Tytuły i dyplomy w druku - smutne realia fetyszu polskiej edukacji
Wiadomym było, że Marian Kowalski nie zrobi furory tak jak Paweł Kukiz. Wiadomym było,że Kukiz zrobi niespodziankę, jeżeli zdoła zebrać podpisy (aczkolwiek tak dobrego wyniku to chyba nikt nie przewidział).
Marian Kowalski nie mógł porwać tłumów między innymi, dlatego ponieważ był najbardziej blokowanym kandydatem w TV, a powiedzmy sobie szczerze... Paweł Kukiz był może nie promowany, ale na pewno nie był blokowany. Marian Janusz Kowalski to fenomen polskiej polityki, ale Sztab Komorowskiego:jego kolesie, jego TVP Komorowski – skutecznie pracowali nad marginalizacją Mariana Kowalskiego.
EFEKT – kandydat RN został zwolniony z pracy i na afiszach wyborczych było napisane – BEZROBOTNY !!! Było również napisane, że ma wykształcenie podstawowe, a przecież po samym szkoleniu w czasie jego aktywnego działania w UPR powinien zdecydowanie mieć dyplom np; doktora politologii. Jest samoukiem, ale przerósł takich polityków jak Janusz K. Mikke, a to czy ktoś napisał pracę profesorską np.: na temat życia prostytutek w siedemnastowiecznym Paryżu (taką pracę napisał prof. Geremek) powinno być ABSOLUTNIE drugorzędne !!!
Marian Kowalski wygrał debatę telewizyjną – i należą mu się za to ogromne brawa.
Niestety sztab wyborczy Mariana Kowalskiego poszedł w kierunku narodowo-populistycznym czyli w tym samym co Paweł Kukiz. Tym samym było o jednego Kukiza... za dużo. Przyszła kampania parlamentarna zaowocuje wysypem całych stad kandydatów, którzy tak jak Paweł Kukiz będą oświadczali w wielkiej egzaltacji, że dadzą się za ojczyznę posiekać w kombajnie.
Tym
czasem Marian Janusz Kowalski (tą jedną jedyną debatą w jakiej mógł
uczestniczyć) zrobił dla Polski więcej niż wszyscy pozostali kandydaci.
Kandydat Ruchu Narodowego ostatecznie zdemaskował jeden z centralnych fetyszy RP czyli fetysz dyplomów “wyższych szkół”.
Marian Kowalski (kandydat bez dyplomów i tytułów) zdecydowanie wygrał
merytorycznie debatę ze swoimi dyplomowanymi kontrkandydatami.
Ukazał
swoją osobą i wiedzą oraz ogromem świadomości politycznej i
ekonomicznej, że dyplomy powinny być narzędziem do osiągnięcia wiedzy
oraz umiejętności.
W
Polsce został stworzony system, w którym Polacy (jak w jakimś amoku)
dążą do pomnażania dyplomów uczelni i jak największej ilości papierowych
tytułów
Został stworzony fetysz bezsensu – fetysz dyplomów i tytułów.
Mamy w naszym kraju szalony wyścig o coraz bardziej wymyślne tytuły
oraz o prestiż uczelni, która ma mieć przydomek “renomowanej” i koniec
kropka, bo bez tego cała reszta się nie liczy,a realna wiedza schodzi na
plan boczny. Efektem rozbudowy kolosalnego systemu pomnażania dyplomów i
tytułów jest realny spadek poziomu wiedzy i umiejętności praktycznych
na wszystkich szczeblach polskich uczelni.
Cały system weryfikacji wiedzy i umiejętności praktycznych absolwentów w Polsce jest chory!
To
nie dyplomy drukowane przez zawodowych drukarzy z polskich uczelni
powinny być przepustką do określenia faktycznych wartości absolwentów,
ale rzetelne egzaminy państwowe, które byłyby przeprowadzone na
odpowiednim poziomie
Jestem
pewien, że właśnie taki egzamin (na politologa lub nawet ekonomistę)
Marian Kowalski zdałby bez problemów, a osiemdziesiąt procent
absolwentów uczelni poległo by z kretesem, a ich efektywność (mimo
doktorskich tytułów ) jest równa... mniej niż zero!
dokładnie te same przemyślenia po debacie, polecam każdemu obejrzeć debatę kilka razy, analizując poszczególne wystąpienia, bardzo żałuję że nie ma nagrania pokazujące pozawerbalne zachowanie kandydatów na wystąpienia Panów Kukiz, Kowalski, Braun