Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ileż szumu... Czas na fakty!

Ostatnimi dniami świat polskiej wojskowości skupił się wokół dwóch wydarzeń. Pierwszym z nich był zakup śmigłowców wielozadaniowych, drugim wybór amerykańskich Patriotów. Niemalże od razu powstało wiele kontrowersji wokół decyzji MON. Nie zabrakło teorii spiskowych, jak i powszechnej postawy "nie znam się, więc się wypowiem". Myślę, że warto przedstawić parę faktów, które rzucą nieco światła na zakupy śmigłowców dla Wojska Polskiego.

Ileż szumu... Czas na fakty!
EC-725 Caracal
źródło: Wikipedia.pl
Pomijając teorię spiskowe, według których wybór Airbusa oferującego śmigłowiec EC-725 CARACAL, był rzekomym  wyrównaniem długów za wybór Donalda Tuska na jego obecne stanowisko w UE, warto przyjrzeć się paru faktom. 

DLACZEGO NIE AUGUSTA WESTLAND I SIKORSKY?

 Odpowiedź jest dość prosta. Był to jedyny wybór spełniający wymagania MON. Jednym z owych wymagań było to, aby firma, która zwycięży w przetargu stworzyła centrum serwisowe swojej maszyny w zakładach WZL-1 w Łodzi. Skąd taki wymóg? Z doświadczenia. Zakłady w Łodzi są zakładami, które de facto należą do Państwa, a co za tym idzie Państwo miałoby kontrolę nad serwisowaniem zakupionych wiropłatów. Negatywnym przykładem są tutaj zakłady ze Świdnika, które już 8 lat modernizują ( i zmodernizować nie mogą) nasze śmigłowce "Sokół". Zakłady w Świdniku nie należą do państwa polskiego, więc zasadniczo państwo nic im nie może "kazać", a jedynie one mają obecnie możliwość serwisowania oraz modernizowania naszych śmigłowców. Wymóg MON nie jest więc niezrozumiałą zachcianką, raczej wyciągniętą lekcją. 

W kwestii innych oponentów w przetargu trzeba rozważyć propozycję włoskiego Agusta Westland (PZL Świdnik) oraz amerykańskiej firmy Sikorsky. Sprawa włoskiego oferenta budzi parę pytań, które wymagają wytłumaczenia. Jednym z tych pytań jest oferowany przez wcześniej wspomniane zakłady w Świdniku śmigłowiec  AW149. Oferowano konstrukcję, która nigdy nie była ochrzczona podczas jakiejkolwiek misji o charakterze bojowym. Konstrukcję, na której zakup nie zdecydowało się żadne państwo ( nie licząc Anglii oraz  rosyjskiej korporacji Rosnieft, która kupiła cywilną wersję), konstrukcję,  która nijak  odpowiadała wymaganiom postawionym przez MON. Czy włoski partner nie posiadał odpowiedniej maszyny, która mogłaby być twardą konkurencją dla francuskiego Caracala? Miał, ale jej nie przedstawił. Był to sprawdzony śmigłowiec, spełniający wymagania, które postawiło MON -  AW101. Augusta Westland takiej oferty nie przedstawiło. Dlaczego? To pytanie do władz firmy. Inną kwestią jest termin dostarczenia śmigłowców. Zakłady w Świdniku mogły dostarczyć pierwsze egzemplarze dopiero w 2019 roku. Warto przypomnieć, że wymagania polskiego ministerstwa, mówiły o terminie do 2017 roku. Włosi chcąc ominąć tę przeszkodę zaproponowali dostarczyć wcześniej…. cywilne wersje swojej maszyny. Sytuacja tyle śmieszna, co i straszna w wypadu ewentualnego konfliktu. Co więcej Augusta Westland nie chciało przekazać pełnych zdolności serwisowych polskim zakładom WZL 1 w Łodzi. Dlaczego? Z tego samego powodu, dla którego opóźnia się modernizację polskich „Sokołów” – chęć dyktowania cen, o której nie byłoby mowy, gdyby miejscem serwisowania były zakłady należące do państwa. Jednym z argumentów używanych przez włoskiego oferenta było to, że jeśli wygra on przetarg, zyska na tym polski przemysł, gdyż helikoptery  dla Wojska Polskiego będą produkowane w Świdniku. De facto Augusta Westland nie sprecyzowało dokładnie gdzie i ile AW149 będzie produkowanych. Główna linia produkcyjna tego śmigłowca znajduje się we Włoszech nie w Polsce.

