Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Co nie jest lewicą. Krótka ściągawka dla żółtodziobów*

Kryzys lewicy skutkuje inflacją mesjaszy. Dziś marszałkowską buławę noszą w plecaku twardzi liberałowie, zwolennicy miękkiego korwinizmu czy osoby przekonane, że firmy powinny mieć prawo zwalniać kobiety w ciąży. Do przywództwa na lewicy poczuwają się Ci, którzy uważają, że Putin to normalny przywódca przyjaznego Polsce sąsiada czy politycy, którzy z rozbrajającą szczerością (i smutkiem w głosie) przyznają, że jak w polityce nie wyjdzie, to niestety będzie trzeba pójść do pracy.

Co nie jest lewicą. Krótka ściągawka dla żółtodziobów*
Protest przeciwko TTIP z udziałem Zielonych i Razem. Na lewicy tylko te dwa środowiska alarmowały o zagrożeniach związanych z porozumieniem handlowym między USA i UE.
źródło: Fot. Marek Kossakowski

 

W czasach, gdy lewicą (z reguły jedyną prawdziwą) ogłaszają się tak różne postacie jak Grzegorz Napieralski, Jan Hartman czy (o zgrozo!) Mateusz Piskorskiego, warto zdefiniować co lewicą nie jest. I choć zestawienie ma charakter autorski, to jednak jest ono budowane na wartościach, jakie przez lata przedstawiano jako katalog wartości lewicy. Nieprzestrzeganych, wielokrotnie łamanych, nierozumianych przez jakąkolwiek z politycznych reprezentacji lewej strony sceny politycznej. A mimo to powszechnie uznawanych.

 

I tak, możemy założyć, że lewica nie rozgrywa i nie pogłębia polskiego nacjonalizmu. Szczególnie w swojej najbardziej szowinistycznej wersji, polegającej na rozbudzaniu niechęci do wschodniego sąsiada – Ukrainy. Lewica nie powinna sprowadzać dramatycznej obrony swojego terytorium i obywateli do „banderyzmu” (nawet, jeżeli symbolika banderowska pojawia się zarówno wśród oddziałów zbrojnych armii ukraińskiej jak i niektórych partii politycznych). Nie można być lewicą kwestionując sens wsparcia niszczonego od środka i rozrywanego przez potężnego sąsiada kraju, tym bardziej, że są oczywiste symptomy tego, że nie jest to ostatnie słowo imperializmu rosyjskiego (co widzieliśmy w Czeczenii i Gruzji i co możemy zobaczyć w Mołdawii). Wreszcie lewica nie powinna traktować Putina jako normalnego przywódcę, gdy więźniowie polityczni w Rosji są na porządku, a kolejni ministrowie rządu Miedwiediewa co jakiś czas wygrażają małym i średnim europejskim państwom atakiem na ich terytorium i obywateli. Wreszcie Rosja jest krajem, który wspiera łamiący prawa człowieka i dokonujący zabójstw (w tym dziennikarzy) reżim Kadyrowa w Czeczenii czy otwarcie popiera Asada, który używał broni biologicznej i chemicznej w stosunku do swoich rodaków. Dziś (choć różnie z tym bywało) partie europejskiej lewicy wprost deklarują przywiązanie do idei praw człowieka (w tym praw LGBT) czy wolności słowa. Dlatego umizgi do Putina czynione to przez reprezentujących SLD Magdalenę Ogórek i Leszka Millera (subtelniej), to przez próbującego grać na lewicowym podwórku Mateusza Piskorskiego (mało subtelnie – poziom lizusostwa w stosunku do prezydenta Rosji doszedł do granic absurdy, gdy politycy Zmiany złożyli zawiadomienie do prokuratury na artystów, którzy ich zdanie obrazili Putina) należy skwitować wprost. Róbcie sobie co chcecie, ale nie udawajcie lewicy.

 

Lewicy nie można budować na pogardzie. Szczególnie na tej dla zwykłego, prostego, ciężko pracującego człowieka. I taką pogardę wielokrotnie prezentował Janusz Palikot, czy to nazywając górników „darmozjadami”, czy to nie płacąc składek ZUS-owskich swoim pracownikom. Sprzątaczkom czy pracownikom biurowym. Zresztą budowanie na pogardzie to niejako akt założycielski Ruchu Palikota. Bo jak inaczej nazwać atakowanie w mało subtelny sposób „ludu smoleńskiego”. Krzyże z puszek po piwie Lech wznoszone przez pijanych, młodych ludzi, z wyglądu dzieci z klasy średniej, pojawiły się po raz pierwszy na protestach organizowanych przez późniejszego działacza warszawskiego Ruchu Palikota, Dominika Tarasa.  Zresztą Palikot, nawet gdy organizował słuszne protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej, to i tak musiał poobrażać opiekunów osób niepełnosprawnych, prezentując zdjęcia niepełnosprawnych jako argument za aborcją. Bardzo subtelne. Ten sam Palikot przez liberalne media został obwołany mesjaszem lewicy. Choć dziś chyba dokonał pewnego postępu w samoidentyfikacji określając się jako „liberał”. Współczuję moim kolegom liberałom, którym takie emocje i sposób ich ekspresji jest obcy.

