W Polsce 14 tysięcy stóp rocznie ucina się za państwowe pieniądze.
Porównanie z bardziej cywilizowanymi krajami pokazuje, że co najmniej 80 procent tych amputacji można byłoby zapobiec, gdyby.... No właśnie, gdyby co? - lista tych warunków jest dość długa, ale na czele są tzw. rozwiązania systemowe. Innymi słowy, zasady ustalone przez ministerstwo i NFZ dotyczące tego, ile i za co płacimy z publicznych pieniędzy. Jeśli płacimy dużo za obcięcie a mało za zmianę opatrunku - to efekty przychodzą. A pacjenci wychodzą o kulach z oddziałów chirurgii.
Amputacja dotknęła także rząd. Pani premier wycięła kilku - do wczoraj ważnych, kompetentnych i stanowiących podstawę merytoryczną - ministrów. Schorzenie widać było od dawna, przez trzy i pół roku narastały powikłania. Ale okazało się, że do wykopania tych ministrów nie wystarczy jedna, nawet mocna noga. Potrzebne było tych nóg sto. Czyli w skrócie Stonoga.
Co pozostawia odchodzący minister? Wprowadzona od 2012 roku ustawa refundacyjna nie doczekała się wymaganej ustawą oceny jej efektów. Wiemy tylko, że ceny leków spadły, ale wielu nowoczesnych leków nadal nie ma w refundacji, pacjenci podobno dopłacają mniej ale więcej recept nie wykupują. Pojawiły się za to dotkliwe braki leków w aptekach. Według analiz sejmowych prawników miało to związek z publikowaniem przez ministerstwo zdrowia opinii na temat marż hurtowych, które były sprzeczne z zapisami ustawy. Pakiet ustaw antykolejkowych miał na celu skrócenie oczekiwania pacjentów na wizyty i badania. Pakiet onkologiczny miał poprawić tempo diagnostyki i leczenia nowotworów. Liczby pokazują, że jest trochę lepiej, chociaż odczucia lekarzy i pacjentów nie wykazują radykalnej poprawy.
Właśnie z dostępem do liczbami było trudno. W ocenie dorobku ministra on sam nie pomaga. Jego piętą achillesową była umiejętność rozmawiania z partnerami społecznymi i w ogóle komunikacja. Pseudonegocjacje cen leków. Nocne awantury zwane "dialogiem z lekarzami rodzinnymi". Fatalne relacje z samorządem lekarskim. Czy ktoś miał wrażenie, że prowadzi dialog z ministerstwem? Na Miodowej powstała zamknięta twierdza, działająca w poczuciu nieufności i zagrożenia, defensywna, a jednocześnie prowadząca propagandę sukcesu.
Chcę wierzyć, że przez niemal czteroletnią kadencję minister Arłukowicz zrobił dużo dobrego. Ale nie potrafił nam tego pokazać ani wytłumaczyć. Błędów i złych kroków wykonał także wiele, ponieważ jednak zawsze złe wiadomości lepiej się rozchodzą - to znamy je doskonale. Może dzięki temu jego następcom będzie łatwiej. Może zaczniemy na nowo szczerze rozmawiać o ważnych sprawach.