 

Podobnie wygląda sprawa z Sikorskym. Amerykański oferent mając do dyspozycji tak dobry śmigłowiec jak  S-92, proponuje Polsce S-70i - spełniający jedynie część wymagań. Wiropłat proponowany przez USA jest wersją eksportową śmigłowca UH-60, popularnego Black Hawka. Dla ludzi niezorientowanych w temacie, śmigłowiec będący "aktorem" tylu filmów akcji ( głównie filmów wojennych),   mógłby wydawać się idealnym dla sił zbrojnych RP. Niestety S-70i z UH-60 ma nie wiele wspólnego. Zasadniczo wspólny ma tylko kadłub. Jeżeli istnieją jeszcze jakieś wątpliwości dotyczące amerykańskiej oferty, można jedynie dodać, że maszyna oferowana przez Amerykanów jest dużo gorszą wersją tej używanej w USA. Jest nawet gorszą, niż jego wersje zakupione przez Słowaków. S-70i ma uproszczoną awionikę, słabszy silnik, nie posiada dodatkowego wyposażenia, które pozytywnie wpływałoby na świadomość sytuacyjną załogi. Niech o „wykastrowaniu” S-70i z wielu technologii świadczy fakt, że jest on o ok. 0, 5 tony lżejszy niż UH-60. Podobnie jak w przypadku oferty włoskiej, należałoby postawić pytanie: „ Czemu oferujecie nam coś gorszego, skoro macie do zaoferowania lepsze konstrukcje?”

 

DLACZEGO CARACAL?

 Odpowiedź na powyższe pytanie można by radykalnie skrócić: Ponieważ spełnia wymagania postawione przez MON, francuski koncern potraktował polski przetarg poważnie. Argumentacja w skróconej formie mogłaby się zamknąć w tym zdaniu. Faktycznie, Airbus podszedł do polskiego przetargu poważnie. EC-725 CARACAL spełnia Polskie wymagania, śmigłowca jakiego potrzebujemy. Jest to konstrukcja sprawdzona przez francuską armię w operacjach wojskowych prowadzonych w Libanie, Afganistanie, Libii czy Mali. Caracal nie jest również śmigłowcem, o którym można powiedzieć, że narzeka na brak zainteresowania innych armii, ponieważ znajduje się na uzbrojeniu sił zbrojnych państw takich jak Brazylia, Meksyk, Indonezja czy Malezja. W wersji transportowej francuski śmigłowiec może zabrać 28 żołnierzy lub 5,5 ton ładunku. Wersja medyczna tego śmigłowca może zabrać na pokładzie 11 noszy.  Nie posiadając dodatkowych zbiorników paliwa jest w stanie przelecieć 900 km.  Przyglądając się parametrom EC-725 łatwo dostrzec, że konkurencyjne śmigłowce startujące w polskim przetargu nie miały z nim szans. Francuska konstrukcja posiada osłonę przedziału załogi na wysokim poziomie, odpowiednią siłę ognia, najlepszą wśród konkurentów prędkość przelotową, najwyższy maksymalny pułap, największy zasięg oraz największą ładowność, cechuje się również dobrą ergonomią.

 OFFSET

 W kwestiach offsetowych, czyli korzyści dla polskiej gospodarki CARACAL prezentuje się paradoksalnie duże lepiej, niż jego konkurenci. Można by zapytać 

Dlaczego? Przecież zarówno Włosi jak i Amerykanie mają w Polsce montownie swoich maszyn!.” Mają jednak nie zapominajmy o szczegółach.  Tak jak było wspominane już wcześniej, Włosi nie określili precyzyjnie ( ani tym bardziej formalnie) gdzie i w jakich ilościach będą produkować swoje maszyny w przypadku, gdy wygrają przetarg. Niemniej jednak, zarówno w przypadku amerykańskiego Sikorskyego jak i włoskiego Augusta Westlands mówimy o pewnej nieścisłości. Dlaczego? Zarówno Amerykanie, Włosi jak i Francuzi, twierdzą, że pieniądze płynące z wygranego przetargu zainwestują w fabryki ( a raczej montownie w przypadku Mielca oraz Świdnika) funkcjonujące na terenie Polski. Inwestycja w zakłady znajdujące się w Mielcu czy Świdniku sama w sobie jest pozytywna, jednak pamiętajmy, że obiekty te są w gruncie rzeczy zakładami włoskimi i amerykańskimi. Pieniądze zainwestowane w wyżej wymienione montownie służyłyby de facto rozwojowi przemysłu włoskiego lub amerykańskiego, nie polskiego. Paradoksalnie, wymóg MON polegający na udziale polskiego przemysłu w produkcji wpłynął na korzyść oferenta nie posiadającego żadnego zakładu na terenie RP – francuskiego Airbusa. Francuzi nie posiadając  montowni / fabryk swoich śmigłowców na terenie naszego kraju, zdecydowali się na zaoferowanie  swojej produkcji w ramach WZL-1 Łódź, zakładu realnie należącego do państwa polskiego. Podsumowując, CARACAL mający, jakby się wydawać mogło, najgorszą pozycję w tego rodzaju negocjacjach, wyszedł z niej jako zdecydowany faworyt.

