Dziś, chwilę po Jego odejściu, trudno mi sobie wyobrazić Teatr im. Stefana Żeromskiego bez Piotra Szczerskiego… Są ludzie o których mówi się „człowiek – instytucja”. Wydaje się, że kimś właśnie takim był Piotr Szczerski. Jak każdy prawdziwy artysta, jak każdy człowiek z wizją i silnym charakterem, wzbudzał różne, często skrajne emocje. Spieraliśmy się, gdy ostro krytykował Zarząd Województwa za zbyt małe, jak mówił, fundusze przekazane na funkcjonowanie kieleckiej sceny. Czy też, gdy zaproponował i z charakterystycznym dla siebie zaangażowaniem forsował zmianę patrona teatru ze Stefana Żeromskiego na bliższego Jego literackim upodobaniom Sławomira Mrożka. Dyrektor Szczerski przyjął wówczas moją decyzję o pozostawieniu dotychczasowego patrona, choć z pewnością nie był takim obrotem sprawy zachwycony i dawał temu wyraz. Był silną osobowością. To na pewno. Był bez wątpienia postacią nietuzinkową. Taką, którą się zapamiętuje.
Kielecki teatr przez 23 lata szefowania Piotra Szczerskiego stale się zmieniał. Dobór repertuaru i sposób prezentacji nie zawsze i nie wszystkim się podobał. Ale, można powiedzieć, cóż to za sztuka, która nie wzbudza kontrowersji? Która nie skłania do dyskusji? Z którą wszyscy się zgadzają? Dyrektor miał wizję „teatru myślącego”, teatru poruszającego emocje; teatru, który nie pozostawia widza obojętnym… Właśnie tak, jak głosiła zaczerpnięta z Tadeusza Kantora dewiza Pan Piotra i kierowanej przez Niego sceny: „Do teatru nie wchodzi się bezkarnie”. Taki sposób pojmowania teatralnej misji przynosił efekty; zwłaszcza ostatnie lata to pasmo sukcesów kieleckiego teatru – zarówno jeśli chodzi o frekwencję na spektaklach, jak i liczne nagrody zdobywane na festiwalach w kraju i za granicą.
Piotr Szczerski był z pewnością jedną z bardziej wyrazistych postaci kieleckiego świata artystycznego. Krakowianin z urodzenia, na lata – trochę z wyboru, trochę przez przypadek – związał się z Kielcami. Ale na koniec, przed śmiercią, świadomie zdecydował, że w tym mieście chce zostać już na zawsze, wybierając jako miejsce pochówku kielecki Cmentarz Stary. Trudno o bardziej wymowny sygnał, że przez lata tu spędzone poczuł się jednym z nas.
Panie Piotrze, dziękuję.