Trzeba mieć świadomość, że ludzie, którzy sprowadzają tych imigrantów
do Europy są wyznawcami starożytnego boga Mammona. Ich nie interesuje
to, czy my chcemy przyjąć imigrantów albo czy najazd imigrantów jest
zagrożeniem dla naszej kultury. Imigranci są potrzebni, żeby Europę
maksymalnie osłabić, bo zapewne jest to konieczne, by zarabiać więcej
pieniędzy. Dlatego pani Merkel deklarowała, że przyjmie w Niemczech
każdą liczbę imigrantów, co spowodowało wybuch tych migracji.
Nie
możemy mieć za złe tym ludziom, którzy do nas prą z południa. To
naturalne, że jeśli wierzą, że mogą mieć dostatnie i bezpieczne życie, to
do tego dążą, nawet po trupach, nawet niszcząc swojego żywiciela. Tu
objawia się ludzka natura pasożyta - i nie odnosi się to tylko do Arabów
i Murzynów, to jest natura wszystkich ludzi, którzy gdy mogą coś mieć
bez wysiłku, to zawsze będą woleli to od wysiłku. My też tacy jesteśmy -
ja, ten pan, ta pani, my wszyscy.
Nie możemy mieć za złe tym
ludziom, tak jak nie moglibyśmy mieć za złe krowom, których stado
przeszłoby nam przez ogródek tratując grządki i rabatki. Denerwowanie
się na krowy i ubliżanie im nie ma sensu - winne są pastuchy, które
krowy prowadzą. Do nich trzeba mieć pretensje!
A
jest tak, że ogólnie nawet jeśli ktoś o pastuchach mówi, to sugeruje
się, że wprowadzenie nam stada krów do ogródka jest przypadkiem, że
pastuchy tego nie chciały, tylko tak się porobiło. Że tego nikt nie mógł
się spodziewać i nie mógł nic na to poradzić.
Ja twierdzę, że
pastuchy wpędzają nam krowy do ogródka świadomie, z wyrachowania.
Wiedzą, że warzywa ze zniszczonych grządek będziemy musieli sprzedać
taniej, będzie mnóstwo pracy przy naprawie ogrodzeń, a być może
niektórzy z nas nawet odsprzedadzą swój dom. A pastuchy mają
znajomych hurtowników warzyw, stolarzy naprawiających płoty oraz
sprzedających całkiem nowe płoty oraz pośredników w handlu
nieruchomościami, którzy będą potrafili zarobić na domu, który sprzedamy
po niskiej cenie.