Dzisiaj przeprowadziłem długą i rzeczową rozmowę z Ryszardem Petru, prezesem Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Rozmawialiśmy o Polsce, o lepszej Polsce. Rozmawialiśmy o polityce, oczywiście o polityce gospodarczej.
Szkoda, że tak mało polityków w naszym kraju rozumie to, że większość problemów Polski można rozwiązać poprzez szybszy wzrost gospodarczy, napływ inwestycji i nowe miejsca pracy. Nie będzie wtedy problemu dzisiejszej pensji minimalnej, bo pracodawcy zabiegając o dobrego pracownika, będą sami podnosić płace. Może sprawy ustrojowe, ideologiczne, światopoglądowe... też są ważne, ale gospodarka jest najważniejsza.
Dlaczego nasi południowi sąsiedzi biją nas na głowę jeśli chodzi o wskaźnik BIZ (bezpośrednie inwestycje zagraniczne)?
Ileż razy muszą przełykać gorycz porażki, kiedy Nowa Sól, choć wybierana przez inwestorów jako jedyna lokalizacja w Polsce (Bridgestone, Honeywell, Asus...), traci inwestycje na rzecz Słowacji czy Czech z powodu indolencji polskich decydentów?
Wiele rzeczy w naszym kraju jest ważnych, ale najważniejsze są dobrze płatne miejsca pracy, które są tworzone wraz z rozwojem gospodarki. Jako bezpartyjny samorządowiec, oddałbym wszystkie tytuły, odznaczenia i zaszczyty za kolejną fabrykę i kolejne 200-300 nowych miejsc pracy. Bo każde nowe miejsce pracy, to zagwarantowanie bytu dla jednej rodziny. Bo każde nowe miejsce pracy, to kolejne wokół, to wzrost konkurencji w zabieganiu przez pracodawców o pozyskanie dobrego pracownika, co prowadzi do wzrostu płac.
Trzeba zmienić politykę gospodarczą naszego kraju. To jedyna droga do tego, żeby młodzi ludzie stąd nie uciekali, a może ci Polacy, którzy zapuścili już korzenie w Anglii czy Irlandii, zaczęli myśleć o powrocie do kraju.
W niedzielę wybory.
Szkoda tylko, że w debatach kandydatów na prezydenta Polski tak mało było konkretów dotyczących gospodarki. Pobożne życzenia, obietnice bez pokrycia i bujanie w obłokach mnie nie interesują. Mnie interesują konkrety, a ich na razie brak. Ja nie chcę już inwestora, który chce stworzyć 500 nowych miejsc pracy, odsyłać do startu w przetargu za 4 miesiące. Nie chcę odpowiadać, że zmiana linii zabudowy zgodnie z procedurą planu zagospodarowania przestrzennego potrwa minimum rok. Ja nie chcę już w przetargu wybierać buble, tylko dlatego, że są najtańsze. Mogę długo wymieniać bariery wzrostu gospodarczego. Mam jednak nadzieję, że znajdą się ludzie w tym naszym pięknym kraju, którzy zamiast frazesów zaczną operować konkretami. Wygląda na to, że dopiero po wyborach będzie ku temu okazja.
Chyba ujął Pan sedno problemów w Polsce! chyba czas najwyższy z tym coś zrobić gdyż nasza klasa polityczna najwyraźniej staje się niewydolna i kotwicą rozwoju gospodarczego kraju.