Ale burza. Ktoś powiedział kilka słów prawdy: nie odkładaj macierzyństwa na zbyt późno. Na Czerskiej dostali piany. I jeszcze kilka moich znajomych na fejsie też. Zreszta to ci sami ludzie, co nie śpią po nocach - bojąc się aresztowania za in vitro.
Nie skomentuję tego zbiegu okoliczności – każdy ma swój rozum. To tyle na temat in vitro, który jest zbyt delikatnym, abym dzisiaj w swej złośliwości go dłużej poniewierała...
Nie wiem co to za fundacja, kto za czym stoi i nie interesuje mnie to.
Wydawało by się, że spot ma prosty, oczywisty i jasny przekaz. Wolny i niezależny od przekonań religijnych czy politycznych. Zgodnie z naturą - zegar biologiczny tyka. W dodatku tak samo tyka dziewczynom planującym dziesiątkę dzieci, i nie inaczej wyzwolonym leminżycom.
Trzeba mieć mocno narąbane, aby znaleźć tak liczne, tak głupie i naciągane podteksty.
Zaczęło się przewidywalnie, bez zaskoczenia. Najpierw ktoś napuścił losową feministkę. Jedną z tych mniej myślących, która jak usłyszała brzydkie słowo „rodzić” natychmiast przywołała znane argumenty o patriarchacie, okowach macierzyństwa, niewoli i uwiązaniu itd... każdy to zna. Potem zaraz jako kolejny ekspert wypowiedział się jakiś znany gej. Znany z tego, że jest gejem oczywiście. I to chyba nie z tej frakcji, która walczy o legalizację związków i adopcję dzieci. Sorry, taki mamy wybór: albo Paryż, albo dzieci. To był gej wyzwolony – i jako taki, rzecz jasna, krytycznie odniósł się do tęsknoty za macierzyństwem bohaterki filmu.
Zwyczajowo po wypowiedziach ekspertów temat cichnie. Nie tym razem jednak – widać armia trolli i nowo zatrudnionych hejterów wprawia się już powoli – taki więc efektem kuli śnieżnej absurd się rozrasta.
Bo to dług nie do spłacenia: „Matka mogła mieć dom i Paryż, a miała tylko biedę, kłopoty i mnie”. Czasem takie cierpienie zamienia się w rozpacz. Jeśli trwa za długo, jeśli łączy się z bezradnością i (bardzo często) biedą – to mężczyźni wybierają karnisz/gałąź, a kobiety proszki. Czasem nie bacząc nawet, że znajdą ich właśnie dzieci.
„Polityka”
Rodziny zakładamy w każdych warunkach, także w świecie ogarniętym wojną i zarazą, ale jednak dużo nam łatwiej przychodzi podjęcie tej decyzji, gdy mamy pewność, że będziemy mieć czas i pieniądze na to, by dzieckiem zająć się odpowiednio. Tej pewności nie osiągamy przez lata.
„Gazeta Wyborcza”
Jest to obraz niezwykły. Przedstawia młodą kobietę, która właśnie wróciła z Tokio i z Paryża, weszła do swojego luksusowego apartamentu, spojrzała na wypielęgnowany ogród i zapłakała. Rozpacz, żeby było jasne, wywołała u niej przerażająca świadomość, że oto właśnie po jej ogrodzie nikt nie biega i nie wrzeszczy. Co gorsza, nikt nie domaga się niczego. Nikt nie wysmarował ścian, nikt nie wali w gacie i nikt nie stoi na przeszkodzie, aby sobie znów pojechać do Tokio. Dramat tym potężniejszy, że kobieta zarabia dużo ponad przeciętną i jest niezależna.
„Wysokie Obcasy” (pozdrowienia Sylwia :))
Jutro pewnie jak otworzę Internet, dowiem się, że przez ten film giną lasy tropikalne w Amazonii.
Podpisano: matka trójki, szczęśliwie nie walącej już w gacie,
za to już odkładającej do skarbonki na moją wycieczkę do Tokio ;)