Kilka miesięcy temu, kiedy resort obstawiał jeszcze na wygraną wyborczą pana Bronisława, pałac prezydencki zapłacił 65 tys. PLN z naszej kieszeni za (cytat): "wykonanie pojedynczych filiżanek i kompletów białej i różowej porcelany".
Widać, że władza PO przywykła szybko do luksusu. Skoro obiadek za pieniądze podatników u Sowy kosztował 1500 PLN, to wiadomo że herbatki w Belwederze nikt przecież w filiżankach z Kauflandu nie będzie pił. Zasady zobowiązują.
Była to jednak decyzja ryzykowna, jako że pan Bronisław zachowywał się podczas całej swojej prezydentury jak słoń w sklepie z porcelaną. Warto więc podliczyć te porcelanowe filiżanki w Belwederze, czy nie zostały one potłuczone podczas ostatnich - wyjątkowo obciachowych - miesięcy prezydentury "zgody i bezpieczeństwa".
Pozbawiony darmowych akcesoriów władzy emeryt Bronisław szybko przerzucił się na plastykową torbę z Kauflandu (zdjęcie poniżej).
Tutaj należy snuć pewne hipotezy. Albo pan Bronisław szybko zrzucił męczącą maskę europejskiego męża stanu obcmokiwanego przez "Wyborczą" i z ulgą wszedł w sandały typowego pogardzanego przez salon polskiego emeryta, albo też załatwił sobie już pierwszy reklamowy kontrakt z Kauflandem.
Skoro Kopacz reklamuje Biedronkę, Radek Sikorski ma już doktorat z Biedronki a Schetyna prawie że odznaczył medalem państwowym dyrektora Biedronki, to pan Bronisław musiał może szybko zająć taktyczne pozycje u konkurencji? Zasady przecież wciąż zobowiązują.