Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nowy szałas św. Jana z Dukli

Jak to zwykle bywa w horrorach, przerażający wygląd łączy się z mrocznym wnętrzem. Otóż lubelska prasa aż kipi od doniesień na temat najmłodszego dziecka lubelskiej medycyny – szalona geniusz zarządzania, będąca dyrektorem tej placówki, szeroko kaperowała lekarzy i pielęgniarki do niej, oferując kilkukrotnie wyższe gaże niż w pozostałych lubelskich szpitalach, skutecznie wydrenowując je z kwalifikowanej kadry. Może i chwalebne byłoby to, gdyby nie drobny szczegół… zapomniała zapewnić sobie finansowanie działalności z NFZ.

Wybrałem się do mojego rodzinnego Lublina i jak to bywa z podróżami do korzeni – od razu dotknąłem sedna.

Sedno górowało nad Lublinem. Potężny prostopadłościan w kolorach odblaskowych kamizelek używanych przez policjantów, drogowców i turystów w Austrii, gdzie bez takiej kamizelki wyjść z samochodu nie wolno.

Myślałem, że to zmęczenie podróżą, od dziecka przecież wiem, dzięki najbardziej lubelskiemu z poetów, ze nad Lublinem:

(…) na wieży furgotał blaszany kogucik

na drugiej zegar nucił

mur fal i chmur popękał

w złote okienka

gwiazdy lampy

lublin nad łąką przysiadł (…)

(J. Czechowicz „Prowincja noc”)

Otóż wieży nad Bramą Trynitarską ( na której kręci się wzmiankowany kogucik) nie zauważyłem (przepadła gdzieś), w ogóle nie zobaczyłem niczego poza hipnotyzującym  wzrok ogromem pastelowych odblasków

centrumonko

Tajemnicę zaginięcia Lublina jaki znam, wyjaśniłem dosyć szybko – otóż to coś, widoczne z wielkiej odległości, a być może stanowiące nawet punkt nawigacyjny dla astronautów, to Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej im św. Jana z Dukli.

Z prawej wzgórze Czwartek, z kościołem św. Mikołaja, wzgórze na którym Lublin zaczął się pojawiać w VIII wieku n.e. Z lewej zamek, w którym  dzieciństwo i wczesną młodość spędzili  synowie Władysława Jagiełły – przyszli królowie Władysław i Kazimierz, dla nauki tu przysłani, dalej Stare Miasto, z jego średniowiecznym układem i klasztorem dominikańskim, gdzie unię z Litwinami (1569) podpisano – a pomiędzy tym – pomnik stanu umysłowości i poczucia estetyki zatwierdzających projekt władz województwa.  Im. Św. Jana z Dukli…

Szczęśliwie nie tylko ja, przybywający z oddali ale i mieszkańcy Lublina zauważyli dysonans w panoramie, nieskutecznie niestety jak dotąd protestując i składając petycje ws. zniwelowania skutków architektonicznego barbarzyństwa np. przez likwidację odblasków, przykrycie elewacji kamieniem lub przynajmniej  przemalowanie.

Jak to zwykle bywa w horrorach, przerażający wygląd łączy się z mrocznym wnętrzem. Otóż lubelska prasa aż kipi od doniesień na temat najmłodszego dziecka lubelskiej medycyny – szalona geniusz zarządzania, będąca dyrektorem tej placówki, szeroko kaperowała lekarzy i pielęgniarki do niej, oferując kilkukrotnie wyższe gaże niż w pozostałych lubelskich szpitalach, skutecznie wydrenowując  je z kwalifikowanej kadry. Może i chwalebne byłoby to, gdyby nie drobny szczegół…  zapomniała zapewnić sobie finansowanie działalności z NFZ.  Więc teraz pracownicy protestują domagając się od NFZ kontraktu, a marszałek województwa wdraża plan połączenia Centrum Onkologii ze szpitalem, który kontrakt posiada…  A to Polska właśnie, taka gmina, czy jak tam chcecie.

Nie wiem, co zawinił władzom wojewódzkim  poczciwy zapewne franciszkanin św. Jan z Dukli. Pomijam już manię nadawania imion wszystkiemu co uda się w Polsce zbudować – ale przeważnie szuka się jakiegoś związku patrona z rodzajem działalności placówki – co ma wspólnego ten  święty z Lublinem, onkologią czy służbą zdrowia w ogóle – jest tajemnicą. Kaznodzieja, przełożony klasztoru, pustelnik w szałasie w Bieszczadach – nic mi się nie kojarzy.

Największy swój triumf święcił prawie 200 lat po śmierci. Ponoć ukazał się nad  Lwowem i wystraszył tak mocno Chmielnickiego i Tuhaj -beja, że ci odstąpili od oblężenia i sobie poszli. Może to jest jakiś pomysł na wykorzystanie patrona ? Mógłby się ukazywać i straszyć decydentów, dokąd nie zrobią  czegoś z koszmarną elewacją i nie uporządkują sytuacji finansowo-organizacyjnej  Centrum.  Z  Tuhaj –bejem się udało, może i uda się z władzami województwa…

Ale dokąd święty  nie pomoże, dzisiejszy Czechowicz zapewne gdzieś w kącie pisze:

na górze widniało szkaradztwo odblaskowe

zegar wyje ze strachu

etatów nie ma – NFZ nie pękał

św Jan z Dukli

kolory brzydoty

lublin z wrażenia przysiadł

@Marcin_Celiński

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.