Rządy absolutne PiS-u czuć w powietrzu, gdyż hierarchowie kościelni już otwarcie głoszą, że: "rozłączenie spraw Kościoła, narodu i państwa jest niemożliwe".
Co tam Konstytucja, która wprowadza ustrojową zasadę rozdziału państwa i Kościoła. Przecież Konstytucję można zmienić. Strach się bać.
Ja jestem katolikiem, po chrzcie, pierwszej komunii i bierzmowaniu, ale w moim gabinecie nigdy nie wisiał i nie wisi krzyż. Mam zbyt wielki szacunek do krzyża, żeby go mieszać w ziemskie sprawy ludzi o różnych poglądach, wierzących i ateistów. Kościół dla mnie do tej pory kojarzył się z Bogiem i wiarą, a nie z polityką i narzucaniem siłą tych jedynie słusznych prawd, objawianych przez dostojników kościelnych.
Czcigodni hierarchowie, słudzy Boży, opamiętajcie się, bo przez Wasze działania kościoły jeszcze bardziej będą się wyludniać. Wierzę w kościół, który jest świątynią Boga, a nie miejscem siania politycznej nienawiści i skłócania narodu.
Dzisiaj w TVP Info oglądałem dyskusję polityczną, w której brał udział Joachim Brudziński czołowy frontman PiSu i zdeklarowany i gorliwy chrześcijanin. Przeraziła mnie ilość sączonego przez tego człowieka jadu i ogromny poziom nienawiści do wszystkiego, co nie jest po linii jego partii. Tacy ludzie jak ten polityczny bulterier, co tydzień klęczą w pierwszych ławkach w kościele, żeby po wyjściu ze Świątyni Bożej łamać boskie przykazania, na czele z Ósmym, które każe nam zrozumieć, że wszystko, co opiera się na fałszu i obłudzie, jest tymczasowe - nigdy nie stworzy trwałych wartości, a kłamstwo, którym niemal na co dzień posługują się ci bogobojni politycy - potrafi przekreślić wolność i godność człowieka. I nijak mają się, do takich ponoć prawicowych polityków jak Brudziński, słowa ewangelii "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego".