiera się
także pasożytnictwo. Jest to uzasadnione m.in. dlatego, że w niektórych
układach charakter współżycia może zmieniać się w czasie i jeden z
symbiontów może w pewnych okresach czerpać więcej korzyści, stając się
pasożytem i doprowadzając do upośledzenia lub śmierci drugiego.
Pasożyt - Organizm CUDZOŻYWNY, który wykorzystuje stale lub okresowo organizm żywiciela jako źródło pożywienia i środowisko życia.
Pasożytnictwo to oddziaływanie antagonistyczne między organizmami, które przynosi korzyść jedynie pasożytowi. Żywicielowi, zwanemu czasem gospodarzem, związek ten przynosi wyłącznie szkody (straty substancji odżywczych, destrukcję tkanek, zatrucie produktami przemiany materii pasożyta itp.). Pasożyt może doprowadzić organizm żywiciela do wyniszczenia, a nawet śmierci.
PO istnieje dzisiaj wyłącznie dzięki temu, że używał PiS jako pożywkę. Jak widzicie PO spełnia wszystkie kryteria pasożyta.
Gdyby jutro PiS się rozwiązał, PO pozbawione naturalnej pożywki
padłoby w krótkim czasie. Bo kim by się żywili? SLD lub PSL? Przecież to
też pasożyty.
Czy PiS można uznać w tym związku za pasożyta? To jest kwestia uznania,
ale chyba dwa pasożyty (żerujące na pieniądzach podatnika) żyjące w
symbiozie, to scenariusz możliwy a nawet pewnie prawdziwy.
Już w lipcu 2010 roku pisałem (http://nathanel.salon24.pl/210340,dla-dobra-polski-pis-powinien-sie-rozwiazac-szkoda-tylko-nazwy)
tak:
Dla dobra Polski PiS powinien się rozwiązać (Tylko nazwy szkoda)
W żaden sposób (moim zdaniem) nie da się zdjąć z PiSu odium, jakim zaprawiły go media. To jest nieodwracalne. Nie da się przecież nazwać "Baby Jagi" (taki wizerunek obowiązuje) ...."Królewną Śnieżką". Problem polega też nie na tym, że ludzie przestaną głosować na PO. Bo na kogo mają przenieść swe głosy. Z pewnością nie zagłosują na PiS, nawet gdyby obecna elita tej partii włożyła na siebie włosiennice i posypała głowy popiołem.
Byli POwcy na PiS nie zagłosują nigdy (i odwrotnie).
Właściwie przeprowadzona operacja mogłaby spowodować, że Jarosław Kaczyński mógłby zostać - powiedzmy - "sumieniem odnowy". Może to górnolotne określenie, ale zawsze to większa satysfakcja niż przejście do historii z opinią nieudacznika.
Kiedyś uważałem, że J. Kaczyński mógłby zostać Prezesem Honorowym
zreformowanej, nowej partii, ale dziś już nie jestem tego taki pewien.
Bez tego będą ciągle wojny na tle "wyznaniowym", zamiast rywalizacji o
to, kto więcej dobrego może zrobić dla Polski. Dziś interes Polski dla
nikogo się nie liczy. Trwają rozgrywki personalne. Zresztą popatrzcie,
jak traktowani są ci, co we włosiennicy, upokorzeni, wrócili.
Po rozwiązaniu PiSu powstałaby nowa formacja, która nie powinna dopuścić żadnego ze zużytych "działaczy" .
W tej chwili POPiSowcy rozmawiają z Polakami w stylu tej informacji. Bo tak im pozwalano zwodzić nas przez 25 lat. Jak długo jeszcze tak nas będą prowadzić od porażki do porażki ?
Wówczas PO pozostałaby na placu boju samotna i GOŁA, w końcu musiałaby
walczyć sama z sobą. Atakować z braku przeciwnika własny ogon. Nie
miałaby "za co" atakować nowej formacji (dlatego nie wolno dopuścić do
niej żadnych "niszczarek", "dziadków z Wermachtu", "kamaszników". Nie
można dać nikomu szansy "zmiany oblicza".
PS. Ten wpis, który powstał kilka lat temu, okazuje się ciągle jak
"świeża bułeczka", gdyż przez te kolejne stracone lata nic się nie
zmieniło.
Zauważyliście jak sprytnie, jak zsynchronizowanie nastąpiło zejście z
pierwszego planu Kaczyńskiego wraz z Tuskiem przed wyborami
prezydenckimi? Świetni iluzjoniści.