 

Myślę, że dziś wiele osób żałuje, że wśród kandydatów na prezydenta nie ma Anny Grodzkiej. I nie dlatego, że Grodzka ma dziś najbardziej sensowny plan na lewicę, bo moim zdaniem nie ma. Ale jednak to jedyna kandydatka, która w swojej kampanii nie operowała pogardą, nie prezentowała kuriozalnych pomysłów rodem z korwinistycznego piekiełka, była merytoryczne dobrze przygotowana i szybko się uczyła. Bo gdy Grodzka robiła szereg spotkań w Sejmie o energii odnawialnej, prawach pracowniczych, niepełnosprawnych, wychodząc daleko poza katalog spraw z jakimi się ją kojarzy, Leszek Miller odbrązawiał najbardziej antypracownicze tradycje PRL-u (kilkuletni festiwal im. Jaruzelskiego i Gierka), a Palikot proponował jeszcze więcej wolnej amerykanki dla biznesu. Również tego, który nie zawsze ma czyste intencje.

 

Zbliża się ostateczna katastrofa SLD i Twojego Ruchu. I myślę, że Polki i Polacy nie będą po nich płakać, tak jak Niemcy nie płakali po FDP. A nie płakali dlatego, że liberałowie stali się ugrupowaniem lobbystów, reprezentujących wąskie interesy klasowe i często (za pieniądze) realizującymi wąski interes konkretnych przedsiębiorców. Ale na SLD świat się kończy, bo nogami przebierają następcy. Z tego samego pnia. Z Ordynackiej, ze środowiska politycznych liberałów, którzy na lewicy (od kiedy SLD zawłaszczyło ten szyld) są z urodzenia (politycznego, które miało miejsce w momencie zapisywania się do organizacji studenckich w PRL), a nie z przekonań.

 

No i jeśli Andrzej Rozenek chciałby stanąć na czele nowoczesnej socjaldemokracji to jak chce to zrobić deklarując powrót do wczesnego Korwina. Wczesny Korwin nie był specjalnie lepszy niż obecny. To wczesny Korwin wydał „Vademecum Ojca” w którym zachwalał bicie dzieci i żon, a jako argumentu na rzecz legalizacji narkotyków używał stwierdzenia, że umrze więcej narkomanów. I to wczesny Korwin domagał się kary chłosty i podatku pogłównego. Tyle samo miałby płacić Kulczyk i sprzątaczka w szkole. Super socjaldemokracja. Nad nowymi mesjaszami zresztą można długo się znęcać. Bo sympatyczna Barbara Nowacka przekonująca, że nie ma nic skandalicznego w tym, że Palikot nie płaci ZUS-owskich składek, bo w biznesie zdarzają się przestoje i gorsze momenty. Jak cholera. Szczególnie, gdy właśnie na te składki miesiąc w miesiąc płynie solidna transza z Sejmu.

 

Dlatego też dość ciepło patrzę na powstającą partię Razem. Mimo, iż ugrupowanie byłych działaczy Młodych Socjalistów i Zielonych, powstało niejako kosztem mojej partii, to muszę przyznać, że sprowadzają dyskusję do rzeczy ważnych. Unikają kuriozalnych sojuszy, zachowują zdrowy dystans wobec SLD i Palikota, jednoznacznie oceniają też Partię Zmiana łączącą neofaszystów i neokomunistów. Jeszcze cieplej myślę o rosnącej mimo kolejnych porażek Partii Zieloni (choć swój swoje zawsze chwali), bo patrzy dalej niż w perspektywie jednej kadencji, jednoznacznie opowiada się po stronie pracowników, nie chodzi na kompromisy w kwestii praw człowieka czy wolności obywatelskich. I mimo iż głosy Zielonych czy Razem nie są zbyt słyszalne to od 11 lat (w przypadku tych pierwszych, tych drugich też bo byli przecież Młodzi Socjaliści), to wnoszą ważny wkład do debaty publicznej. Nawet jeśli przegrywamy to wartością jest to, że jesteśmy. Również po to, by wskazywać busolę. Tam, według mnie, jest lewica. Gdzie jej nie ma już wskazałem.

  

* Nie traktujcie tego określenia pejoratywnie. To po prostu polskie, wolne tłumaczenie serii książek „For Dummies”, z których uczyłem się kiedyś programowania czy takich rzeczy jak rozsądne gospodarowanie swoim czasem.




Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #lewica #SLD #TR #zieloni #razem

Bogumił Kolmasiak

Blog polityczny - https://www.mpolska24.pl/blog/blog-polityczny

Bogumił Kolmasiak - bloger polityczny, zwolennik zielonej polityki, człowiek lewicy. Absolwent socjologii (SGGW, lic.) i stosunków międzynarodowych (UW, mgr). Polub mnie na facebooku: facebook.com/kolmasiak

Komentarze 1 skomentuj »

Można by powiedzieć, że u nas z prawicą i lewicą jest trochę jak z kotem Schrödingera.
Niby prawica i lewica, ale jak się otworzy pojemnik... to cóż.
Po wyjściu z superpozycji lewica właściwie nie jest lewicą, a prawica prawicą.
#TakaSytuacja.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.