Platformie Obywatelskiej (i jej koalicjantowi) można powiedzieć: wstydu nie macie! – tak wyraźnie bowiem widać, jak uchwalona nowelizacja ma służyć partyjnym interesom partii jeszcze rządzących, i jak w głębokiej pogardzie ma standardy, które winny być przestrzegane w państwie prawa.
Po pierwsze, politycy Platformy zadbali, by jeszcze w tej kadencji Sejmu móc wybrać aż pięciu członków Trybunału. Wybór trzech nie budzi wątpliwości – wszak ich kadencja kończy się jesienią, gdy Sejm pracować będzie jeszcze w obecnym składzie. Ale politycy PO i PSL uchwalili, iż tenże obecny skład Sejmu wybierze także dwóch następnych członków Trybunału, którzy zajmą miejsce zwalnianie przez poprzedników w grudniu, a więc już po wyborach! Tych członków zgodnie z wcześniejszymi przepisami wybierałby oczywiście Sejm następnej kadencji. To jest po prostu skok na Trybunał! Ludzie przyzwoici tak nie postępują.
Po drugie, posłowie PO i PSL nie zgodzili się, by kandydatów na członków Trybunału mogły zgłaszać gremia prawnicze. Powód tego jest żenujący – chodziło po prostu o to, by opinia publiczna nie miała szansy porównać jakości kandydatów proponowanych przez sędziów czy profesorów prawa, z tymi, zgłaszanymi przez posłów i mającymi przede wszystkim „właściwe” kompetencje partyjne.
I po trzecie – a co „dobrze” tłumaczy to, co powyżej – politycy PO i PSL odrzucili propozycję prezydenta, by parlamentarzysta mógł zostać członkiem Trybunału Konstytucyjnego dopiero po czteroletniej karencji. Wniosek prezydenta wydawał się być oczywisty: wszak sędzia Trybunału nie powinien oceniać konstytucyjności ustaw, które sam, jako poseł, parę miesięcy wcześniej uchwalał. Ale – możemy się domyślać – koalicja PO-PSL widzi zapewne w składzie obecnego parlamentu oczywistego z partyjnego punktu widzenia kandydata do Trybunału; zatem standardy przyzwoitości zawieszono na kołku.
Prezydent Bronisław Komorowski stoi przed wyborem: z jednej strony bieżący interes polityczny partii, z której się wywodzi, a drugiej – stanie na straży standardów, które winny obowiązywać w państwie prawa. Z jednej strony – koledzy partyjni i ich pełne szczerej wdzięczności klepnięcie po plecach; z drugiej – Historia i wydana przez nią ocena.
Panie Prezydencie, był Pan dobrym prezydentem. Sprawował Pan swój urząd z godnością i odpowiedzialnie. I niech tak będzie do końca. Proszę nie podpisywać tej ustawy.