I tak źle i tak niedobrze. Nie mówić o Ukrainie, to się zaraz służbiści z "Wyborczej" naindyczą, tak jak ostatnio taki jeden, Paweł Wroński, co nie mógł przeżyć, że prezydent Duda "nic nie powiedział" w swoim przemówieniu inauguracyjnym o Ukrainie.
A kiedy pisze się o Ukrainie, to się zaraz ukraińska bezpieka podnieca.
Napisaliśmy niedawno o reprezentancie MFW w Kijowie (który się z ukraińskimi ministrami na Facebooku spoufalał a kiedy postawiliśmy mu pytania to zniszczył dowody i schował się) i nasz post został szybko zauważony przez angielskojęzyczne serwisy informacyjne w Moskwie:
russia-insider.com/en/imf-erases-record-facebook-intimacy-ukraines-american-finance-minister/ri9080
Było to 4 sierpnia. Jak na telefon, dwa dni później - 6 sierpnia - ambasador RP w Kijowie, Henryk Litwin został wezwany na dywanik do ukraińskiego ministra informacji i propagandy:
Aug. 6, 2015, 8:23 p.m. | Ukraine —by Interfax-Ukraine
"Information Policy Minister of Ukraine Yuriy Stets discussed with Ambassador of Poland to Ukraine Henryk Litwin the information security issues, the government's press service reported".
Ukraińskie ministerstwo informacji i propagandy zostało stworzone w celu duraczenia Ukraińców o tym, że czekoladowa rewolucja oligarchów jest szczytem demokracji jakiej świat jeszcze nie widział, a ci którzy czekoladowej rewolucji oligarchów nie popierają, są hejterami, trollami i agentami Moskwy.
Co prawda, odważniejsi ukraińscy dziennnikarze przeciwko temu ministerstwu manifestowali, ale na próżno:
Skoro szef ukraińskiej propagandy ciąga na dywanik biednego Ambasadora RP w Kijowie za wpisy które ukazały się pierwotnie na mPolska24.pl w Warszawie, to my postanowiliśmy pójść za ciosem i dołożyć trochę do tematu kontrowersji MFW na Ukrainie i to już bezpośrednio w Moskwie:
russia-insider.com/en/stanislas-balcerac