Niedaleko Damaszku siedział diabeł na daszku a kapeluszu czerwonym. Nie istotne jak upstrzonym ale wiadomo że to ten diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. W szczegółach konfliktu syryjskiego też.
Przyjrzyjmy się mapie Syrii i zobaczmy kto gdzie rządzi:
Reżim Assada kontroluje niewielką część terytorium państwa. Poza siłami rządowymi istnieją zbrojne watahy rebeliantów antyrządowych, wojownicy resztek AlKaidy i Islamiści których nie należy pod żadnym pozorem nazywać państwem a wszyscy to czynią. Przecież nikt nie nazywa państwem Palestyny, Donbasu czy Ługańska. Nie słyszałem aby jakiś legalny rząd na świecie uznał oficjalnie Państwo Islamskie zwane też ISIS.
Należy patrząc na mapę zapytać: jeśli rebelianci walczą w trosce o państwo Syria dlaczego nie bronią terytorium przed Islamczykami?
Z kim walczy Front Nusra? W ogóle istotne jest pytanie kto z kim i o co wojuje i przed kim wieją syryjscy uchodźcy, bo nie wygląda na to że przed siłami Assada.
Do akcji wkroczyli Rosjanie po kilkudniowym rekonesansie przy użyciu dronów.
Godzinę przed akcją rosyjski generał poinformował Amerykanów, że powinni zaprzestać lotów nad Syrią bo teraz latać będą oni.
I zanim podniosły się opadnięte szczeki zdziwionych, spadły bomby.
Nikt na zachodzie ze wstydu nie chce się przyznać ale podobno na pierwszy ogień poszły cele zajmowane przez szkolonych przez USA rebeliantów.
Lawinowo posypały się spekulację jakie są intencje i cele ataków sił rosyjskich.
Minister spraw zagranicznych Ławrow przed wspólną konferencją prasową z udziałem Sekretarza Stanu USA Johna Kerry oświadczył:
" 'Don't Listen to Pentagon About the Russian Strikes .."
Ja powiem bardziej dokładnie: Nie słuchajcie na temat tego co i po co dzieje się w Syrii nikogo. Jedni i drudzy kłamią"
Faktem jest że Rosjanie zaraz po "poważnych rozmowach panów Obamy i Putina" zrobili sobie względem USA " dużą nieprzyzwoitość".
Na świecie pełna konsternacja.
Rosyjska akcja może uzyskać poparcie na świecie, szczególnie w krajach dotkniętych falami uchodźców. Rosja rozgrywa swoja syryjską interwencję perfekcyjnie pod względem medialnym.
Rosyjska propaganda wmawia światu że tylko tak można zaprowadzić w Syrii pokój i powstrzymać kolejne fale uchodźców. A przecież wiadomo że nikomu nie chodzi o Syryjczyków. Spikerka jednej z amerykańskich stacji telewizyjnej mówiąc o wielkości ofiar mówiła jednym tchem " trzysta tysięcy, dwieście pięćdziesiąt. Nie miało dla niej żadnego znaczenia te 50 tys, ofiar mniej lub więcej. Ale przecież każde pojedyncze życie jest ważne - tyle że nie dla polityków i nie dla mediów. Mało tego, nie wiedziała kim jest Ławrow nazywając go premierem Rosji. Kto by dbał o detale?
Co będzie się działo zobaczymy. Na razie powstało w języku dyplomatycznym nowe słowo. Mówi się że Rosja i USA podejmą wspólne działania w celu uniknięcia konfliktu.
" Deconfliction"
US and Russia to hold 'deconfliction' talks over Syria
Jak zwał to zwał, ale Rosja i USA mają rozmawiać o problemie Syrii.
Tak to wszystko wygląda na dziś. Przynajmniej w mediach. Co ustalono za zamkniętymi drzwiami nie wiadomo. Co się nam mówi i pokazuje przyjmujemy. A jaki będzie efekt? Pożywiom, uwidim.