Biegał, podskakiwał i machał rękami na politycznym ringu, aż w końcu sam się zakiwał, zamachnął się i znokautował się swoim własnym ciosem w paszczu, padając na deski. Nasz mistrz wagi nawet nie lekkiej tylko piórkowej, Radek Sikorski, z obitą buzią wycofał się z polityki. Premiero Kopacz wystąpiła w roli arbitra, policzyła do dziesięciu (to akurat jeszcze umie) i zadeklarowała polityczny nokaut Radka.
A Radek, który przez lata strugał głupa (wystarczy tylko poczytać nasze liczne posty na jego temat), oświadczył właśnie, że rozważa założenie warsztatu stolarskiego. Cytujemy naszego byłego męża stanu: "Rozważam założenie warsztatu stolarskiego z posłem Żelichowskim".
No tak, tylko że poseł PSL Żelichowski przynajmniej ma w ręku fach inżyniera leśnika, a Radek co ma, poza dyplomem z Oksfordu za 10 funtów?
Podejrzewamy wiec tutaj pewien plan taktyczny Radka - nauczy się strugania desek od inżyniera leśnika Żelichowskiego i jeżeli go kiedyś zamkną za przekręty finansowe w MSZ, będzie mógł się resocjalizować pracą w więziennej stolarni. Ten plan Radka akurat nie jest taki głupi, w odróżnieniu od jego wcześniejszych politycznych planów.
A w międzyczasie, jeżeli go nawet żaden zagraniczny think-tank nie przygarnie miłościwie na prośbę panów z MI6, to ze stolarskim fachem w ręku Radek zajdzie pewniej jakaś robotę w Londynie. A my odpoczniemy.
Niech już lepiej struga deski niż ma dalej strugać głupa