Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Amicorum omnia communia – u przyjaciół wszystko jest wspólne...(?)

Rozwiązywanie problemu imigracji do Europy z krajów objętych konfliktami wymaga aktywnego uczestnictwa sponsorów projektu demokratyzacji.....

Amicorum omnia communia – u przyjaciół wszystko jest wspólne...(?)


Zajęci krajowymi sprawami zbyt mało uwagi poświęcamy dramatycznym procesom o większej skali, które dzieją się wokół nas i nas dotyczą lub wkrótce będą nas bezpośrednio dotyczyć ze wszystkimi ich negatywnymi konsekwencjami. Problemem, który wymaga od nas dzisiaj szczególnej uwagi i troski, jest bez wątpienia problem wymuszonej i niekontrolowanej „wędrówki ludów”z rejonów Bliskiego Wschodu i Afryki.

Nie brak jest oczywiście w mediach reportaży, które pokazują dramat ludności krajów dotkniętych konfliktami. Porusza nas los biednych ludzi poszukujących na gwałt bezpieczeństwa dla siebie i dla swoich bliskich. W europejskich dialogach „zatroskane urzędasy” próbują w naszym imieniu obdzielać nas odpowiedzialnością oraz kwotami imigracyjnymi. Niektóre państwa nie bacząc na innych chcą już rozwiązywać ten palący problem na własna rękę izolując się prostymi sposobami od bezpośrednich skutków gwałtownego „imigracyjnego tsunami”.

Jak bezsilna wobec imigracyjnego żywiołu jest europejska wspólnota i jak bezskuteczne są jej metody, widać codziennie w medialnych relacjach. Sprawa jest niezwykle poważna. Grozi nam bowiem postępująca destabilizacja a w przyszłości i w konsekwencji być może przeniesienie się konfliktów na teren naszego europejskiego domu.

Czy to tylko nasze przekonanie o wyższości zachodniej cywilizacji i siłowy jej eksport do krajów o reżimowym charakterze sprawił, iż mamy teraz ten niebywały kłopot? Czy w naszym zbiorowym interesie było krzewienie gwałtem wolności i demokracji w naszym cywilizacyjnym wydaniu i czy tak na prawdę tylko o prawa i o wolności w tym projekcie chodziło?

Zwykle, kiedy obraz związków przyczynowo-skutkowych bywa nie do końca przejrzysty, można z góry założyć, iż u podstaw leżą - jak prawie zawsze - chciwość i pieniądze. Zapewne i tym razem za parawanem pięknych haseł i szczytnych idei stały też wcale nieurodziwe intencje.

Trudno jest przewidzieć, czy „imperialistyczne” ambicje naszej zachodniej cywilizacji przyniosą jeszcze kiedykolwiek jakieś pozytywne efekty czy też ich skutek będzie raczej żałosny a u nas zapanuje być może niekontrolowany i trudny do opanowania chaos.W każdym razie kłopoty wydaja się już być obecne „ante nostras portas”.

Sytuacja jest niezwykle poważna i wymaga pilnego i bezwzględnie większego zaangażowania globalnych graczy już nie w proces siłowego wdrażania demokracji, ale w rozwiązywanie jego negatywnych skutków ubocznych. Europa pozostawiona sama sobie nie poradzi sobie ze skutecznym przeciwdziałaniem narastającym gwałtownie trudnościom.

Główni „browarnicy” jakoś nie garną się do picia nawarzonego wspólnie piwa. Potrzebna jest nasza jednoznaczna i konsekwentna presja mająca na celu uświadomienie im konieczności ich bezpośredniego zaangażowania się w proces zmagania się z problemem migracji.

Pomoc w biedzie jest najlepszym sprawdzianem prawdziwej natury partnerstwa. Nawiasem mówiąc, w tym przypadku „bieda” przyszła do nas nie na nasze zaproszenie, a miarą odpowiedzialności za nią powinna być głównie skala zaangażowania w realizację „projektu demokratyzacji”. Ma być owszem solidarnie, ale jednak według „zasług”.......

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.