 PODSUMOWANIE

Wyżej wymienione fakty jednoznacznie ukazują, że wybór CARACALA nie był przykładem niefortunnego przypadku, niekompetencji, ani spłacanego długu. W ogłoszeniu opublikowanym na stronie internetowej Inspektoratu Uzbrojenia MON, mówiącym, że „ Oferty złożone przez WSK PZL Świdnik S.A oraz konsorcjum Sikorsky International Operations Incorporation, Sikorsky Aircraft Corporation, wraz z Polskimi Zakładami Lotniczymi Sp. z o. o. z Mielca nie spełniły wymogów formalnych i wymagań technicznych dotyczących m.in. terminu dostaw, wyposażenia śmigłowców w systemy walki, ustanowienia zdolności do serwisowania w WZL-1 Łódź” nie ma nieścisłości ani fałszu. Francuzi wygrali przetarg ponieważ zaoferowali najlepsze warunki, mimo, że w niektórych aspektach na pozór byli na straconej pozycji. Warto aby w miejsce bezsensownych spekulacji oraz nielogicznych argumentów pojawiła się satysfakcja z dobrze dokonanego wyboru. 




Data:
Kategoria: Polska

Piotr Kular

Piotr Kular - https://www.mpolska24.pl/blog/piotr-kular11

Blog nawiązuje do tematyki bezpieczeństwa narodowego/międzynarodowego , wojskowości i historii. Autor jest absolwentem Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku na kierunku Bezpieczeństwo Narodowe oraz redaktorem portalu/kwartalnika "Nowa Strategia", prowadzi również Facebookowy funpage "Bezpieczeństwo Narodowe.pl"

Komentarze 11 skomentuj »

Ciekawe.

Taki problem. Zachodni Koncern zatrudnia Polaków w Polsce posiadając tu swoja fabrykę. To ideał, do którego Państwo Polskie dążyło, oferując i oferując (zniżki, zachęty, ulgi itp).

Teraz, to nie jest argument. Ale trochę jest. To jak to właściwie jest?

Tak, oczywiście to dobrze, że mamy zagranicznych inwestorów. Jednak to, że chcą inwestować u Nas, nie oznacza, że mamy kupować od nich wszystko jak leci tylko dlatego, że u Nas produkują, a ściślej rzecz biorąc to montują.

Prawda jest taka że ani AW ani Sikorski nie mogli skierować na przetarg innych śmigłowców typu AW-101 czy S-92, gdyż specyfikacja techniczna przetargu ograniczała ciężar śmigłowca )mase startową) do 11 ton (czyli tyle ile ma NH-90 i EC-725 - obie maszyn Airbusa). AW-101 ma masę 13,5 tony a S-92 12 ton, o czym wszyscy wiedzieli zanim przetarg ruszył i zanim ustalono dla niego parametry techniczne. To stary i prymitywny sposób ustawiania przetargu. Bardzo bym chciał aby MON wytłumaczył dlaczego w przetargu było określone 11 ton a nie 11,5 tony lub 10 ton.

Większość zapisów przetargu jest tajna więc w większości możemy tylko gdybać. W mojej ocenie przetarg nie był ustawiony. Prawda jest taka, że co nie zostałoby wybrane i tak stałoby się to pożywką dla spekulacji i tekstów w stylu "Wybraliśmy S70i bo liżemy d.. amerykanom". Gdyby wybrano nieistniejącego AW-149, rozpocząłby się rumor pewnie w dużej części słuszny, że kupiliśmy kota w worku. Wybraliśmy EC-725 najlepszy z zaoferowanych maszyn. Tłumaczenia i oświadczenia zarówno Mielca jak Sikorsyego są w mojej ocenie śmieszne i żenujące. Jeżeli nie posiada się maszyny, spełniającej warunki przetargu to się w nim nie uczestniczy i kropka. Ponadto, mówi Pan o 10 czy 11 tonach, a zarówno AW jak Sikorsky nie chcieli przekazać zdolności serwisowych WZL-1 w Łodzi, a był to jeden z ważniejszych warunków przetargu, o którym wiemy. Co do założenia spółki w WZL-1 to o ile mi wiadomo, została założona PO wybraniu EC-725 do kolejnej fazy przetargu, gdyby wygrał AW, powstałaby taka sama spółka. Takich chocków-klocków z AW i Sikorskym było dużo więcej przez cały czas trwania przetargu. Ponadto, wiemy jak się toczy modernizacja Sokołów.... nie ma sensu kupowania maszyn, których nie można by serwisować w polskich zakładach bo skończy się tak jak z Sokołem, modernizowanym od 8 lat.. a końca nie widać.

