Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Żużlowe święto na Narodowym okazało się niewypałem

Kompromitacja na "całego"

Żużlowe święto na Narodowym okazało się niewypałem
Jeden z wyścigów Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie
źródło: galeria Google


  Grand Prix na Stadionie Narodowym zostało przerwane po trzech seriach wyścigów. Powodem był zły stan toru, za który odpowiedzialna była duńska firma wskazana przez Międzynarodową Federację Motorową. Wcześniej zepsuła się taśma startowa i zawodnicy startowali w momencie zgaszenia zielonego światła. Wygrał Słoweniec Matej Zagar, trzecie miejsce zajął Jarosław Hampel. Na zakończenie miało miejsce pożegnanie Tomasza Golloba, dla którego był to ostatni start w cyklu. Sposób sędziowania też pozostawiał wiele do życzenia. Bohaterowie wydarzenia, które jeszcze kilkadziesiąt godzin temu zostało nazwane żużlowym świętem, nie chcieli komentować tego, co się wydarzyło. Greg Hancock wyjaśnił, że wszyscy żużlowcy wspólnie podjęli decyzję o tym, że nie będą wypowiadać się na temat kulis przerwania inauguracyjnego GP w Warszawie. - Proszę uszanować to, że wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy się nie wypowiadać na ten temat – powiedział lakonicznie aktualny indywidualny mistrz świata Greg Hancock.
  Tomasz Gollob, ikona światowego żużla zaznaczył, że PZM-ot i operator stadionu zrobili wszystko by to wydarzenie przeszło do historii. Podkreślił, że krytyczne oceniać można jedynie przygotowania ze strony firmy, która wybudowała tor. Gollob zaznaczył, że wina z pewnością nie leży po stronie polskiej" - czytamy w oświadczeniu organizatorów zawodów. Jeszcze raz sprawdziła się prawda tak oczywista jak dwa razy dwa jest cztery. Żadne zawody żużlowe nie będą do końca udane na sztucznie układanej nawierzchni. Nikt nie ujmuje znaczenia i prestiżu Stadionu Narodowego ale nie jest on przystosowany do tego typu zawodów. Jak nie urok to sraczka. Gang Olsena zawiódł i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Zgubiła go rutyna i pewność siebie. Biedny Ole myślał że o żużlu wie już wszystko(...) Rzeczywistość zweryfikowała jego poglądy w bardzo brutalny sposób. Wstyd i smród na cały świat. Tylko wypowiedź naszego Mistrza Świata -Tomka Golloba w jakimś stopniu uratowała PZM-ot przed kubłem zimnej wody.
   Przyznam że gdy dowiedziałem się o organizowanym turnieju z cyklu Grand Prix na Narodowym, nabrałem wątpliwości czy impreza w ogóle dojdzie do skutku. Choć z drugiej strony dlaczego miałbym nie zaufać komuś tak doświadczonemu jak Ole Olsen. W końcu to ikona duńskiego i światowego speedwaya. Zawsze odpowiadał za układanie i stan nawierzchni sztucznych torów. Teraz wiem że nie zawsze starszy znaczy lepszy. Termin prac związanych z ułożeniem toru rozpoczęto według mnie stanowczo za późno. Ale Gang Olsena zapewne wiedział co robi (...) Okazało się że tor jest w rozsypce. Po trzech seriach startów wyglądał jak najlepszy ser rodem ze Szwajcarii. O problemach z taśmą startową , przez grzeczność nie wspomnę. Szkoda tylko że nikt nie wziął pod uwagę że maszyna startująca może nawalić. Każdy szanujący się klub żużlowy, ma z pewnością dwie maszyny na wypadek awarii jednej z nich. Bardzo żałuję że Ole Olsen nie ma konkurentów. Byłoby to z pewnością dobre rozwiązanie. Nikt jednak nie chce zakasać rąk do roboty i wziąć się za to. Aby dobrze ułożyć nawierzchnię, potrzeba do tego mnóstwa odpowiedniego sprzętu i kasiorki. A do ułożenia jest tylko kilka torów w całym sezonie.
   Osobnym tematem sobotniego blamażu na Narodowym jest sędziowanie. Sędzia który prowadził zawody zrobił niezły burdel. Jednych wykluczał, drugich nie, choć maszyna startowa cały czas szła nierówno. Jednych przez swoje decyzje krzywdził ( Maciej Janowski) innym słusznie dał drugą szansę. Przez pierwszą godzinę odbyły się tylko cztery biegi i to też idzie na konto arbitra. Kończenie biegu po trzech kółkach to też pewna nowość. Jako znawca żużla i zagorzały fan, zawsze wiedziałem że bieg kończy się po czterech okrążeniach. A na Narodowym wprowadzono zmiany. Okazało się że trzy kółka wystarczą aby wyłonić zwycięzcę. Najgorsze jest to, że nie narobiliśmy bałaganu, ale i tak wszystko idzie na nasze konto. Poszło w świat, że Warszawa nie potrafi zrobić Grand Prix. Poza wszystkim okazało się, że żużel to zaścianek, gdzie za robienie show biorą się osoby, które nie bardzo potrafią to zrobić. Znowu wbiliśmy sobie nóż pod żebra. A miało być tak pięknie. Speedway miał w końcu stać się sportem chętnie oglądanym również w telewizji. Wyszło z tego wielkie gówno którego smród jeszcze długo będzie się za nami ciągnął na arenie międzynarodowej.
    Najbardziej żal mi jest kibiców, którzy przeżyli prawdziwą gehennę. Wymarzli tyle godzin i nic. Pocieszam się tym, że prawdziwy kibic taki jak ja poklnie, ponarzeka, ale przyjdzie drugi raz. Sponsor może już jednak nie przyjść. Po tym co zobaczył w Warszawie dziesięć razy się zastanowi, czy wchodzić w ten sport. Na koniec dodam że jest mi również troszkę wstyd za tych którzy wyszli ze stadionu, przed oficjalnym pożegnaniem Tomka Golloba z cyklem Grand Prix. Pan Tomasz wiele zrobił aby rozsławić Polaków w tym sporcie. To drugi po Jerzym Szczakielu, indywidualny Mistrz Świata. Gdy zdobył tytuł, był na ustach całej Polski. Poklepywano go po ramieniu, zapraszano do tv na wywiady, imprezy i.t.p. W życiu każdego zawodowego sportowca przychodzi taki czas gdy trzeba zejść ze sceny. W mojej ocenie Tomek Gollob zszedł w najlepszym momencie. Dla mnie to jeden z najlepszych żużlowców na świecie. Szkoda że kibice o tym zapomnieli.

Przemek Trenk
Data:
Kategoria: Sport
Tagi: #
Komentarze 1 skomentuj »

Co za idiota zdecydował o lokalizacji imprezy na Narodowym absolutnie nie przygotowanym do tego rodzaju imprezy. Znowu jak w PRL-u podjęto decyzje o przesłankach ideologicznych a nie ekonomicznych.
ILE kosztowało przygotowanie bieżni i instalacja urządzeń bezpieczeństwa i ile będzie dalej kosztować ponowne przystosowanie do imprez lekkoatletycznych.

Warszawa może i ma sympatyków żużla ale nie kibiców - no bo skąd.

Cymbał który naraził obiekt na koszty a Polskę na kompromitację powinien straty pokryć ze swojej własnej kieszeni.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.