Armia USA rozpoczęła szkolenie w maju i przewidywano przygotowanie 5400 bojowników w roku. Program miał być testem strategii prezydenta Baracka Obamy zakładającej, że walki w Syrii powinny się odbywać pomiędzy lokalnymi bojownikami islamskimi a wojska USA powinny trzymać się z daleka od linii frontu.
Ale program został zakwestionowany od początku, gdy grupa około 60 szkolonych bojowników została zaatakowana przez siły Syryjskiej Al-Kaidy - ze skrzydła Nusra Front. W swoim debiucie na polu bitwy niektórzy z nich zostali schwytani i zabici a inni zostali rozproszeni i uciekli.
Na zdjęciu : Instruktor Wolnej Armii Syrii prowadzi prezentację, jak korzystać z broni przeciwpancernych i broni przeciwlotniczych na obozie szkoleniowym w Aleppo w marcu 2014r.
Amerykański generał Lloyd Austin, szef Centralnego Dowództwa armii Stanów Zjednoczonych, powiedział senackiej komisji sił zbrojnych, że przy obecnym, wolniejszym niż oczekiwano tempie szkolenia, osiągniecie pierwotne celów jest nierealne.
Austin przyznał, że dokonano analizy programu, ale powiedział, że w międzyczasie liczba syryjskich bojowników rośnie.
Zapytany, ilu bojowników jest jeszcze w Syrii, Austin powiedział: "Jest to niewielka liczba tych, którzy uczestniczą w walce ... mówimy o czterech lub pięciu.".
Podsekretarz Obrony Christine Wormuth powiedziała komisji, że tylko 100 do 120 syryjskich bojowników uczestniczy w szkoleniach. Jak dotąd wydano 42 miliony dolarów z 500 mln.$, jakie przeznaczono na realizację.
Ilu wszystkich wyszkolono? Gdzie teraz są? W Niemczech, Francji, Polsce? Nie wiadomo.
Senator McCain powiedział, że w ciągu swojej 30-letniej kariery w komisji nigdy nie słyszał tak żałosnych informacji. Nigdy.