Nie twierdzę że był ustawiany ale że 11 ton masy startowej było podane w ofercie przetargowej to wiem z dobrego i pewnego źródła! Jeszcze raz powtórzę nie neguję wyboru tej czy innej maszyny (czas pokaże) ale warunki przetargu! Modernizacja Sokołów do Głuszca opóźniała się też z przyczyn finansowych ale fakt Świdnik też wiele zawalił.

Jeśli istotnie było tak, jak Pan pisze, to znaczy ustalono warunek określający wagę na taką jaka ma Caracal, to ... jest normalnie, czyli jak zawsze.

Bo prościej byłoby powiedzieć - chcemy kupić Caracala!

Ale te głupie przepisy. Wcale nie żartuję.

Owszem z przyczyn finansowych ale to Świdnik narzucał ceny jakie chciał. Była to prosta nauczka dla Polski, że nie ma mowy o kupowaniu sprzętu, z którego modernizacją będą potem duże problemy. 11 ton z pewnego źródła, cóż nie chciałbym tutaj Pana deprecjonować ale puki nie widzę oficjalnej informacji z wiarygodnego źródła to uznaje, że tak nie jest.

Podobnie sprawa ma się z załogą, o której Pan pisał. Miało być rzekomo niedoprecyzowane czy maszyny konkurentów mają możliwość przewożenia 14 żołnierzy z załogą włącznie, czy bez niej. Moim zdaniem to nieistotne rozważania, czy AW/Sikorsky znajdują się na granicy wymogów przetargu czy nie, podczas gdy EC-725 może przewozić 28! żołnierzy. Jest to tym ważniejszy parametr, ze względu, że wybieraliśmy śmigłowiec, który miał znacząco poprawić zdolności transportowe.

EC 725 może przewozić 28 pasażerów lub 20 żołnierzy. To częste pomyłki, mi też się zdarzają. A co do liczby załogi + desantu to nie widziałem dokumentów ale nawet na briefingu MON prowadzący go generał podawał raz liczbę 12 żołnierzy + załoga (4 osoby) a raz 12 żołnierzy w tym załoga. Może mnie pamięć mylić gdyż oglądałem na żywo i właśnie na ten szczegół zwróciłem uwagę. Co do Świdnika - przyznam się że nie znam cen za modernizację do modelu Głuszca, stąd trudno mi mówić o cenach. Ze źródeł wojskowych wiem tylko że nie byli zadowoleni ze współpracy ze Świdnikiem nawet na poziomie mechaników w bazach.

Dlatego też uważam że sprzedaż Świdnika lub Mielca była błędem. Tak kupilibyśmy licencję, jak de facto Turcy i " pocałujta w d... wójta". Choć jest szansa odzyskania Mielca. Oby...

Odkupienie zakładów, jakie Pan wymienił nie ma sensu, ponieważ Polska nie ma kapitału na utrzymywanie czegoś co przynosi straty. Sprzedaż Mielca uratowała miejsca pracy i zakład i to bardzo dobrze, lecz nie jest to równoznaczne z tym, że od teraz mamy kupować bezwarunkowo każdy sprzęt jaki Nam zaproponują. Przynajmniej ja tak to postrzegam.

Ja nie mówię o bezmyślnym zakupie. Tylko na przykład w wypadku wybrania T 129 ATAK lub rozwoju innej konstrukcji lotniczej. Możliwe jest przecież opracowanie w Polsce samolotu szturmowego czy maszyny bezpilotowej, np. we współpracy z WB Electronic. Albo rozwijanie we współpracy np. samolotu myśliwskiego w przyszłości.
Wiem, większość powie że to mrzonki ale to całkiem realny scenariusz.

To mrzonki. Opracowanie porządnego myśliwca wymaga dostępu do najlepszych technologii na świecie, ogromnego kapitału i bardzo długiego czasu. A w przypadku nie powodzenia, wszystkie zaangażowane środki idą praktycznie na marne. Wszystko ładnie wygląda w planach i na papierze, a rzeczywistość szybko i brutalnie to weryfikuje.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.